BIZNES
Like

Jan Vincent „Waligłup” Rostowski

27/05/2013
858 Wyświetlenia
1 Komentarze
6 minut czytania
Jan Vincent „Waligłup” Rostowski

O tym, że Polska nie jest państwem prawnym, wiedzą już nie tylko publicyści. Poniższy artykuł dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że wiedzę tą posiadają również rządzący. I nie tylko wiedzę, bo przecież robią wszystko, by wyzuć Kowalskiego z resztek należnych mu praw.   Przedsiębiorcy często dochodzą swoich praw podatkowych przed sądami, które przyznają im racje i uchylają interpretacje fiskusa. Co robi Ministerstwo Finansów? Zaskarża każdą niekorzystną dla siebie decyzję – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”. Każdy podatnik ma prawo do wystąpienia o interpretację indywidualną. Najczęściej występują o nie prowadzący własną działalność gospodarczą. Jeśli stanowisko skarbówki jest niekorzystne dla podatnika, to może on wystąpić do ministra finansów z prośbą o jego zmianę. Oczywiście w większości wypadków resort podtrzymuje decyzje korzystną dla siebie.   […]

0


O tym, że Polska nie jest państwem prawnym, wiedzą już nie tylko publicyści.

Poniższy artykuł dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że wiedzę tą posiadają również rządzący.

I nie tylko wiedzę, bo przecież robią wszystko, by wyzuć Kowalskiego z resztek należnych mu praw.

 

Przedsiębiorcy często dochodzą swoich praw podatkowych przed sądami, które przyznają im racje i uchylają interpretacje fiskusa. Co robi Ministerstwo Finansów? Zaskarża każdą niekorzystną dla siebie decyzję – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Każdy podatnik ma prawo do wystąpienia o interpretację indywidualną. Najczęściej występują o nie prowadzący własną działalność gospodarczą. Jeśli stanowisko skarbówki jest niekorzystne dla podatnika, to może on wystąpić do ministra finansów z prośbą o jego zmianę. Oczywiście w większości wypadków resort podtrzymuje decyzje korzystną dla siebie.

 

Przedsiębiorca ma wtedy prawo iść do sądu, gdzie często wyroki są orzekane po ich myśli. Fiskusowi to się nie podoba i niemal z automatu zaskarża każdą decyzję Wojewódzkich Sądów Administracyjnych do NSA.

 

Tylko w I kwartale tego roku złożono 344 kasacje od wyroków dotyczących interpretacji. To już prawie 3 razy więcej niż w całym poprzednim roku. Najczęściej dotyczą one podatku dochodowego od osób fizycznych, podatku dochodowego od osób prawnych oraz podatku VAT.

 

Jak wylicza „DGP”, przy takim tempie do końca roku przed NSA trafi ok. 1400 skarg podpisanych przez Jacka Rostowskiego. Takie postępowanie ministra nie tylko utrudnia życie przedsiębiorcom, ale przede wszystkim blokuje prace izb skarbowych. – Można powiedzieć, że interpretacje wymknęły się spod kontroli – przyznał anonimowo jeden z urzędników.

 

Minister Finansów litości nie ma i każe składać skargi nawet na takie wyroki, które są zgodne z wieloletnią, jednolitą linią orzecznictwa sądów. Skutek? NSA i WSA są przeciążone i czas oczekiwania na wyroki wydłuża się jeszcze bardziej. Korzysta na tym skarbówka.

 

Zdaniem Alicji Sarny, doradcy podatkowego, starszej menadżer w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy, organy podatkowe chcą w ten sposób zyskać na czasie i utrudnić przedsiębiorcom dochodzenia odszkodowań. Gdy interpretacja dotyczy możliwości wliczenia wydatków do kosztów, przedsiębiorca mógłby ubiegać się o zwrot nadpłaty po korzystnym wyroku. Nawet jeśli po kilku latach ostatecznie sprawiedliwość będzie po stronie podatnika, to będzie to miało o wiele mniejsze znaczenie.

 

Z powodu wydłużającego się czasu procesów, średni okres oczekiwania na rozpatrzenie skargi kasacyjnej wynosi ok. 21 miesięcy. Prawie dwa lata. Dłuższe procesy to także większe koszty dla przedsiębiorców. Zdaniem Amelii Górniak, doradcy podatkowego z Crido Taxand, realia urzędniczo-sądowe wypaczają cel i znaczenie instytucji interpretacji. W efekcie takiego postępowania ministra Rostowskiego przedsiębiorcy dowiadują się o podatkowych konsekwencjach swoich decyzji nawet po kilku latach.

 

http://podatki.wp.pl/kat,70474,title,Rostowski-sobie-sady-sobie,wid,15650434,wiadomosc.html?ticaid=110993&_ticrsn=3

 

Tymczasem prawo I Rzeczpospolitej przewidywało taką sytuację:

A jeślibyśmy (czego Boże uchowaj) co przeciw prawem, wolnościom, artykułom, kondycjom wykroczyli albo czego nie wypełnili, tedy obywatele koronni obojga narodu od posłuszeństwa i wiary nam powinnej wolne czyniemy i panowania.

 

Od 1573 roku słowa te zaprzysięgali elekcyjni królowie Polski.

Aż do Stanisława Augusta.

Jak król miał w d… naród, to naród mógł wymierzyć mu kopa w tą samą część ciała.

Teraz możemy odwołać w referendum władze, ale tylko samorządowe.

Najgorszy poseł pozostanie posłem do końca kadencji.

 

Henry David Thoreau, twórca idei obywatelskiego nieposłuszeństwa, napisał niespełna dwa wieki temu:

Wszyscy uznają prawo (…) do odmowy posłuszeństwa oraz prawo do występowania przeciwko rządowi, kiedy jego tyrania albo nieudolność przybierają zbyt wielkie rozmiary i stają się nie do zniesienia.

Rząd Tuska, jaki jest, każdy widzi.

Rostowski jawnie już daje sygnał do obywatelskiego nieposłuszeństwa, poprzez formalne wybiegi tuszując łamanie prawa i nieporadność służb fiskalnych.

 

Tymczasem opozycja proponuje nowe „pacaneum”: wybierzcie nas, to będzie lepiej.

Problem jednak tkwi w czym innym – nie pomoże zmiana furmana, gdy koń się ochwacił, a wóz jest do dupy.

 

 

27. 05 2013

 

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758