Jakoś dziwnie wszystkich objęła amnezja, bo przecież Wałęsa się dużo wcześniej przyznał, że pomagał SB identyfikować zdjęcia tłumu, zrobione przed płonącym Komitetem PZPR i z innych manifestacji ulicznych.
Jadwiga Chmielowska 13 grudnia 2011
Czy „Solidarność” to tylko mit?
Mitem "Solidarność" jest. Jest też najrealniejszą rzeczywistością.
Miałam wtedy 26 lat, po studiach już dwa lata pracowałam. Włączyłam się w ten ruch narodowo-wyzwoleńczy od samego początku, bardzo aktywnie. Można wręcz powiedzieć, że go współtworzyłam. Byłam w środku wielu wydarzeń.
To prawda, że strajki były sprowokowane. Wyrzucając z pracy Annę Walentynowicz władza miała pewność, że strajk wybuchnie. Była znaną, powszechnie szanowaną robotnicą. Zaczynała jako spawacz, a potem pracowała jako suwnicowa. Praca ciężka i odpowiedzialna. Pomagała wielu ludziom. Władze też wiedziały, że jest członkiem WZZ (Wolnych Związków Zawodowych). Strajk po jej zwolnieniu był więc pewny. To, że wybrano Wałęsę na przywódcę strajku zawdzięczamy Borusewiczowi. To on przekonał na zebraniu WZZ, że musi to być ktoś ze stoczni i obowiązkowo z WZZ-tów. Nie może to być młody i mało znany. Walentynowicz też odpada bo … jest kobietą. Pasował tylko Wałęsa, zwolniony dużo wcześniej ze stoczni. Jakoś dziwnie wszystkich objęła amnezja, bo przecież Wałęsa się dużo wcześniej przyznał, że pomagał SB identyfikować zdjęcia tłumu, zrobione przed płonącym Komitetem PZPR i z innych manifestacji ulicznych.
Andrzej Gwiazda tłumaczył mi później, że jak namierzyli agenta Myszka, to nie sądzili, że SB korzysta z „takiego Wałęsy” jako agenta. Przebaczyli mu widać incydent. Walentynowicz była bardzo skromna osobą i nie rwała się do władzy. Wałęsa tak. W ten sposób został wytypowany na przywódcę. Strajk wywołali młodzi ludzie z WZZ-tów. Wałęsa oczekiwał na strajk poza domem. Borusewicz kiedyś pokazał okna tego mieszkania, gdzie czekał Wałęsa, później okazało się, że był to lokal kontaktowy SB. Informacja ta pochodzi z dwóch źródeł, potwierdziła ją też Anna Walentynowicz. Czy Borusewicz i Wałęsa o tym wiedzieli? Nie wiadomo. Wałęsa szybko podpisał porozumienie i zakończył strajk, po spełnieniu żądania przywrócenia do pracy i przyrzeczeniu podwyżek płac. To Walentynowicz, Alina Pieńkowska i Osowska zamykały bramy, tłumacząc ludziom, że strajk się zakończył a teraz rozpoczął solidarnościowy z innymi zakładami. Wybrano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.
Dlaczego na czele stanął znowu Wałęsa tego nie mogę zrozumieć. Wtedy należało wybrać np. Gwiazdę – delegata z „Elmoru” (Zakłady Okrętowych Urządzeń Elektrycznych i Automatyki). Znowu usłużni podpowiadacze mówili, że musi to być koniecznie robotnik, a nie inżynier. Wtedy Wałęsa się bał, że go nie wybiorą. I znów mu wspaniałomyślnie przebaczono zdradę i tak właśnie poszło….Trzeba pamiętać, że Gierek w swojej książce (1989) napisał, że w czasie strajku był na wakacjach i dostał zapewnienie od szefa SB, że na czele strajku „stoi nasz człowiek”. Oczywiście Henryka Krzywonos była łamistrajkiem. Dopiero odcięcie zasilania unieruchomiło jej tramwaj. Z ciekawości poszła do stoczni, tam myślano, że jest przedstawicielem załogi strajkujących tramwajarzy, gdy sprawa się wydała usunięto ją z MKS. Trzeba jej jednak pamiętać zdanie, którym przeszła do historii: gdy Wałęsa zakończył strajk spytała go „coś Ty zrobił, teraz nas, małe zakłady wyduszą jak pluskwy”.
