W ostatnią sobotę odbył się w Warszawie zlot różnej maści osób pod hasłem „Kongres Nowej Prawicy”. My, Unia Polityki Realnej, od samego początku zgłaszaliśmy do tego przedsięwzięcia szereg zasadnych wątpliwości.
Nie żebyśmy się przesadnie ekscytowali tym wydarzeniem, ale niestety przez organizatorów byliśmy nader często wywoływani do tablicy.
A to jako współorganizatorzy, a to jako partia która się ma jednoczyć z partią WIP, a to przez zawłaszczanie nazwy i logotypu. Co ciekawe, na sobotnim spotkaniu Pana Żółtka przedstawiono jako Prezesa UPR; mam nadzieję, że to zwykła pomyłka i jako taka zostanie sprostowana przez organizatorów, a nie celowe wprowadzanie odbiorców w błąd – niezgodnie z prawdą i prawem. Wracając do tzw. Kongresu Nowej Prawicy – byliśmy zmuszeni dawać odpór nieprawdziwym informacjom. Choć mieliśmy nadzieję, że Janusz Korwin-Mikke ma więcej inwencji twórczej, niż banalne naśladownictwo i podszywanie się pod konkurencyjne ugrupowania, więcej klasy. Należy także zaznaczyć, iż nigdy oficjalnie organizatorzy nie zaprosili Unii Polityki Realnej do uczestnictwa w tym spotkaniu. Co zapewne nie dziwi, przynajmniej ze względu na nasz wysoce sceptyczny stosunek do skuteczności działalności politycznej Pana Janusza Korwin-Mikke.
Mimo powyższych zastrzeżeń z dużą ciekawością wysłuchaliśmy relacji z tegoż Kongresu. Wiedzieliśmy już przedtem, iż żadna „nowa prawica” nie może powstać w oparciu o Pana Janusza, gdyż, przy całym szacunku do jego postaci, to jest polityczny wzorzec porażki. Uosobienie politycznej przegranej. Żadna politycznie istotna siła nie zapowiedziała tam swojego udziału, a zgromadzone w Sali Kongresowej postaci stanowiły raczej część przedstawienia o nazwie „promuj się gdzie możesz”, niż podstawę jakiegoś nowego, realnego i logicznie uzasadnionego tworu partyjnego.
Coś nam jednak nie dawało spokoju. Jednak w miarę analizowania całego przedsięwzięcia zrozumieliśmy swój błąd. Pan Janusz tym razem bardziej niż zazwyczaj pokazał swój nieprzeciętny humor i wyjątkowy dowcip. Nie ma co ukrywać: daliśmy się nabrać na hasło „Kongres Nowej Prawicy”. Uwierzyliśmy w to, co Pan Janusz chciał nam krotochwilnie wmówić: że to niby poważny projekt polityczny. A tu nagle okazało się, iż maski zostały zdjęte i całe clou programu polegało na tym, iż był to pożegnalny benefis Pana Janusza! Pożegnalna gala wielkiego artysty sceny politycznej, który jak nikt umiał politykę „pożenić” z kabaretem i humoreską. Hołd oddany jednej z najbardziej wyrazistych postaci okołopolitycznych. Mistrzowi politycznej groteski. Jesteśmy zawstydzeni swoją naiwnością i niedomyślnością. Żałujemy, że nie przybyliśmy pokazać jak wiążemy muchę, jak dowcipnie i z czarnym humorem możemy komentować politykę itp. Pokazaliśmy swoją smutę, niepotrzebną oraz nadmierną powagę i brak poczucia humoru.
Teraz, kiedy już wiemy o co chodziło, spieszymy Panie Januszu, z życzeniami i szczerym, a dobrym słowem. Dziękujemy za czas spędzony w polityce i życzymy spokojnego wypoczynku po latach ciężkiej pracy nad politycznym humorem. Gdybyśmy się szybciej domyślili dowcipu, przyszlibyśmy z życzeniami i bukietem kwiatów. Naprawdę wiele Panu zawdzięczamy. Wszyscyśmy się do polityki garnęli dzięki Panu i dzięki Panu wątpiliśmy w sens jej uprawiania. Objaśniał nam Pan liberalizm i pokazywał jak go ośmieszyć. Pan nas nauczył asertywności i samodzielności (inaczej byśmy nie przetrwali u Pana boku). Jeszcze raz dziękujemy. Bez Pana nigdy nie poznalibyśmy granicy między realną polityką a politycznym kabaretem. Chylimy czoła. Blisko 2000 widzów tego pożegnalnego benefisu budzi szacunek. To piękne podsumowanie 20 lat działalności. Szkoda tylko, że nie był to zaczyn do nowego otwarcia. Ale wiemy, że kompletnie nie oto chodziło. Przecież Pan nigdy nie chciał w polityce realnej zaistnieć. Zmiana tego paradygmatu byłaby niekorygowalną rysą na wizerunku pańskich dokonań. Dlatego rozumiemy i oddajemy pełen szacunek. Grunt to do końca trzymać się zasad i ustaleń.
Mistrzu, życzymy spokojnego wypoczynku i liczymy na ciągle trafną i ostrą niczym szpada publicystykę. Nie zabije ona ostatecznie demonów demokracji i socjalizmu, ale poważnie je pokąsa powodując liczne rany lub choćby łechcząc niemiłosiernie.
Sto lat Panie Januszu! Proszę nie odpuszczać humoru, choć teraz już tylko w publicystyce. Bez Pana polityka nie będzie już taka wesoła i nieprzewidywalna.
dr Bartosz Józwiak
Prezes UPR
http://www.upr.org.pl/main/artykul.php?strid=1&katid=156&aid=9226