Globalnie i Lokalnie
Like
Jak chronić rozrodcze organy dziecka przed „przyrodą”
09/01/2018
1352 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Dziś córka zapytała mnie dlaczego w książce do przyrody znalazła się wiedza o człowieku. Wnikliwie zajrzała mi w oczy, po czym znów zapytała: – To chyba nie jest prawidłowe?
- No tak… To nie jest zbyt prawidłowe, że w książce do przyrody dla dzieci z 4 klasy umieszczono wiedzę o człowieku – kluczyłem po mentorsku improwizując – Owszem człowiek jest elementem przyrody, ale nie aż tak ważnym… To znaczy jest ważnym, ale nauka o człowieku jest tak szeroką dziedziną, że lepiej dla jej usystematyzowania byłoby jakby zrobiono osobny przedmiot, albo jakby był ten temat w „Przygotowaniu do Życia w Rodzinie” – chyba zgrabnie wybrnąłem? – albo jakby… Ale przede wszystkim to nie w 4 klasie. W czwartej klasie są ważniejsze sprawy ( i tego byłem pewien jak niczego innego).
- No właśnie – gorliwie poparła mnie córka – bo tam jest głównie o organach rozrodczych…
- No właśnie… – kurna zatkało mnie. Czyżby ktoś bez mojej wiedzy i zgody zaczął rozbudzać seksualnie moje dziecko? Nie, nie… moje dziecko wyglądało wciąż na niewinne, szczere i nieobarczone ciężarem cudzych obsesji seksualnych. Odparłem więc – specjalnie w książce od przyrody umieszczono tę wstawkę z pseudowiedzą o człowieku żeby temat przyrody przykryć, to znaczy żeby odciągnąć uwagę dzieci od prawdziwej wiedzy na temat przyrody.
- Dlaczego tak – zapytała z niedowierzaniem – po co odciągać uwagę dzieci od przyrody?
- Może dlatego żeby dziecko nie wyrobiło w sobie spostrzegawczości i nawyku analitycznego obserwowania zjawisk z najbliższego otoczenia? Nie wiem – westchnąłem szczerze i z troską – ale wszystko wskazuje na to, że temu komuś, od układania programów edukacji, strasznie na tym zależy. Już od przedszkola tak się dzieje. Pamiętasz jak chodziliśmy na dalekie spacery oglądać kwiatki i w ogóle…? Jak obserwowaliśmy o jakiej porze roku, które kwiaty rozkwitają? Jakie owady można znaleźć w tych kwiatach i w ogóle wokół nas, jakie ptaki spotkać w najbliższym otoczeniu, o jakiej porze dnia i roku?
- Pamiętam – uśmiechnęła się rozkosznie przywołując pozytywne wspomnienia – zwłaszcza lubiłam kiedy nam pokazywaliście gdzie rosną różne drzewa i roślinki lecznicze, niektóre dobre nawet na domowe przetwory…
- No właśnie – uchwyciłem się tych jej wspomnień – Ty masz to szczęście, że Twoi rodzice zdawali sobie sprawę jak ważne jest aby dziecko już od najmłodszych lat dobrze poznało najbliższe otoczenie, w którym spędza życie, żeby chodząc do przedszkola poznawało jakie żyją obok nas ptaki, owady, ssaki i jakie mają zwyczaje? Dlaczego na przykład latem nie znajdziesz śladu sikorki, a zimą nie ma z tym żadnego problemu; albo gdzie wróble mogą przetrwać zimę, a gdzie nie? Inne dzieci kiedy chodziły do przedszkola nie miały okazji poznać świata wokół siebie, a wtedy był na to właściwy czas. One zamiast oswajać się z bogactwem otaczającej przyrody, uczyły się czytać i pisać. Żal mi było tych dzieci godzinami katowanych literkami o najróżniejszych postaciach i kształtach w zamkniętych pomieszczeniach przedszkola a potem jeszcze w domu.