Na czele strajku w Szczecinie stał Marian Jurczyk TW "Święty", w Jastrzębiu Zdr. – działacz partyjny Jarosław Sienkiewicz, w Hucie Katowice w Dąbrowie Górniczej Fabry – również TW. W Hucie Katowice, gdy Fabry podobnie jak Wałęsa zakończył strajk przed podpisaniem porozumień w Gdańsku, został odwołany i zastąpił go Andrzej Rozpłochowski, poparty przez Jacka Jagiełkę, o którym w hucie wiedziano, że kontaktuje się z ROPCiO. Tak więc z czterech porozumień jedynie Porozumienia Katowickie nie były podpisane przez agenta. Komuniści nie przewidzieli, że strajk rozleje się po całej Polsce. Ani tego, że w Katowicach nie uda się trwale narzucić szefa strajku – to właśnie Porozumienia Katowickie rozszerzały wszystkie inne uzgodnienia z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia, na cały kraj. Przypomnieć należy jak Jurczyk chciał tworzyć NSZZ „Jedność”, a Sienkiewicz nie żądał występowania ze starych CRZZ-etowskich związków zawodowych. Statut opracowany przez Chrzanowskiego i Stelmachowskiego dla MKZ Katowice został z sądu wycofany i posłużył do uchwalenia jednej NSZZ „Solidarność”.
Do 17 września 1980 r. SB i PZPR próbowała walczyć z powstającymi w zakładach pracy Niezależnymi Związkami Zawodowymi – późniejszą „Solidarnością”.Po tej dacie zmieniono taktykę, zaczęto wkręcać podstawionych osobników albo wręcz organizować „S” swoimi ludźmi. Za przyblokowanie takiego osobnika o mało nie zapłaciłam życiem.
Agentura ruszyła do ataku. Była bardzo radykalna w swych wypowiedziach i bardzo sprawna. Udawało się im wchodzić na różne szczeble władz związkowych. W Jastrzębiu pozbyto się wprawdzie Sienkiewicza, ale Tadeusz Jedynak wyszedł z tej walki osłabiony. W Zarządzie nadal pozostawała agentura. PZPR i SB widząc, że straci kierownictwo z MKR Jastrzębie natychmiast doprowadziły do powstania MKZ Bytom z Andrzejem Cierniewskim tw. „Cierń” na czele, późniejszym likwidatorem majątku „S”. Adam Michnik rozpoczął na przełomie 1980/81 objazd MKZ-tów w całej Polsce. Szukał zwolenników i mu się to w zasadzie udawało. Oporny był Rzeszów z Antonim Kopaszewskim – Przewodniczącym MKZ, częściowo Szczecin ze Staszkiem Wądołowskim – wiceprzewodniczącym MKZ. W MKZ Katowice Rozpłochowski i nasz doradca Janusz Krzyżewski oddelegowali mnie do rozmów. Michnik usłyszał, że „mnie nie interesuje komunizm z ludzką twarzą nawet jego i Kuronia. Mnie interesuje niepodległa Polska wolna od komunizmu” (zapis tej rozmowy w aktach IPN SOR „Elektra”). Wałęsa był niszczony przez KOR ( Michnika i Kuronia), więc my wspieraliśmy Wałęsę. Niestety nie trafiały do nas żadne informacje od Gwiazdów. W lutym SB postanowiła rozprawić się z Rozpłochowskim i MKZ Katowice. Użyto do tego Świtonia. Była to perfidia, bo wielu miało zaufanie do MKZ Katowice, bo przecież tam sekretarzem jest Świtoń. Niestety prowokacja udała się. Świtoń miał 267 agentów wokół siebie, w tym również wielu księży. Wykorzystano też cechy jego charakteru i osobowości. Świtoń był ambitny i lubił pochwały. Stąd tak łatwo było mu podstawić agenturę a następnie nim manipulować. Od lutego 1981r. Świtoń rozwalał