BIZNES
Like

Jak zadbamy o naszą bazę podatkową

12/07/2014
777 Wyświetlenia
2 Komentarze
15 minut czytania
Jak zadbamy o naszą bazę podatkową

Powie ktoś: gościu o podatkach zaczyna nawijać, bo nie miałby żadnych szans z Korwinem-Mikke przy następnych wyborach. Bez kiełbasy wyborcze ani rusz, a przebić w tym temacie ekonomicznego bełkota z muchą – ponoć niepodobna. No tak daleko nie pójdę, podatki w tym kraju będą potrzebne nie tylko na wojsko i policję.

0


 

      Aby było jasne: podatki płacimy za duże a w przypadku podatku dochodowego nie jest on ani sprawiedliwy, ani powszechny a koszt jego ściągnięcia jest potwornie wysoki. Dlatego też w „Filarach państwowości naszej” zaproponowałem inną koncepcję podatku bezpośredniego jako abonamentu od korzystania z infrastruktury państwa i jego zasobów (Rozdział 6 tamże). Jest to jednak jakiś tam „typ idealny” z trójkąta Nadlera. Do realizowalności prawnej droga daleka.

      Kiedyś w miejscowej telewizji jak byliśmy już upudrowani, aby nosy się nam nie świeciły, a rzecz miała być o gospodarce – trochę czasu zostało. Coś zagadałem na temat gospodarki miejscowego posła. Odparł mi ze spokojem: „…gospodarka, co tam gospodarka! O czym tu mówić: podatki się uchwali, podatki się ściągnie…”. Nie był to inżynier – historyk. Od tamtego czasu wiem, że dla historyka baza podatkowa nigdy nie będzie traktowana jako skarb największy państwa. Posłuchajcie zatem co mamy w tej kwestii do przemyślenia zanim powiemy – „historycy do historii!!!”.

W ostatniej notce (tutaj…) i materiale filmowym (

) starałem się zasygnalizować obszary w polityce monetarnej wymagające radykalnych przewartościowań:

– powiedzieliśmy sobie, że o emisji pieniądza, czyli o decyzji o zwiększeniu ilości pieniądza w gospodarce, powinny decydować matematyczne formuły emisyjne, dla których parametrów dostarcza stopa inflacji i wzrost PKB, a nie potrzeby budżetowe państwa.

– rozproszenie emisji do gospodarki powinno następować nie poprzez budżet a poprzez przedsiębiorstwa.

Dla przypomnienia, rozproszenie emisji obecnie:

– rząd planuje niedobór budżetowy

– rząd sprzedaje obligacje rządowe (głównie bankom komercyjnym),

– banki komercyjne nie mają pieniędzy aby za nie zapłacić. Idą do swych banków centralnych, aby im pożyczyły.

– banki centralne tych pieniędzy nie mają ale mają prawo je „wykreować z powietrza”. Przejmują te obligacje jako warranty i tworzą zapis wykreowanej kwoty na koncie banku komercyjnego. Traktują to jako wyjątkową okazję, aby dokonać tzw. emisji pierwotnej. Obligacje rządowe są bowiem najpewniejszymi „papierami” dla banku centralnego. Nowy pieniądz zaczyna żyć jako pieniądz elektroniczny.

– bank komercyjny przelewa należność za obligację do budżetu państwa. Ten w razie potrzeby zmienia formę pieniądza z elektronicznego na papierowy. Ostatnio jest ku temu coraz mniej powodów.

– skarb państwa finansuje tymi pieniędzmi sferę budżetowa. W końcu pieniądze te trafiają do pracowników i przedsiębiorców. Proces rozproszenia emisji zostaje zakończony.

Efekt: na kontach skarbu państwa odnotowuje się powiększenie długu publicznego, od którego kwot głównych skarb państwa nie spłaca. Roluje się je na następne okresy. Jednak, aby w przyszłym roku móc dalej sprzedawać obligacje bankom komercyjnym musi (skarb państwa) spłacić im odsetki od kredytów. Kosztuje nas to około 50 mld zł rocznie. Za co? Za to tylko, że Narodowy Bank Polski nie może finansować potrzeb budżetowych (zakazuje tego artykuł 220 p2 Konstytucji) a stopy lombardowe NBP są tak wysokie, że żaden bank komercyjnie nie traktuje NBP jako pożyczkodawcy ostatniej instancji.

Ufundowany przez ekonomicznego idiotę, co to dał się ograć jak chłoptyś przy tym stole karcianym wprowadzając obecną architekturę monetarną, zegar długu publicznego – straszy Polaków w dzień i w noc. Tymczasem, liczy on jedynie kreację pieniądza pokrytą polskim parytetem gospodarczym. Z utratą tych kwot banki komercyjne już się pogodziły wiedząc, że pochodzą one z oszustwa i sztuczek księgowych. Wie o tym w Polsce już prawie każdy z wyjątkiem wykładowców bankowości i finansów.

