Zasoby wody pitnej winny być niezbywalną własnością Narodu i nie wolno ich obecnie ani w przyszłości „prywatyzować” i sprzedawać.
W Polsce branża wodno-kanalizacyjna leży głównie w rękach małych i bardzo małych przedsiębiorstw komunalnych.
Na niewiele ponad 9 tys. wszystkich takich przedsiębiorstw (98 % z nich to jednostki komunalne) 4,2 tys. to przedsiębiorstwa produkujące poniżej 100 m3 wody na dobę, około 4 tys. przedsiębiorstw produkuje od 100 do 100 m3 wody dziennie, w 600 przedsiębiorstwach produkcja wody mieści się w przedziale 1000 – 10000 m3 wody na dobę, w 60 – w przedziale 10000 – 100000 m3., a tylko w 6 – powyżej 100000 m3. wody na dobę.
Oznacza to że 95% dostaw wody pochodzi od małych przedsiębiorstw. Tymczasem dyrektywy unijne narzucają na firmy wodno-kanalizacyjne przymus kosztownych laboratoryjnych kontroli jakości wody, unowocześniania stacji uzdatniania wody, czy przebudowy infrastruktury. Małych firm na to nie stać.
. Tak więc ich prywatyzacja to rzekomo jedyny sposób na optymalizację kosztów i usprawnienie poprawy jakości wody i bezpieczeństwa .
Tymczasem biznesmeni pewnego kraju ubogiego w wodę, ale bogatego w geszefty wpadli na pomysł sprywatyzowania zasobów wody, tłumacząc to, pozornie logicznie, iż skoro wszystkie zasoby gruntów na kuli ziemskiej są już czyjąś własnością i ziemi bez właściciela nie ma, to dlaczego niby inaczej mamy traktować wodę?
– Prywatyzacja miejskich przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych jest w Polsce nieuchronna. Samorządy mają dzięki temu dodatkowe środki na innego rodzaju inwestycje– twierdzi Michael Reiss, prezes spółki Eko-Wark z izraelskiej grupy Tahal, która właśnie weszła na polski rynek.
Grupa Tahal/Eko-Wark otwarła właśnie swoją siedzibę w Warszawie
Zamierza wziąć udział w Projekcie Odra, który ma strategiczne znaczenie dla regionu Europy Środkowej, budżet na poziomie 1,5 mld zł i jest współfinansowany przez rząd Polski i Niemiec.
Jest też zainteresowana prywatyzacjami miejskich zakładów wodnych i kanalizacyjnych.
Firma uważa , że prywatyzacja miejskich przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych jest w Polsce nieuchronna. Na całym świecie funkcjonuje to już w ten sposób, samorządy mają dzięki temu dodatkowe środki na innego rodzaju inwestycje.
http://www.biztok.pl/Izraelski-potentat-przejmie-nasze-wodociagi-l7378
Przetłumaczywszy to na język polski oznacza to, że izraelska firma zamierza wykupić zakłady wodne i kanalizacyjne samorządów, które są w kłopotach finansowych.
A biorąc pod uwagę fatalną politykę naszego nie-rządu, nie ma samorządu, który by nie był w kłopotach finansowych.
Oczywiście po wykupieniu miejskich przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych, będą mogli narzucić własną, monopolistyczną cenę za wodę. Moga też jej odmówić, jak to czynią na okupowanych przez siebie terenach wobec nieszczęsnych Palestyńczyków.
Na wypadek gdyby ktoś sądził, że tak własnie powinno być, odaję znakomitą i aktualną analizę pt „Ratujmy zasoby wody i gospodarkę wodną” Jacka Zimnego, Juliana Sokołowskiego i Ryszarda H. Kozłowskiego.
Polska należy do krajów o małych zasobach wodnych. Średni roczny odpływ wód powierzchniowych (jeziora, rzeki), łącznie z dopływami z zagranicy, w latach 1951-2000 wyniósł 62,4 km3, w tym z obszaru Polski 54 km3. W przeliczeniu na 1 mieszkańca daje to roczny zasób wód ok. 1,6 dam3 (dam3 = dekametr sześcienny = 10m*10m*10m = 1000m3).
W krajach europejskich przeciętne zasoby wód powierzchniowych (odpływy) szacowane są na 4,6 dam3/rok na jednego mieszkańca. Jest to średnio prawie 3 razy więcej wody rocznie na każdego mieszkańca, niż w Polsce.
Zasoby wodne Polski cechuje duża zmienność sezonowa i nierównomierność rozmieszczenia terytorialnego. Zbiorniki retencyjne mają znikomą pojemność. Mogą one zatrzymać tylko 6% rocznego dopływu wód w Polsce, co nie zapewnia koniecznej ochrony wody przed okresowymi nadmiarami (powodzie), jak też deficytami wody .