MKZ Katowice. Był nacisk na połączenie 5 MKZ-tów w drodze wyborów. Agent – TW „Hrabia” wsadził jako eksperta do komisji organizującej wybory pracownika naukowego Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego – dr. Kudeja. Jedynie przedstawiciele MKZ Katowice Jacek Jagiełka i ja protestowaliśmy. Inni klaskali jaki mądry i sprawny człowiek! Potem w stanie wojennym dr Kudej zasiadał w PRON-ie. Trzeba tutaj wspomnieć, że w pierwszych dniach strajku i tworzenia Niezależnych Związków Zawodowych. inteligencja nie była aktywna. W Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym Huty Katowice nie było ludzi z wyższym wykształceniem, kilka osób po maturze. Gdy Chrzanowski zobaczył dokumenty mojego Instytutu z datą 4 września 1980 r. prosił abyśmy pomogli robotnikom. Instytut oddelegował mnie do MKZ, ze względu na zdolności organizacyjne.
Wałęsa tępił Rozpłochowskiego i MKZ Katowice a faworyzował podejrzane typy – najbardziej Andrzeja Cierniewskiego. Negatywny stosunek Wałęsy do Rozpłochowskiego nasilił się po prowokacji bydgoskiej. Rozpłochowski żądał zwołania Komisji Krajowej. Doszło do tego, że gdy Wałęsa przyjechał na spotkanie na Stadionie Śląskim to nasz Zarząd Regionu Katowice nie wpuszczono na spotkanie. Było to tuż przed wyborami.
Jak się teraz okazało, po analizie dokumentów z IPN, SB udało się wprowadzić jako delegatów jedynie ok. 20% tajnych współpracowników. Dużą rolę odegrała manipulacja i głupota. Przekonałam się na własnej skórze, że ludzie nie chcą słuchać prawdy, nie chcą ostrzeżeń, wierzą, że są najmądrzejsi. Rozpłochowskiego wyeliminowano całkowicie, przegrał wybory na Przewodniczącego a na członka zarządu nie został zgłoszony. Ze starej ekipy MKZ-tu, jeszcze z siedzibą w Hucie Katowice, zostałam ja, a i tak próbowano mnie już po wyborze odwołać z Zarządu Regionu Śl.-D. Powód, to wysłanie telegramu do Krajowej Komisji Wyborczej z prośbą o przysłanie obserwatora, gdyż moim zdaniem – członka Regionalnej Komisji Wyborczej jest ono manipulowane. Szło pod dyktando wspomnianego już dr. Kudeja. Na Walnym Zjeździe Delegatów Reg. Śl. – D. SB i PZPR postawiła na młodego inżyniera Leszka Waliszewskiego, porządny człowiek, ale nie na czas walki, bez rozumienia zagrożeń, w dodatku pod całkowitą kontrolą swego wice, jeszcze z MKZ Tychy – Marka Wacha TW „Echo”. Pomimo tak wielkich starań SB udało się wprowadzić jedynie kilka osób na kilkudziesięcioosobowy Zarząd. Nie mieli nawet 10% . Ważne jest to, że w eliminowaniu osób z radykalnego MKZ Katowice, prym wiedli delegaci z Gliwic: Witold Zalewski, Jerzy Buzek, Ryszard Kuszłeyko. PZPR musiała zniszczyć MKZ Katowice bo obowiązywała uchwala nie rozmawiania z partią. Michnik też nie miał żadnych dojść do Zarządu. Wydawany był tygodnik i dziennik związkowy, funkcjonowała biblioteka wydawnictw niezależnych, mająca przeszło 100 filii zakładowych, działał Ośrodek Prac Społeczno Zawodowych, Komitet Obrony Wiezionych za Przekonania, Wszechnica. Na przełomie października i listopada delegaci już zrozumieli swój błąd i opcja Rozpłochowskiego zaczynała mieć większe wsparcie.
