Cały świat od kilku dni z napięciem obserwuje sytuację w japońskich elektrowniach atomowych. Unijni przywódcy poważnie zastanawiają się nad wycofaniem z atomu, między innymi Niemcy zamykają elektrownie "starego typu". Amerykanie i Rosjanie przeprowadzają kontrole swoich reaktorów pod względem bezpieczeństwa. Tak wygląda świat dzisiaj. A w 2020 roku?

W 2020 roku przy granicy z Polską, w okolicach Grodna powstanie białoruska elektrowania atomowa. Wsparcia finansowego inwestycji udzieli Kreml.  250-300 km od granicy z Polską w litewskiej Visaginie energię z atomu czerpać będą państwa regionu.  Swoje plany budowy "atomówki" skonkretyzowała także Rosja. Elektrownia powstanie w północno-wschodniej części Obwodu Królewieckiego, pod korytarzem powietrznym, a chłodzona będzie wodą z Niemna.

W ciągu najbliższych kilku lat w bezpośrednim sąsiedztwie "atomu" znajdzie się więc cała północno-wschodnia Polska. Jaćwież wręcz będzie niemal w środku "atomowego trójkąta" (dodając oddalony o ok. 400 km Żarnowiec będzie to czworokąt). Powodów do obaw naszej części świata dostarczył już Czarnobyl. Mało kto wie, że wówczas to właśnie północno-wschodnia Polska znalazła się pod największym "deszczem tablicy Mendelejewa". Deklaracje o budowie "atomówek"  w pobliżu granic Polski słychać donośnie.  Polskich reakcji co do bezpieczeństwa projektowanych elektrowni jakoś nie słyszałem. Faktycznie jedynie w przypadku Visaginy strona Polska będzie miała realny wpływ na zapewnienie odpowiednich środków bezpieczeństwa.  Rząd woli jednak zajmować się opozycją, niż konkretnymi problemami. Kolejny dowód – dzisiejsze expose Sikorskiego.