Opady roczne w mm na obszarze Polski wahają się w granicach od 630 do 670 mm/rok w latach 1995-2002, jednak zasoby wodne są coraz mniejsze.
Łączny pobór wody stale maleje. Wyniósł on 12 066 hm3 (hm3 = hektometr sześcienny = 100m*100m*100m = 1 mln m3 wody) w r. 1995 oraz 11 070 hm3 w r. 2003.
Z tego ze źródeł powierzchniowych (rzeki, jeziora, zbiorniki wodne) 10 100 hm3 w roku 1995, oraz 9 300 hm3 w r. 2003.
Ze źródeł podziemnych (studnie głębinowe) stale pobieramy ok. 1 700 hm3. Stanowi to ok. 15% rocznego poboru wody w Polsce. To mało, ale są realne możliwości poprawy tego bilansu wodnego.
Na cele spożywcze i pitne zużywa się coraz mniej wody wodociągowej: 2 500 hm3 w r. 1995 oraz 2 200 hm3 w r. 2003. Wniosek: spadek zużycia pitnej wody wodociągowej jest uzupełniany stałym wzrostem konsumpcji wody mineralnej i innych napojów.
Zasoby eksploatacyjne wód podziemnych (studnie głębinowe) są coraz większe (nowe poszukiwania) i wzrastają od wartości 15 400 hm3 w r. 1995 do wartości 16 400 hm3 w r. 2003.
Główne ich zasoby znajdują się w następujących utworach geologicznych:
czwartorzędowych – ok. 11 000 hm3 tj. 66%,
trzeciorzędowych – ok. 1 700 hm3 tj. 10%,
kredowych – ok. 2 200 hm3 tj. 13%,
starszych – ok. 1 700 hm3 tj. j. 10% zasobów.
Są to znakomitej jakości wody pitne, klasy Ia i Ib (najwyższe).
Ogólnie stan czystości rzek jest bardzo zły. Wód o klasie czystości I (najwyższej) jest łącznie ok. 7%, klasy II (średniej) ok. 34% – III (niskiej) jest najwięcej, blisko 40%. Wód nadmiernie zanieczyszczonych mamy ok. 20% (stale maleje).
Stan wód według kryterium bakteriologicznego jest przerażający: wody klasy I stanowią 0%, klasy II (średniej) – 6,3%, wód klasy III (niskiej jakości) jest 53% oraz wód klasy IV (nie nadającej się do użytkowania) jest 42%.
Odra jest bardziej brudna niż Wisła. Najczystszą rzeką jest Dunajec. Jedynym większym jeziorem I klasy czystości wód, na 120 badanych, jest jezioro Izisko (woj. zachodniopomorskie): 490 km2 powierzchni, 63 hm3 objętości, maksymalna głębokość 42 m. Stanowi to 6% objętości stale badanych jezior.
Długość sieci wodociągowej w latach 1990 -2003 zwiększyła się 2,5-krotnie (aktualnie ok. 250 tys. km).
Długość sieci kanalizacyjnej zwiększyła się w tym czasie 2,6-krotnie (aktualnie ok. 120 tys. km). Jest to zaskakująco mało.
Zużycie wody z wodociągów istotnie zmalało z ok. 2 000 hm3 (1990 .r) do 1 200 hm3 (2003 r.). Zasadniczy powód: coraz droższa woda!
Na wsi zużycie wody w tych latach minimalnie wzrosło i wynosi aktualnie ok. 340 hm3 rocznie (2003 r.).
Roczne zużycie wody z wodociągów w gospodarstwach domowych (w m3 na 1 mieszkańca) wynosi średnio ok. 40 m3 w miastach i 20 m3 na wsiach.
Generalna ocena dotycząca ilości i jakości polskich wód jest niezadowalająca. Wody jest mało, jest bardzo zanieczyszczona mechanicznie, fizykochemicznie i bakteriologicznie (bakterie coli). Pobór wody stale maleje (z 14 300hm3 w 1990 do 10 000 hm3 w r. 2003, co stanowi zmniejszenie aż o 30% w ciągu ostatnich 13 lat). Aktualnie całkowity pobór wody w Polsce jest 3 razy mniejszy niż we Francji, 4-krotnie mniejszy niż w Hiszpanii i Niemczech oraz 5-krotnie mniejszy niż we Włoszech.
W Polsce tylko 51% ludności obsługiwana jest przez komunalne oczyszczalnie ścieków, z czego 4% stanowią oczyszczalnie mechaniczne, 32% – oczyszczalnie biologiczne i tylko 16% – oczyszczalnie z podwyższonym usuwaniem biogenów. Jest to jeden z najgorszych rezultatów w Europie. Za nami są tylko Grecja (10%), Hiszpania (4%) oraz Węgry (3%). Przoduje w Europie Szwecja (87%), Niemcy (84%), Dania (84%), Finlandia (80%) i Holandia (79%).
