Dlaczego mnie nie dziwi wyrok na autora strony Antykomor.pl? Ponieważ wyrok ten nie różni się standardami od innych, które są od ponad 20 lat wydawane na terenie III RP.
To nic dziwnego, że wyrok dla studenta, który wyśmiał prezydenta jest gorszy niż brak wyroku dla członków gangu pruszkowskiego. To oczywiście nie zasługuje na pochwałę, ale pokazuje że żyjemy w niezmienionym systemie od 1989 roku.
Gdyby polski wymiar sprawiedliwości działał poprawnie, wiele procesów miałoby zupełnie inne zakończenia. Przypadek gdańskiego sędziego o nazwisku Milewski, który pokazał swoją całkowicie usłużną rolę wobec elit politycznych, do cna obnażył chorobę i zapaść polskiego sądownictwa. Czy mamy się jednak temu dziwić, skoro duża część obecnych sędziów jest pozostałością poprzedniego systemu? Przecież Ci ludzie, którzy swoje kariery rozpoczynali w czasach PRL-u nie zostali usunięci po transformacji w cień, tylko dalej pracowali w swoim zawodzie. Jak więc ludzie Ci mogą być dziś niepokorni wobec władzy, skoro wychowali się w takim systemie, gdzie było to nieuniknione i ten system dał im poczucie stabilnej przyszłości?
Zdaje się, że najwięcej racji miał w tym zakresie Wojciech Cejrowski, który kilka lat temu w programie Jana Pospieszalskiego za najlepszą drogę uznał wyrzucenie całych sędziowskich elit „jak pionki z szachownicy”, zastąpienie ich specjalistami w prawniczej dziedzinie. Rzecz jasna nie uchroni to całego wymiaru sprawiedliwości od korupcji i nacisków, ale w ogromnej mierze pomoże go uzdrowić.
Błędem polskiego państwa jest przecież rzecz podstawowa: w Polsce zwykły obywatel musi udowadniać państwowym instytucjom, że nie jest oszustem. Dotyczy to nie tylko sądów, ale także np. instytucji skarbowych. Inne kraje mają jednak inny zwyczaj – przeciętny obywatel nie musi na każdym kroku udowadniać swojej niewinności – to państwo jest od tego, aby udowadniać winę. Problem w tym, że prawdopodobnie przez wiele najbliższych lat sytuacja ta nie ulegnie zmianie. Jednakże jeżeli ktoś dziwi się, że student jest gnębiony przez specsłużby i ścigany z urzędu za obrazę głowy państwa, powinien popatrzyć na Wojciecha Jaruzelskiego. Ten człowiek jest kwintesencją niesprawiedliwości społecznej. Skoro nie skazano go przez 20 lat III RP, to jak cokolwiek w naszym systemie sprawiedliwości może być całkowicie zdrowe? Wspomniany wcześniej Cejrowski jest tego zresztą żywym dowodem – skazany za obrazę Kwaśniewskiego przez sędzinę, która w PRL-u karała niepokornych robotników.
Z kolei polskie sądy uznam za sprawiedliwe dopiero wtedy, kiedy Jaruzelski, Kiszczak i ich przyjaciele usiądą w celi tylko ze szczoteczką do zębów. Kiedy na przykład artykuł 212 kodeksu karnego zostanie ostatecznie wykreślony. Do tego momentu będą w Polsce równi i równiejsi.
Marcin Rol
Solidarna Polska