W „Sueddeutsche Zeitung”, żyjąca w Monachium dziennikarka i tłumaczka literatury Agnieszka Kowaluk pisze o tym, czego doświadcza, gdy do niej, do Bawarii przyjeżdżają goście z Polski – podaje onet.pl.
"Podobnie jak inni żyjący tu cudzoziemcy wzdragamy się przed tym, by przed naszymi rodakami narzekać na Niemców. Nam samym też trudno byłoby znieść, gdyby nasi rodacy wieszali psy na »naszych Niemcach«, w ogóle ich nie znając".
I jak autorka wyjaśnia dalej: "W wakacje często w Monachium odwiedzają nas przyjaciele z Polski. Większość z nich z mety rusza do Pinakotek, na wycieczki w Alpy czy biega po mieście tropiąc ślady słynnych pisarzy, by potem opowiadać nam cudowne rzeczy o naszym otoczeniu. U niektórych nieukrywany podziw dla bawarskiej stolicy miesza się z pełnymi wyrzutów pytaniami: Jak ty możesz tu żyć? Nie pamiętasz, kim są Niemcy i co nam zrobili? Oczywiście, że wiem. Ale nie mam poczucia, żebym musiała tu w jakiś szczególny sposób walczyć o to, by nic nie poszło w niepamięć. A kim są współcześni Niemcy, tego nie można wyjaśnić na prędce podczas śniadania".
"Polska, która uczy się czerpać poczucie własnej wartości z faktu, że w Europie gospodarczo dogania prymusów, próbuje powoli odejść od swego przez długie lata pielęgnowanego wizerunku męczennika narodów i niczego nie pragnie bardziej, niż tego, by postrzegano ją jako zupełnie »normalny« kraj. Tego życzyłabym sobie także dla Niemiec" – pisze Agnieszka Kowaluk. "Żeby moi rodacy zobaczyli, w jak normalnym kraju żyję. Muszę przyznać, że cieszę się, kiedy widzę, że w Monachium jakieś ruchome schody są zepsute. Bo już kiedyś na spacerze rozmyślałam nad poirytowanym pytaniem jednej z przyjaciółek: »Dlaczego tutaj wszystko tak musi działać bez zarzutu?«"
Więcej:
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."