Onet, prawie jak Lisweek*, bez przerwy coś demaskuje. W czwartek np. zdemaskował ludzi, którzy ongiś należeli do partii. Bo to i Pietrzak, i Wolski.. I wielu innych. Pora więc, by akcję demaskirowki przeprowadzić do końca.
http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/wiedziales-ze-oni-nalezeli-do-pzpr/20tb0
1.
Kiedy się urodziłem, miłościwie panującym nad Polską był niejaki Gomułka, zwany Wiesławem.
Pod koniec jego panowania, tuż przed Marcem, poszedłem do szkoły. Tam, bodaj w trzeciej klasie, trafiłem do tzw. zuchów.
Takiego przedszkola harcerskiego.
I, nie mając ani woli, ani tym bardziej pojęcia, trafiłem do… Partii.
Bo w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej istniało coś takiego, jak „członek zbiorowy”.
Proste?
Byłeś harcerzem?
Tak.
No to jako członek zbiorowy byłeś w kompartii.
2.
Drugi raz członkiem PZPR zostałem na studiach.
Tym razem zważył tzw. rachunek ekonomiczny.
Mogłem, rzecz jasna, nie zapisywać się do SZSP (Socjalistyczny Związek Studentów Polskich). Ale wtedy moja praca przed studiami (SPR – Studenckie Praktyki Robotnicze) byłaby odwalona w jakimś zatęchłym zakładzie pracy na terenie Śląska.
Natomiast jako przyszły SZSP-owiec miałem ten przywilej, że zamiast do pracy pojechałem na Mazury.
Do Wilkas, tuż obok Giżycka.
3.
Po roku jednak opuściłem szeregi tej organizacji. Jako jeden z bardzo wielu studentów rzuciłem legitymację i wstąpiłem do nowoutworzonego NZS (Niezależne Zrzeszenie Studentów).
Jednak moje „wsparcie” dla PZPR wcale nie zmalało – w tym samym roku, w listopadzie, zostałem członkiem Polskiego Związku Żeglarskiego – oczywiście członka zbiorowego PZPR.
Miłość do Mazur, jaką podłapałem w Wilkasach, trwa do tej pory…
4.
Stan wojenny…
Mój jachtklub, po długich naradach naczalstwa, zgłosił akces do… ZSMP (Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej). Co było totalną kpiną, gdyż na czele stał „młodzieżowiec”, jachtowy kapitan żeglugi wielkiej (pełne uprawnienia!) K., mający wówczas prawie 63 lata.
Ale jakoś trudno było mu odmówić, zwłaszcza, ze alternatywą było rozwiązanie klubu, z którym zdążyłem się już trochę związać..
A ZSMP, i to zarząd wojewódzki, przyjął nas z otwartymi ramionami.
Wtedy to zasiliłem szeregi kompartii w dwójnasób – jachtklub wchodził, jako członek zbiorowy, w skład ZSMP, który to związek był członkiem zbiorowym PZPR.
Na dodatek byliśmy w PZŻ,, który też był członkiem zbiorowym!
Co by nie mówić, w roku 1983 byłem w PZPR … w czterech osobach! Jako harcerz, jako członek zbiorowy ZSMP, jako członek zbiorowy PZŻ oraz indywidualnie jako żeglarz!
5.
To jeszcze nie koniec.
Mniej więcej w tym samym czasie zostałem członkiem Studenckiej Spółdzielni Pracy.
Ta z kolei była członkiem Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy, co z kolei oznaczało, że po raz piąty (i to równolegle) stałem się… członkiem kompartii.
6.
Po raz szósty, i ostatni, stałem się pośrednio członkiem PZPR, kiedy otrzymałem spółdzielcze mieszkanie.
Bo przecież Spółdzielnia mieszkaniowa była w związku, a ten był…
Członkiem zbiorowym.
7.
Nie pamiętam już, kto to policzył.
Pod koniec epoki Gierka w PZPR było (również pośrednio) jakieś 50-60 mln Polaków.;)
Myślę, ze podobnie (jeśli nie lepiej) było za Jaruzelskiego.
8.
Dzisiaj znowu bombardują nas informacjami, kto i kiedy był w PZPR.
To kolejny zabieg socjotechniczny, mający pośrednio wmówić nam, że tak naprawdę PRL była cool.
Że np. taki agent „Maj” to równiacha, tylko może trochę za bardzo zagalopował się, będąc rezydentem SB w Gliwicach, ale przecież inni też popierali PRL.
A zresztą czym się różnił od rozpracowującego tzw. środowisko patriotyczne w PZPR (a takie istniało!) innego oficera WSW (następca niesławnej pamięci Informacji Wojskowej), który dzisiaj udaje obrońcę ludu przed zakusami banków?
Wobec ujawnionej ogólnej współpracy z reżimem obaj są w porzo.
Za chwilę okaże się, że wszyscy, których dotknął PRL są sobie równi, bo np. ja komuchów popierałem aż sześciokrotnie.
Tymczasem podział jest bardzo prosty.
I wielu innych również.
29/30.01 2015
_______________________________________
* dawniej: Newsweek
3 komentarz