Ustawa Prawo Wodne przyjęta w 2001 r. przez Sejm, jest zła, powinna być niezwłocznie zmodyfikowana i zaostrzająca rygory jakościowe wody oraz zabezpieczająca nasze wodne interesy narodowe na przyszłość:
Zasoby wody pitnej winny być niezbywalną własnością Narodu i nie wolno ich obecnie ani w przyszłości „prywatyzować” i sprzedawać, jak to już wielokrotnie czyniono w Polsce z uzdrowiskami, z najcenniejszymi wodami mineralnymi (Nałęczów). Gminy winny stanowić nadzór właścicielski nad wszystkimi zasobami przyrodniczymi w imieniu Skarbu Państwa i Narodu;
Woda będzie wkrótce cenniejsza od złota. Bez złota można żyć, bez wody – nie. Jej zasoby są najcenniejsze! Woda już jest w świecie (Turcja, Izrael, kraje arabskie) i wkrótce będzie w Europie – towarem strategicznym, jak surowce energetyczne i kruszce.
Jakość wody w Polsce się poprawia. Jest to skutkiem własnych krajowych inwestycji od 1989-1999 r. Corocznie oddawano w tym czasie ok. 200-300 oczyszczalni ścieków.
Od kilku lat, kiedy w nurt finansowania włączyły się tzw. środki unijne (fundusz ISPA), sytuacja radykalnie się pogorszyła. Od 1999 r. do 2003 oddano tylko jedną dużą oczyszczalnię ścieków w Olsztynie. Jest to pierwsze i jedyne zakończone zadanie, współfinansowane z przereklamowanych środków unijnych. W rzeczywistości projekt pt. Modernizacja miejskiej oczyszczalni ścieków w Olsztynie o wartości blisko 13 mln zł, został w 97% sfinansowany ze środków polskich i tylko 3% kosztów sfinansowała UE w ramach programu ISPA.
Koniecznością jest zwiększenie zagospodarowania objętości wody – średniego rocznego odpływu z terytorium Polski. Koniecznie wodę musimy zatrzymać w zbiornikach powierzchniowych i zagospodarować ją przynajmniej w 15%, jak średnio czynią to w Europie Zachodniej. Są kraje UE, które magazynują w zbiornikach retencyjnych 25-30% rocznego odpływu.
Dlatego też winien zostać pilnie opracowany, sfinansowany z budżetu państwa (a nie ze środków samorządowych — bo nie jest to program lokalny, lecz narodowy) i uruchomiony jak najszybciej „Program małej retencji i wielofunkcyjnych dużych zbiorników wodnych w Polsce” .
Należy koniecznie przywrócić żeglowność szlakom śródlądowym jako alternatywny, tani środek transportu śródlądowego na kierunku zachód – wschód (Niemcy –Białoruś) oraz północ – południe (Kanał Augustowski, Kanał Mazurski, Szlak Wielkich Jezior do wyjścia na Zatokę Gdańską prze rzekę Łynę i Pregołę).
Stan kontrolowanych przez państwo prawie 3 tys. różnych urządzeń i budowli wodnych jest bardzo zły, prawie 100 z nich zagraża katastrofą budowlaną (zapory wodne, obwałowania, zbiorniki wodne). Wymaga to dużych nakładów ze strony budżetu państwa, a nie gmin, bo nie są to sprawy lokalne. Aż 30% łącznej długości obwałowań należy pilnie zmodernizować.
Bezpieczeństwo przeciwpowodziowe kraju nie może być dłużej traktowane jak przypadek losowy. Deficyt wody pitnej jest faktem od lat, odczuwanym coraz bardziej na wsiach.
Najmniejsze zasoby wody występują w rejonach: warszawskim, łódzkim, krakowskim, śląskim, wrocławskim i w Wielkopolsce.
Koniecznie większe znaczenie winno mieć inwestowanie w oczyszczalnie ścieków, niż w wodociągi, które są bardzo dochodowe i praktycznie sprzedane. Zysk z wody idzie do prywatnych właścicieli, którzy nie mają obowiązku inwestowania w oczyszczalnie ścieków. To skutki katastrofalnej polityki wszystkich rządów III RP, by infrastrukturę gminną prywatyzować i sprzedawać.
Zagraniczne państwowe i prywatne firmy wykupiły co lepsze, dochodowe zakłady komunalne, by zostawić na barkach państwa najtrudniejsze problemy do załatwienia.
Mamy najgorszy w Europie wskaźnik ludności korzystającej z komunalnych oczyszczalni ścieków: tylko ok. 50%, podczas gdy w rozwiniętych krajach Europy jest on bliski 100%.
Straty z powodu cyklicznych, corocznych powodzi szacowane są na 1-2% PKB. Jest to ogromna kwota, odpowiadająca 5-letnim nakładom na naukę czy rocznym nakładom na rolnictwo.
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_01_02/GOS-Zimny.html