Wspaniale działał w całej Polsce NZS, NSZZ „Rolników Indywidualnych”., NSZZ Rzemieślników, Stowarzyszenia twórcze itp. Społeczeństwo się zorganizowało – w związki zawodowe i dokonało demokratycznych pierwszych od rozpoczęcia wojny wyborów swoich przedstawicieli. To się władzy nie podobało.
„Solidarność” to był wypadek przy pracy PZPR i SB. Gdy się połapano, to Jaruzelski zaczął przejmować władzę. Rakowski i Urban próbowali się po cichu porozumiewać z Moskwą aby się dogadała z nimi, a oni z „Solidarnością”. Ten list krążył chyba w czerwcu 1981r. Jaruzelski natomiast błagał Breżniewa o interwencję zbrojną w Polsce, a ten odmówił. Więc Towarzysz Generał zrobił to sam. Stan wojenny wprowadzono jak twierdził Kiszczak, by wymienić elity „Solidarności”. „Niekonstruktywne” zamienić na „konstruktywne”. W drodze demokratycznych wyborów to się SB nie udało.
Po ogłoszeniu stanu wojennego różnie wyglądał opór. Na Śląsku był bardzo silny. Dopiero, gdy dowiedziano się, że w całej Polsce nie ma strajków, to po 2 tygodniach na Śląsku też wygasły. Trzeba pamiętać, że Górny Śląsk walczył i tu polała się krew. To właśnie na Górnym Śląsku ukrywały się trzy osoby od 13 grudnia 1981r. do końca. Za mną list gończy był od 13 grudnia 1981 r. ( akcja „Jodła”) do 1 sierpnia 1990r.! Byłam szefem podziemnej struktury regionalnej RKK NSZZ „S” i „SW”, ale też drukarzem, redaktorem, łącznikiem, kolporterem, a po aresztowaniu Morawieckiego i Kołodzieja szefem Komitetu Wykonawczego całej „Solidarności Walczącej”.
Bezpiece nie udało się wyłapać 13 grudnia wszystkich „niekonstruktywnych”. Więc organizowali swoje struktury, do których obok bardzo uczciwych ludzi wprowadzano agenturę. Pieniądze przez Biuro Brukselskie „S”, trafiało via Jerzy Milewski prosto do bezpieki a cześć zasilała kasę „konstruktywnych”. Komputery objęte embargiem sprowadzane dla podziemia „S” szły prosto do Moskwy. Kres temu postawiła dopiero Irena Lasota z IDEE z Waszyngtonu. Ona też nie wysyłała pieniędzy i sprzętu przez Brukselę, tylko bezpośrednio do różnych grup i organizacji w Polsce. Milewski i Wałęsa z milionów $ nie rozliczyli się. Borusewicz z Merklem posiadali olbrzymie ilości maszyn drukarskich. Nie było do nich dostępu. Na czarnym rynku offset kosztował 1 500$. Do Polski trafiały jako dary od zachodnich Związków Zawodowych. Ruszyła też esbecka akcja „Renesans” – czyli podmiana struktur „Solidarności” i wciąganie ambitnych działaczy, skłonnych do współpracy z władzą.