- Ale ja przecież też uczyłam się z tych literek – odparła moja mała księżniczka
- Tak, ale tylko w przedszkolu. My w odróżnieniu od rodziców Twoich kolegów, nie uważaliśmy przedwczesnej nauki czytania i pisania za priorytet. Dziś uważamy to wręcz za szkodliwe… Staraliśmy się odwracać Twoją uwagę od literek. Pamiętasz? Uspokajaliśmy wtedy Ciebie, że przyjdzie na to właściwy czas… – pokiwała głową że pamięta – W wieku 3 do 6 lat dziecko powinno rozwijać pamięć, poczucie rytmu, czasu, przestrzeni, powinno poznawać bogactwo dźwięków, smaków i zapachów. Biegając w najbliższym otoczeniu, dziecko powinno rozwijać orientację przestrzenną i sprawność fizyczną jednocześnie, a nie starać się zapamiętać jakieś abstrakcyjne znaki. Ty czytać i pisać nauczyłaś się dopiero jak poszłaś do szkoły, czyli wtedy kiedy trzeba. Zajęło Ci to tylko 2 miesiące. Wcześniej szkoda nam było na to czasu. Tyle rzeczy jest przecież do nauczenia, a czas ucieka. W wieku przedszkolnym otwiera się w dziecku okno na zapamiętywanie. To jest czas kiedy człowiek zapamiętuje najszybciej i najwięcej w całym swoim życiu. Dzieci lubią wtedy uczyć się rymowanek, wierszyków, piosenek, słownych zagadek… Jeśli zmarnuje się ten czas, nigdy już nie da się tego nadrobić. Ktoś kto w tym czasie wynajduje dziecku zajęcia sprzeczne z jego naturalnymi predyspozycjami robi mu krzywdę.
- Na przykład uczenie przedszkolaczków czytania?
- Tak, to strata bezcennego czasu i straszna krzywda dla dziecka.
- No dobrze, ale dlaczego na początku powiedziałeś, że wciąż jest za wcześnie dla mnie na naukę o człowieku?
- Nie wiem czy akurat dla Ciebie… Ale na pewno dla twoich kolegów. Przecież oni wszyscy nawet nie wiedzą kiedy i po co kwitną kwiaty. Nie odróżniają owoców od warzyw, nie wiedzą czego żywe organizmy potrzebują do przeżycia. Mogę się założyć o pizzę, że jak nauczyciel zacznie was edukować o tych nieszczęsnych organach rozrodczych to wszystkie dzieci w końcu skupią swą uwagę, ale będą za to się podśmiechiwały jak ćwierćinteligent do sera i robiły głupkowate komentarze… i niegrzeczne uwagi do siebie wzajemnie.
- No już to tak właśnie było – przyznała zdumionym głosem. Patrzyła teraz na mnie jak na jakiegoś jasnowidza – Chłopcy brzydko się przezywali, a dziewczynki nie mogły powstrzymać od śmiechów, a pan wcale nie mógł sobie z nimi dać rady!
- Mógł. Ale to tak miało być. Po to tę całą „naukę o organach płciowych” wstawili do książki od przyrody. Chodziło tylko o to, żeby uwagę dzieci odciągnąć od obserwowania otoczenia i gromadzenia rzetelnej wiedzy, a przekierować ją na rozrodcze organy. Najlepiej kolegów albo własne.
- Rozumiem – szepnęła, chociaż było widać że niewiele zrozumiała – Ale jak tłumaczyłam Martynce i Monice, że to jest złe, to mnie w ogóle nie słuchały i się tylko śmiały…
- Nie przejmuj się. Ty masz dopiero 9 lat, nie musisz się na wszystkim znać i wszystko rozumieć. Ważne żebyś potrafiła słuchać swojego sumienia i dbała o jego czystość. Ono Ci podpowie co jest dobre a co jest złe. A koleżanek nawet nie próbuj przekonywać do czegokolwiek gadaniem. Nie ważne są słowa, a to co się robi, jak się zachowujesz, czy jesteś dobrą przyjaciółka, gotową do pomocy…
- No dobrze, ale po co oni nam tak robią?
- Bo nikomu poza może rodzicami, już nie zależy żeby polskie dzieci czegokolwiek sensownego i praktycznego się nauczyły. Szkoła już od dawna coraz mniej pomaga rodzicom w wykształceniu i wychowaniu dzieci. Po to powstała, ale to było dawno temu… Dzisiejsza szkoła często przeszkadza i zmusza dzieci do robienia rzeczy złych, ale mimo wszystko czasem jeszcze można się w niej czegoś pożytecznego nauczyć. Większość rodziców jeszcze nie wie jaka jest sytuacja i dlatego na to pozwala. Dowiedzą się najprawdopodobniej jak już będzie za późno…
- Ale wy przecież wszystko to wiecie… Dlaczego im nie powiecie?
- Tak, my znamy prawdę – uśmiechnąłem się z bezradną wyrozumiałością – ale i tak musimy posyłać Ciebie do szkoły. Inaczej moprychy dostaliby pretekst pozwalający wtrącić nas do więzienia i ukraść nam dzieci – takie jest prawo.