Przed nowym rządem w Warszawie, rysuje się wiele kluczowych zadań, o wymiarze strategicznym, których skutki odczuwalne mogą być nawet za kilkanaście lat. A wtedy, może już nie być, ani rządu, ani Prawa i Sprawiedliwości. Za to niewątpliwie pozostanie misja dziejowa, którą będę kontynuowały kolejne pokolenia Polaków i ukształtowane przez nich nowe formacje polityczne czy też idee. Istotne jest oczywiście, jak wyglądać ma wymiar sprawiedliwości, armia, gospodarka i dług publiczny, służba zdrowia, edukacja, czy tysiąc innych równie ważnych albo pokrewnych spraw. Ale w tym kontekście, warto zapytać także, jaki jest plan polskich elit, dla nowego-strarego czynnika, który pojawia się w warstwie migracyjnej, ludności polonijno-kreolskiej? Oczywiście rozumianej w tym sensie, jako przede wszystkim białych (ale także metysów i mulatów) potomków Polaków, którzy wytworzą własną odrębność kulturową w nowo zamieszkałym państwie, będą traktowali je jako własną ziemię, ale jednocześnie odczuwając wyraźny związek z opuszczoną przez rodzinę lub tylko jednego z rodziców, Polską. Przy obecnej skali emigracji, ma to podwójne znaczenie dla przyszłości Polski.
Po pierwsze, w wymiarze wewnętrznym makroekonomicznym, pokaźna rzesza populacji opuszczającej kraj i decydującej się pozostać na obczyźnie, zdecydowanie osłabia nas w sensie demograficznym, ekonomicznym i kulturowym, biorąc pod uwagę próbę uzupełnienia tych braków materiałem cudzoziemskim, w tym często bardzo orientalnym. Przy tym, nierzadko wyjeżdzają z Polski, najlepiej wykształceni fachowcy, którzy sumiennie korzystali z możliwości, wciąż mimo wszystko stwarzanych, przez systematycznie niszczony, system szkolnictwa. Dlatego, tak ważne, jest przygotowanie państwa polskiego, do zachęcenia tych ludzi do powrotu. W tym momencie, dla wielu rodaków ten postulat wydaje się dość śmieszny i nierealny. Zwłaszcza dla tych, którzy poznają smak zagranicznych zarobków, lekkości życia, praworządności, czy osobistego i państwowego bezpieczeństwa, zarówno w sensie militarnym i ekonomicznym. Jednak załóżmy, że sytuacja się zmieni, gdyż polskie państwo nie może wiecznie balansować na krawędzi społeczno-ekonomicznej akceptacji. A wtedy, Polska nie może bazować jedynie na przyciąganiu z powrotem do kraju Polaków, z obawy przed multikulturalnością Zachodniej Europy czy Ameryki Północnej, zamachami terrorystycznymi czy ewentualnymi wojnami. Dlatego, tak ważne jest wypracowanie, dla „polskich kreoli” strategii, zachęcającej do powrotu do Polski, pod przeróżnymi pozorami, których jednak naczelną zasadą winno być bezpieczeństwo i otwarty rynek, chroniony przez sprawnie funkcjonujący wymiar sprawiedliwości. Po drugie, niemiej ważne jest skuteczne oddziaływanie na Polonię za granicą. Wbrew, buńczucznej propagandzie poprzedniego rządu, organizacja tej Polonii i wysiłki podejmowane w tej dziedzinie przez państwo, pozostawiają wiele do życzenia. Ale także, zabierając się do tej kwestii od nowa, trzeba przyznać się do swojej słabości i zapowiedzieć, pracę u podstaw. Restrukturyzacja, polskich Instytów naukowych i historycznych, polonijnych klubów i innych komórek, aby prowadziły realne a nie pozorowane działania, może być ku temu dobrym początkiem. Poza tym, większa współpraca lokalnej Polonii i tworzonych przez nią organizacji, z formalnym przedstawicielstwem polskiego państwa, jak Ambasady czy Konsulaty RP. Ale to tylko proste przykłady, w które z upływem czasu i ewolucji, mogą się włączyć również polskie liczące się przedsiębiorstwa, z kapitałem państwowym czy prywatnym, a także szereg innych podmiotów, o przeróżnej konotacji. Pamiętąć trzeba przede wszystkim o jednym, najważniejszym projektem, jest Polska. Jeżeli będziemy traktowali ją z szacunkiem, jak jej gospodarze, to wszystko zadziała, jak mechanizmy w dobrze zarządzanym przedsiębiorstwie. A wtedy kolejnym krokiem, musi być troska o jej rodaków za granicą, a także traktowanie ich jako niezwykle ważny element długofalowych planów, o wymiarze strategicznym dla naszej wspólnoty narodowej.