W 1989 r. sprzedano w Magdalence cały naród. Oszustwo „okrągłego stołu” było widoczne. Ostrzegał Gwiazda, ostrzegał Szeremietiew, ostrzegałam ja i LDPN ( Liberalno Demokratyczna Partia Niepodległość, FMW ( Federacja Młodzieży Walczącej), „Solidarność Walcząca”! Robiliśmy manifestacje. Pisali w biuletynach. W liście skierowanym do posłanek Seferowicz i Knysok proponowałam w zmienianej ordynacji (Lista Krajowa padła i nie przeszedł żaden partyjniak do Sejmu) zrobić całkowicie wolne wybory. Naród, najwyższy suweren w kraju, odrzucił komunistów i nie wolno było tego nie honorować. Ostrzegałam w tym liście, że naród oszukany, potem nie będzie już nikomu wierzył! To się wszystko sprawdziło. Gwiazda ostrzegał przed dziką prywatyzacją, ale kto chciał słuchać Gwiazdy. Media wykreowały zdrajców na patriotów. Ludzie chcieli mieć nadzieję, że będzie dobrze. Teraz dalej brną w to szambo, bo nie mają odwagi przyznać się nawet sami przed sobą, że byli głupcami i dali się oszukać. Wszystkich niewygodnych skazano nie tylko na zamilczenie w mediach, bo kogo tam nie ma, to nie istnieje, ale skazano ich również na niebyt materialny! Mnie na głód! Jadłam 1 kg ryżu na 2 tygodnie! Mniej niż głodujący Chińczyk. Inżynier elektronik – nie mogłam znaleźć żadnej pracy. Musiałam opuścić Śląsk i mogłam wrócić dopiero w 1993r. Wielu moich przyjaciół było zmuszonych opuścić kraj po 1990r. Niektórzy odebrali sobie życie. Do dziś bohaterowie cierpią biedę – bo są niewygodni i niebezpieczni! Zaszczuwając autentycznych bohaterów zrobiono miejsce dla tych ze sfałszowanymi życiorysami. To oni za drobną łapówkę albo pochwałę robili szkody wielomiliardowe. Niszczyli państwo. Mianowano na stanowiska ludzi niekompetentnych na zasadzie – nie zna się, to się pozna. Skutek opłakany!
Przy okrągłym stole dogadali się oficerowie prowadzący ze swoją agenturą. Było przy nim też dużo pożytecznych idiotów, którzy tylko uwiarygodnili grę „człowieka honoru” Tzw. III RP, to poczęta z nieprawego łoża PRL-bis. Wmówiono ludziom, że „Solidarność” reaktywowano, co jest kłamstwem. Założono nowy związek pod tą samą nazwą. Nie odbył się Zjazd Delegatów wybranych demokratycznie w 1981r. Uzurpatorzy przejęli władzę. Osłaniali sprzedaż banków polskich, likwidację przemysłu, wprowadzanie zgubnych reform Gieremka, Balcerowicza pod dyktando Sorosa. O rząd dusz zadbał Michnik i jego opiniotwórcza „Gazeta Wyborcza”.
Zniszczono Polskę, niszczy się dalej naszą kulturę i tradycję. Literatury i historii nie uczy się młodzieży. Wprowadzenie podatku katastralnego wywłaszczy Polaków z własności przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Czy kogoś uczciwego będzie stać na podatek w wysokości 4 tys. zł. miesięcznie (1 lub 2 % wartości nieruchomości) za mały domek na przedmieściach? W III RP zrobiono wszystko dokładnie odwrotnie niż w II RP.
Gdy zlikwiduje się narodową tożsamość Polaków, to Polska zniknie z mapy świata.
Jest to diabelski plan Moskwy. Komunizm zdobywa cały Świat! Europę już w zasadzie zdobył.
Jadwiga Chmielowska
Pragne Panstwa zainteresowac jasnymi i ciemnymi stronami dzialan podziemnej struktury SOLIDARNOsCI - Miedzyzakladowego Komitetu Koordynacyjnego „wola”. Moim celem jest, niedopuszczenie do zaklamywania niedawnej historii z lat 1982 - 1989