Jak się okazało później kontrolerzy RIO w Krakowie nie potwierdzili moich zarzutów. I pewnie można się było tego spodziewać, bo przecież żyjemy w kraju demokratycznym i praworządnym, co widać, słychać i czuć. Ale ad rem!
Oto dokument, który powinien być gwoździem do trumny w samorządowej karierze bobowskiego włodarza, a który kontrolerzy RIO „zamietli pod dywan“: rdfp-0162-6-14.
Przypomnę, chociaż widać to gołym okiem, że przedmiotowe oświadczenie ówczesnego właściciela dworu Długoszowskich pana S. nie posiada żadnych urzędowych znamion przyjęcia ww. dokumentu na tzw. dziennik podawczy UM w Bobowej, tj. podpisów, pieczęci, datownika, nic a nic. Brak takich urzędowych adnotacji powinien, jak uważałem i uważam, zdyskwalifikować ten dokument jako dowód w toczącym się postępowaniu kontrolnym w sprawie ewentualnego naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Uznałem, że muszę krakowską RIO zapytać dlaczego jej kontrolerzy przeszli do porządku dziennego nad tak ewidentnym niedopełnieniem obowiązków administracyjnych w sprawie „klauzulowania“ dokumentacji bądź co bądź urzędowej. Odpowiedzi w tej sprawie udzielił mi 5 sierpnia 2015 roku sam prezes RIO w Krakowie Janusz Kot: WK-6212-21-2-15.
Moje zdumienie wzbudził fakt podziału dokumentów wpływających do urzędu na „wewnętrzne“ i „zewnętrzne“, z których te „zewnętrzne“ wymagają zastosowania tzw. instrukcji kancelaryjnej prezesa Rady Ministrów, a „wewnętrzne“ nie wymagają. Oświadczenie pana S. zostało uznane przez RIO w Krakowie i prezesa Janusza Kota – arbitralnie – za dokument „wewnętrzny“, niewymagający opieczętowania i potwierdzenia przyjęcia do archiwum UM w Bobowej.
Sprawa nie dawała mi spokoju i postanowiłem wezwać pana prezesa Janusza Kota do podania podstawy prawnej takiego rozróżnienia „wewnętrzno-zewnętrznego“. Odpowiedzi udzielił mi kilka dni temu zastepca prezesa RIO w Krakowie Mateusz Winiarz: pismo_201509101147.
Przeczytałem to pismo kilka razy i za każdym razem przecierałem oczy ze zdumienia. Bo z tego pisma wynika, że instrukcja kancelaryjna prezesa Rady Ministrów z 18 stycznia 2011 roku nie przewiduje takiego rozróznienia. Brak jest zatem jakiejkolwiek podstawy prawnej do kwalifikowania dokumentów, wpływających do urzędu, na „wewnętrzne“ i „zewnętrzne“. A z tego wynika tylko jedno. Prezes RIO w Krakowie Janusz Kot i wiceprezes Mateusz Winiarz ad hoc stworzyli sobie pozaustawową kategorię, dotyczącą instrukcji kancelaryjnej. Słowem stworzyli nową instrukcję kancelaryjną, całkowicie niezależną od obowiązującego rozporządzenia prezesa Rady Ministrów.
Czy panowie urzędnicy z RIO w Krakowie Janusz Kot i Mateusz Winiarz złamali prawo? I czy panowie urzędnicy z RIO w Krakowie Janusz Kot i Mateusz Winiarz uratowali samorządową skórę burmistrzowi Ligęzie?