Ilu może być obecnie ruskich agentów w organach naszego państwa? W roku 1989, kiedy likwidowano SB było około osiemdziesięciu tysięcy zarejestrowanych tajnych współpracowników. Dodając do tej liczby etatowych pracowników SB, oraz WSW i jej agentów otrzymujemy liczbę około stu pięćdziesięciu tysięcy potencjalnych szpiegów Rosji
Czy może być bezpieczne takie państwo, w którym obcy agenci przenikają wszystkie jego struktury?
Generał Krzysztof Bondaryk, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego podał informację o trzystu pracownikach obcych wywiadów działających w służbach dyplomatycznych. Powtórzmy: 300 na 2000 dyplomatów. A jaka jest liczba tych, którzy pracują pod przykrywką przedstawicielstw, fundacji, przedsiębiorstw? Przy okazji powstaje pytanie jaka była metodologia ustalania tej liczby. Dlaczego miałoby być ich akurat 300, a nie na przykład 1000? Przecież podając, nawet przybliżoną liczbę, trzeba dokonać jakiegoś spisu. A mając jakąś specyfikację powinno się wiedzieć, kto jest (może być) agentem, a kto nie. Dlaczego więc oni w dalszym ciągu funkcjonują jako dyplomaci? A może ta liczba jest po prostu wzięta z sufitu? Może wynika z prostego przemnożenia liczby dyplomatów przez jakiś wydumany, piętnastoprocentowy wskaźnik? Zanim postaram się dokonać własnych obliczeń, kilka krótkich uwag.
Mówienie o tym, że weryfikacja agentów WSW, oraz lustracja tajnych współpracowników SB nie jest konieczna, bo są obecnie jakimś mało istotnym elementem sceny politycznej (niegroźni, starzy, będący poza układem) jest bzdurą. Trzeba sobie bowiem uświadomić kim oni byli. A może są?
Konfident – (TW) w terminologii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL była to osoba świadomie, dobrowolnie i za wynagrodzeniem współpracująca ze Służbą Bezpieczeństwa. Dopowiem – Służbą Bezpieczeństwa, będącą agendą KGB. A więc TW wcale nie byli konfidentami. Byli kolaborantami – ludźmi świadomie, bądź nie do końca, ale jednak współpracującymi z okupantem. Przecież Rosja Sowiecka nie była naszym sojusznikiem, ale najeźdźcą. (Takie pytanie na marginesie: a kim jest teraz ? Zaprzyjaźnionym państwem? Partnerem gospodarczym?)
ZSRR, a następnie Federacja Rosyjska, wycofując swe wojska z Polski w 1991 i 1992 roku, zabrała mundurowych, ale nie zabrała ze sobą swoich służb specjalnych i ich agentów. Ci ludzie pozostali. Co robili przez ostatnie dwadzieścia jeden lat? Wycofali się z życia publicznego? Werbowali nowych kretów? Nie wiem. W każdym razie na pewno nie rozwiali się w powietrzu. Ale jeśli ktoś uważa, że ubrali się w zgrzebne wory i błądzą po świecie biczując swe ciała jest w błędzie. Dlaczego mieliby odrzucić dawne aspiracje, pogrzebać ambicje? Czemu mieliby to zrobić? Dlatego że powstała "wolna Polska"? Przede wszystkim ja wcale nie jestem pewien czy ona powstała.
Ilu może być obecnie ruskich agentów (nie pytam tu o niemieckich, choć przeczytałem w tygodniku Forum, że w latach 80 działało u nas 500 agentów STASI, których zapewne potem przejęła RFN) w organach naszego państwa? W roku 1989, kiedy likwidowano SB było około osiemdziesięciu tysięcy zarejestrowanych tajnych współpracowników. Dodając do tej liczby etatowych pracowników SB, oraz WSW i jej agentów otrzymujemy liczbę około stu pięćdziesięciu tysięcy potencjalnych szpiegów Rosji. Powtarzam: potencjalnych. Ilu ich jest naprawdę? Bez dokończenia lustracji trudno będzie stwierdzić.