Jak demaskowałem Ryszarda Oparę – fundatora Nowego Ekranu, cz. II
15/01/2012
954 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
(socjologiczne studium przypadku z satyrą zmieszane)
Jerzy Bielewicz, osoba dzięki której przedsięwzięcie NE mogło dojść do skutku, szybko zorientował się, iż intencje deklarowane rozmijają się z prawdziwymi, jego ówczesnego pryncypała, którym był Ryszard Opara, więc odszedł z redakcji Nowego Ekranu.
Przeanalizujmy zatem jak się mają słowa Ryszarda Opary do czynów, gdyż wychodzi na to, że to jest wybitny miłośnik podwójnego standardu, oczywiście zawsze na swoją korzyść.
W jednym miejscu, ten nasz sienkiewiczowski Kali, napisał:
„(…)Nowy Ekran szczyci się faktem BRAKU CENZURY i tak pozostanie, dopóki ja będę miał jakiś wpływ.”
by w innym dodać:
„(…) usunąłem jeden post – którego kompletnie nie rozumiem i który był niesamowicie długi i całkowicie nie na temat. Zrobiłem to pierwszy raz – przepraszam autora, to nie cenzura. Krytyki się nie boję ale… Proszę uprzejmie o merytoryczną dyskusję a nie spamy…
No to momencik, deklarujemy szumnie wolność od cenzury i równocześnie usuwamy posty innych…???
Dalej był napisał:
Inny bloger, p. Krzysztof Cierpisz nie chciał odchodzić z NE, to jego słowa usunięto. On chciał jedynie wyrazić swoją opinię i podzielić się nią publicznie, przedyskutować temat związany z Gazetą Polską i Marszem Niepodległości. Zostaliśmy przecież tu wszyscy zwabieni rzekomą misją i przekonywani, że w takim celu powołano to medium. Nawet prof. Habermas z żydołackiej frankfurckiej szkoły Teorii Krytycznej pod koniec swojej akademickiej kariery zauważył wreszcie, że dotychczas błądził, gdyż wolna od cenzury i nacisków wszelakiego "lobby" publiczna debata jest fundamentem (stwierdził) społeczeństwa obywatelskiego (civil society) i nie powinna być niczym ograniczana.
W sukurs dołącza tu obecny szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Socjologicznego, prof. Michael Burawoy z jego ideą Socjologii Publicznej, gdzie krytyczne myślenie socjologiczne ma zejść do ludzkich mas, „pod strzechy”. W społeczeństwie obywatelskim, każdy ma być zaangażowany w sprawy publiczne i myśleć w sposób socjologiczny, czyli krytyczny. Już bez pośredników z Akademii i TV. Bez tego condicio sine qua non będziemy mieć tylko totalitaryzm, w tej czy innej odsłonie.
Ale wróćmy na podwórko NE. Następny cytat z wypowiedzi „naszego Kalego” odsłoni nam tajemnicę bezczelnego usunięcia tekstu blogera K. Cierpisza. Nie chodziło o regulamin (wbrew temu co redakcja NE oficjalnie podaje), ale o bieżącą politykę prowadzoną zakulisowo przez R. Oparę. Tak, tak, niestety. Okazuje się, że NE nie jest dobrem publicznym blogerów-obywateli RP, ale prywatnym folwarkiem Opary, narzędziem za pomocą którego prowadzi swoje prywatne "biznesy". Tu Wolność od Cenzury mają tylko poglądy zbieżne z bieżącą polityką i biznesowymi potrzebami (sprawami) właściciela tego medium. Oto cytat spod notki Apel Redaktora Naczelnego Gazety Polskiej Tomasza Sakiewicza!; Ryszard Opara 02.10.2011 09:13:49
„(…) Mam nadzieję, że wspólnie na NE zastanowimy się jak możemy pomóc GP i planom rozwojowym dziennika, gdyż wbrew niejednokrotnie krytycznej ocenie działalności NE na łamach GP – uważamy, że jest to cenna inicjatywa.”
Widać przy tym, że nasz rednacz ŁŁ zmuszany jest chyba do robienia czegoś wbrew swoim przekonaniom, gdyż przy sprawie taśmy Sakiewicza z wywiadem śp. Leppera, ŁŁ wyrażał swoją niechęć i dystans do środowiska GP, związanego przecież ewidentnie z michnikowszczyzną. Ale pryncypał „Kali” płaci pensję, a rodzina „młodego” żonkosia jest na utrzymaniu. Rady nie ma. Przy takim bezrobociu w Polsce, wciąż narastającym, brudna kasa przestaje śmierdzieć. Zaczęła się kasa, skończyła się misja blogera. Nieprawdaż, drogi ŁŁ?
A co na to ofiara ataku cenzorskiego, dawny solidarnościowy aktywista, mgr inż. Lotnictwa, Krzysztof Cierpisz (dziś na emigracji w Szwecji):
Ale Opara, w starym żydołackim stylu jak „zdarta płyta” nadaje wciąż swoje „sprzeczności”, nie bacząc, że to już jest żałosne:
„(…) Istotą demokracji, (o którą wszyscy walczymy, o którą walczyli nasi ojcowie) – jest spór, różnica poglądów. Czy nam się podoba czy nie.Na NE nie ma cenzury.
T
Tą wypowiedzią jednak, „nasz Kali” zmotywował mnie do poszukania jego rodowych korzeni, kim był ojciec, matka, dziadek. Jaka jest tożsamość naszego rzekomego zbawcy. Z jakiego pnia kulturowego i moralnego on wyrósł. Kto i w jakim duchu go wychowywał?
Zapytałem „wujka Google” o połączenia z nazwiskiem Opara. Wyskoczył mi „ślub Opary”, zdjęcie Richarda Opary poniżej:
Więcej nic nie znalazłem, co miałoby związek z Polską i Słowianami. Dziwne, brak przeszłości rodowej, brak tożsamości. Ale może „nasz” Opara z własnej woli uzupełni nam te braki, zanim zmusi nas do głębszego i mozolniejszego kopania w światowych danych, skąd jego ród (?).
Zapraszam do cz. III, w każdej następnej będzie coraz ciekawiej. Pan Opara, to przecież bardzo wdzięczna socjologicznie postać 😉