Rozproszenie emisji w systemie projektowanym:

– Rada Polityki Pieniężnej okresowo, na podstawie rygorystycznie przestrzeganych formuł emisyjnych, wylicza kwoty, które powinny znaleźć się w gospodarce, aby nie powstawały nadmierne zatory płatnicze (zobacz rozdział 3.4 tamże). Zatem „kreuje pieniądze z powietrza” na obraz i podobieństwo banków centralnych i przekazuje je w formie elektronicznej na rachunek pozabudżetowych dochodów skarbu państwa. „Parytetem” dla tej kreacji są głównie: wyrównanie spadku wartości nabywczej na skutek inflacji oraz ekwiwalent na wykup wzrostu PKB.

– stosowne agencje rządowe przekierowują te kwoty do wszystkich przedsiębiorstw spełniających wymogi formalne określone w przyjętych rozporządzeniach. Aby to działanie uzyskało akceptację społeczną i było powszechne, przedsiębiorcy nie otrzymują tych środków na własność. Przekazywane są one na powiększanie pionu własności pracowniczej.

– przedsiębiorcy inwestują, płaca swoim pracownikom i odprowadzają podatki. Proces rozproszenia emisji jest zakończony, aż do następnego okresu w cyklu operacji dostrajających.

– aby korzystać z dobrodziej tego typu rozproszenia emisji ujawnia się szara strefa. Powiększa się baza podatkowa dla budetu.

Efekt: eliminujemy banki komercyjne z tego interesu. W sposób natychmiastowy obniżamy koszt obsługi długu publicznego o około 50 mld zł. Nie spłacamy odsetek od zaciągniętych długów, bo nie przewidujemy zaciągania następnych pożyczek. Zmuszamy gospodarkę do bardziej intensywnego inwestowania, przez co stwarzamy szansę wzmocnienia strony podażowej a w konsekwencji obniżenia dla ludności stóp procentowych do około 4,5%. Rocznie dałoby to dla ludności oszczędności szacowane na 90-100 mld zł. Jednak to tylko początek odbijania się od dna. Proszę śledzić dalej.

      Zapytacie: a gdzie tak robią? Nie będziemy pierwsi. Podobną taktykę zastosował prezydent Korei Południowej Park Chung-hee podczas „tuczenia” swoich czeboli. Nie dokładnie tak, ale podobnie.

UWAGA:

       Z kręgów zbliżonych do partii JKM dochodzą dzwony o tym, jakoby każda emisja pieniądza okradała nas wszystkich, że jest to ukryty podatek inflacyjny. Ba, podatek inflacyjny jako najprościej ściągalny, bo wystarczy tylko dodrukować pieniędzy. Tę tezę szczególnie niebezpiecznie rozgłasza bloger @FREEDOM robiący dla JKM, a jego 'tfurczość” ma dużą oglądalność (pozdziemnaTV). Ponoć 5% (nie wiadomo od czego liczonej) takiej emisji pozwoli nam wyrugować podatek dochodowy.

      Jeśli ktoś ma jakąś elementarną wiedzę o operacjach dostrajających w bankowości, to takie rozwiązanie może jedynie oznaczać próbę jazdy z pustakiem położonym na pedale gazu. Zróbcie wszystko, abyśmy tego wariata nie spotkali na drodze. Nie potrafi zahamować wtedy kiedy trzeba.

No cóż: zachodzi jednak pytanie jak powinny wyglądać te „wymogi formalne” i te „rozporządzenia”? Na układanie paragrafów przyjdzie czas. Próbujmy najpierw oswajać się z myślą że:

1. Rząd ma prawo zadbać o swoja bazę podatkową. Niby proste, ale nie dla każdego. Z pewnością nie dla historyków.

2. Rząd ma prawo uznać przedsiębiorców jako obywateli obdarzonych szczególnymi talentami w zakresie włączania zasobów do obrotu gospodarczego i zaproponować im zasady uczestnictwa gospodarce rozumianej jako gospodarka dobra wspólnego. Rząd musi działać na rzecz ocieplenia wizerunku polskiego przedsiębiorcy.

2. Rząd ma prawo ograniczyć pomoc jedynie do przedsiębiorców, którzy nie zachowują się jak okupanci ekonomiczni. Postulowanym wymogiem będzie zarejestrowanie firmy w Polsce jako spółki właścicielsko-pracowniczej. Póki co to drugie jest to niemożliwe.

