Trwający od wielu miesięcy spór między władzami a pracownikami Newagu dotyczy podwyżek płac. Styczniowy strajk związkowców, który miał wymusić na zarządzie podwyżki w wysokości 500 zł, przyniósł skutek odwrotny od zamierzonego.
Władze Newagu zamroziły podwyżki, a strajkującym nie wypłacono nagród za ubiegły rok. Spór zbiorowy z pracownikami wpływa na pozycję firmy na rynku.
Rozmowy w sprawie podniesienia wynagrodzeń dla pracowników produkcji toczą się w Newagu od ponad roku. Załoga domaga się 500 zł podwyżki. Z powodu braku porozumienia, w grudniowym referendum załoga zdecydowała o przeprowadzeniu akcji strajkowej, która odbyła się w połowie stycznia 2012 roku.
Zdaniem Zbigniewa Jakuba, właściciela Newagu, skala referendum, w którym wzięła udział połowa pracowników oraz liczba strajkujących, czyli niecała połowa z tych, którzy poparcie zadeklarowali, świadczą o tym, że akcja miała charakter polityczny.
– To jest spółka, która znajduje się na terenie bardzo upolitycznionym, pod wpływami PIS-u. Brutalnie trzeba powiedzieć, że ten strajk miał charakter polityczny. Trzeba było nieco pomieszać w głowach związkowców, nielicznych w naszym zakładzie, bo w związkach to jest ok. 140 osób, a strajkowało ok. 150 na 1500 osób załogi. To są dla mnie nieracjonalne zachowania – wyjaśnia właściciel Newagu.
W jego opinii firma potrzebuje jeszcze trochę czasu na rozwój i większość pracowników zdaje sobie z tego sprawę.
– Zakład stabilnie się rozwija. Musi mieć czas, żeby dojść do technologii i produkcji takiej, jaką dzisiaj obserwujemy np. w Siemensie, z którym blisko współpracujemy przy produkcji wagonów metra. Uczymy się bardzo szybko i dla części załogi, młodych ludzi, często wykształconych, którzy widzą przyszłość w tej fabryce, dla nich jest to zrozumiałe, że firma się rozwija – mówi Zbigniew Jakubas.
Według jego zapewnień system właścicielski w Newagu nie jest drapieżny, ale prosocjalny. W ciągu ostatnich 3 lat wynagrodzenia w spółce wzrosły o ponad 20 proc. Podwyżki były planowane również na 2012 rok. Jednak spór z pracownikami pokrzyżował władzom te plany.
– Kiedy zaczyna się spór mamy problem z bankami, które nas finansują. Mamy problem z finansowaniem kontraktu – wygrać kontrakt jest łatwiej niż go zrealizować, ponieważ na cały kontrakt, aż do finalnego produktu, musimy mieć finansowanie. Dzisiaj finansowanie takiej spółki w bankach to jest rząd wielkości 250-300 mln zł. Musimy wyprodukować, zapłacić ludziom, kupić podzespoły, komponenty, zrobić gotowy produkt, sprzedać i czekać 2-3 miesiące albo dłużej na zapłatę – wyjaśnia właściciel spółki.
W marcu zarząd Newagu zaproponował pracownikom wzrost pensji od 5 do 10 proc. Warunkiem przyznania podwyżek miało być zakończenie sporu zbiorowego. Jednak związkowcy czekają na konkretne propozycje przełożonych. Uczestnicy styczniowego strajku zostali pominięci przy wypłacie nagród finansowych za ubiegły rok.
Zbigniew Jakubas ostrzega, że spory pracowników z zarządem była przyczyną upadku Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Łapach, w którym w lipcu 2009 roku rozpoczęto postępowanie upadłościowe.
– Pięć lat temu w zakładach w Łapach standing finansowy był dużo wyższy i lepszy niż nasz, a od dwóch lat zakładu już nie ma. Eskalacja związkowa i nieudolność zarządzających firmą doprowadziła do tego, że fabrykę zamknięto. Kilka innych fabryk też się ma ku końcowi. Tak naprawdę na polskim rynku zostały dwie silne firmy: to jesteśmy my i PESA- podkreśla Jakubas.
W 2008 roku z powodu spadku liczby zamówień pracę w Nowym Sączu utraciło ok. 400 osób. Jednak właściciel Newagu zapewnia, że dzięki zawartym kontraktom spółka ma zagwarantowaną stabilność funkcjonowania przez co najmniej dwa lata. Jeden z kontraktów dotyczy produkcji kilkudziesięciu wagonów do II linii warszawskiego metra, która wkrótce rozpocznie się przy współpracy z Siemensem w nowo rozbudowanej fabryce w Nowym Sączu.
newseria.pl
Wiadomości z banków i o bankach, dla klientów i pracowników, entuzjastów i sceptyków. Ubezpieczenia od A do Z. Gospodarka, finanse i giełda.