Czy dojdzie do debaty z Donaldem Tuskiem? – pytają bracia Karnowscy. Prezes PiS odpowiada: "Nie chcę rozmawiać w oparach absurdu. Nie potrafię debatować w świecie pojęć, które nie mają nic wspólnego z sytuacją Polski, dokonaniami rządu i faktami".
Donald Tusk i Platforma uciekają od poważnej rozmowy o Polsce. Nie mogą pochwalić się konkretnym dorobkiem swego rządzenia, więc chcieliby odnowić antypisowskie paliwo, ale Jarosław Kaczyński nie ma zamiaru, by ułatwiać im to zadanie. Rozmówca zwraca tu uwagę na fakt, że media, zwłaszcza elektroniczne, grają swą niechlubną rolę, rezygnując z obiektywnego przedstawiania naszej rzeczywistości na rzecz polityki wizerunkowej. "To wygląda jakby funkcjonowało biuro prasy, które w czasach komunistycznych decydowało, jak wygląda opis świata w najmniejszej gazecie – ocenia prezes PiS. – Nie wiem, czy to biuro jest, jaki ma kształt, ale media działają tak, jakby taki ośrodek decyzyjny funkcjonował".
Wojnę polsko – polską może zakończyć tylko zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości – mówi J. Kaczyński. – Badania dokonywane przez PiS, a także PO, wskazują, że obie partie mają po około 35% poparcia. Nie czas więc teraz mówić o ewentualnym koalicjancie, bo do samodzielnego rządzenia brakuje tylko paru punktów procentowych. "O Viktorze Orbanie też mówili, że nie ma zdolności koalicyjnej" – podsumowuje prezes PiS.
Były i zapewne przyszły premier spokojnie reaguje na plotki o ewentualnej bombie wyborczej przygotowanej przez Platformę. Są to zapewne stare, sprawdzone rzeczy. Nie wyklucza jednak prowokacji. Obecna władza boi się potwornie, więc może być gotowa użyć metod, które trudno sobie dzisiaj wyobrazić.