3. Rząd ma prawo pomóc przedsiębiorcom w zakupie od swoich pracowników czegoś więcej niż tylko potu. Ma prawo promować partnerski model stosunków przemysłowych. Ma prawo promować organizacje gospodarcze „strukturalnie innowacyjne”, w których załogi reagują na potrzeby rynku całym swym organizmem a nie tylko prze pomocy wyspecjalizowanych służb. Ma prawo reagować na przyczyny chorób pracy.

4. Rząd ma prawo działać w kierunku koncentracji kapitału. Małe jest piękne, ale jest słabe i mało efektywne.

5. Rząd ma prawo działać w kierunku przywrócenia rodzinom funkcji produkcyjnej, a nie tylko traktowania ich jako dostarczyciela siły roboczej. Zatem rząd ma prawo promować rozwój własności pracowniczej, zapoczątkować proces dziedziczenia własności produkcyjnej w rodzinach oraz gromadzenia i przekazywania wiedzy o planowaniu i organizowaniu.

6. Rząd ma prawo zastosować rozwiązania eliminujące z systemu milczące zmowy zawierane jedynie po to, aby spełnić wymogi formalne. Łatwiej będzie to osiągnąć w przedsiębiorstwach większych.

7. Rząd ma prawo popsuć ekonomiczną konkurencyjność firm z szarej strefy. Nie ma obowiązku finansowania przedsiębiorstw mających swe siedziby na przysłowiowych Kajmanach lub płacących więcej biurom doradztwa podatkowego niż budżetowi.

8. Rząd musi potraktować przedsiębiorców jak główny bastion obrony waluty, front być może ważniejszy w chwili obecnej niż obrona terytorium.

      Wychodzi na to, że rząd musi wypowiedzieć bezwzględną wojnę wszystkim koncepcjom wolnorynkowym i ich apologetom. Polska nie może być burdelem i karczmą zajezdną dla obcego kapitału zdobytego drogą monetarnego oszustwa.

      Dlaczego będzie można obniżyć podatki? – ano dlatego, że sfera budżetowa schudnie. Wójtowie i burmistrzowie nie będą goszczeni na weselach jedynie po to, aby załatwili posadę na urzędzie dla panny młodej lub pana młodego. Będą zwolnieni z kręcenia głowami nad wymyślaniem nowych bzdurnych etatów.

To jest robota na przyszłość. Tymczasem natychmiastowo można zastosować rozwiązania skutecznie wyhamowujące naszą jazdę ku przepaści. O stosownych działaniach poinformujemy wkrótce.

Pierwsze rozwiązanie w ramach zachęty do dyskusji:

1. wprowadzamy do kodeksu spółek nową spółkę „spółkę właścicielsko-pracowniczą”. Kapitał przedsiębiorstwa dzielimy na kapitał statutowy (właściciela) i pracowniczy majątek produkcyjny.
2. Pracowniczy majątek produkcyjny powstaje (tylko i wyłącznie) z kapitalizacji na imiennych kontach pracowniczych przyrostu aktywów przedsiębiorstwa finansowanych w ciężar kosztów operacyjnych. W tym celu przedsiębiorstwa muszą ze swoimi pracownikami zawrzeć stosowne regulaminy.
3. Przedsiębiorcy chcący uczestniczyć w programie rozproszenia emisji powinni zarejestrować swe firmy jako spółki właścicielsko-pracownicze i zatrudniać co najmniej 7 pracowników. Jeśli uczestniczą we wspólnych ustaleniach umownych zawartych w formie umów ramowych ilość zatrudnionych można przyjąć na niższym poziomie.
4. Rada Polityki Pieniężnej swoje operacje dostrajające (emisję pieniędzy) powinna przeprowadzać w cyklu nie mniejszym jak 3 razy do roku.
5. Jednostkowa wielkość dofinansowania wynikałaby z kwoty emisji podzielonej przez ilość pracowników z firm uprawnionych.
6. Przyjmuje się zasadę, że pracowniczy majątek produkcyjny nie może być sprzedany ani umorzony tak długo jak długo pracownik pracuje. Przy zmianie pracy przenosi swój PMP do drugiego przedsiębiorstwa.
7. PMP podlega cesji majątkowej.
8. Przy przejściu na emeryturę pracownik decyduje co z tym majątkiem zrobić.

Zaznaczam. Te uregulowania dotyczyłyby tylko części majątku produkcyjnego powstającego z dopłat – powiedzmy sobie – rządowych. Część powstającą z partycypacji w aktywach mogłaby być uregulowana jedynie wolą pracobiorców i pracodawców.

0

nikander

Bardziej pragmatyczne niz rewolucyjne mysla wojowanie.

289 publikacje
1 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758