Umierasz we własnym łóżku, w otoczeniu rodziny i tych nielicznych, którzy pozostali tobie wierni do dzisiaj…
Rok temu, gdy towarzysz generał Jaruzelski był chory , przechwyciłem posta , dla którego konto było otworzone tylko na jedną dobę ..myślę , że ta osoba (okrutnie poraniona przez krwawego generała) nie będzie miała za to do mnie żalu, że to opublikuję. Wiadomość, że Jaruzelski serwuję się dzisiaj ucieczką ze swojej willi, świadczy o totalnym tchórzostwie i silnych wyrzutach sumienia, lecz z uporczywym trwaniem w tym piekle, którego sam stworzył.
Zdrajco Jaruzelski, takich rodzin, które dotknęły dna przez ciebie jest w Polsce setki tysięcy …myślę, że gdybyś się choć troszkę ukorzył to może…może ten ból byłby mniejszy. Teraz widze, że chyba trochę lepiej się czujesz, bo rok temu byłeś umierający …lecz myślę, że Pan Bóg daję ci jeszcze szansę na to byś chociaż wypluł z siebie tę prawdę, że to ty doprowadziłeś do tragedii tych rodzin…
cyt.:
Umierasz we własnym łóżku, w otoczeniu rodziny i tych nielicznych, którzy pozostali tobie wierni do dzisiaj.
Fidelio, 12 grudnia, 2011 – 21:40 Kraj stan wojenny wspomnienie
Bez munduru generalskiego i ciemnych okularów nie jesteś już panem naszego życia i śmierci. Jesteś zwykłym śmiertelnikiem, jak każdy z nas.
Nie będę ci złorzeczyć ani cię przeklinać. Nie muszę.
Oni patrzą na ciebie z kątów pokoju, w którym leżysz, kryją się w cieniu i półmroku. Czekają. Ludzie, którzy zginęli, bo w swojej niezmierzonej pysze uznałeś, że możesz decydować o ich życiu i śmierci. Dla ich dobra, jak twierdzisz, zrobiłbyś to jeszcze raz.
Ona jest wśród nich. Moja córeczka, która urodziła się i zmarła 20 grudnia 1981 roku. Bo telefony były nieczynne, taksówki zarekwirowało wojsko i nie było benzyny, a do najbliższego szpitala było bardzo daleko.
Nigdy nie byłam na Jej grobie. Nie miałam ani siły, ani odwagi. Nie byłam na Jej pogrzebie, bo leżałam wtedy w szpitalu, otumaniona środkami uspokajającymi, żeby cały oddział nie słuchał mojego wycia.
Opowiadali mi potem, że mój mąż trzymał kurczowo trumnę w rękach i płakał i że trzeba mu ją było wyrwać siłą.
Od trzydziestu lat serce rozszarpują mi wyrzuty sumienia, że tam nigdy nie poszłam.
Raz tylko ktoś miał odwagę powiedzieć mi, że to bardzo smutne miejsce. Że tych grobów jest dużo i że rodzice o nie nie dbają, nie przychodzą. Ja wiem, dlaczego.
Nasze małżeństwo tego nie przetrwało. Rozstaliśmy się, a on potem pił coraz więcej i w końcu umarł.
Zabrałeś mi dziecko, zniszczyłeś moją rodzinę. Ukradłeś mi tamto Boże Narodzenie i wszystkie święta, które były potem.
Minęło trzydzieści lat, powiesz. Wystarczająco dużo czasu, by się z tym pogodzić. Ale to ciągle boli, ciągle tak samo boli.
Przyszedł jednak czas, kiedy zostałeś sam z nimi wszystkimi. Oni wciąż jeszcze kryją się w cieniach i półmroku w pokoju, w którym czuwa przy tobie rodzina i odwiedzają cię wierni przyjaciele, ale ty wiesz, że z każdym twoim słabnącym oddechem podchodzą coraz bliżej. Mężczyźni i kobiety, którzy mieli odwagę ci się przeciwstawić, na których nasyłałeś morderców. Legalnie wysyłałeś, zgodnie z prawem, które sam stanowiłeś. A także ci, którzy wtedy oddali życie w ciszy i zapomnieniu, bo nie doczekali się pomocy, bo nie było taksówek, telefonów, benzyny.
Podchodzą coraz bliżej i w końcu odprowadzą cię tam, gdzie wymierzona ci zostanie sprawiedliwość, która potrwa całą wieczność.
Dziękuję Adminom za otwarcie tego bloga na jedną dobę i zachowanie dyskrecji. Konto zostanie zlikwidowane 13 grudnia o godz. 20:00.
/p
...czterdziestoletni moher i katol z kosciola torunskiego ...diecezja podhalanska...lowca jehowitów...