Moje stanowisko w sprawie ilości (Wszech-)światów wywołało bardzo ciekawy i bardzo aktualny komentarz Janusza Gorzów:
W tym sensie zgoda, lecz istnieje możliwość, iż Oni używają zmyłkowo słowa Wszechświat jako Świat.
Dlaczego on ciekawy wyjaśni się na końcu, ale zagadnieniem aktualności zajmę się już teraz.
Kto przeczyta najnowszą notkę jednego warszawskiego fizykalisty "W pogoni za aksjonami", ten zrozumie, że etap zmiany paradygmatu w fizyce trwa u fizykalistów stale, co pozwala im przypisywać sobie cały postęp, jaki ma miejsce w tej dziedzinie i zgarniać dla siebie wszystkie nagrody, jakie ludzkość jest gotowa dawać za progres.
Pamiętacie fizykę Słońca według Bazijewa? Nie? To bardzo szybko wam ją przypomnę. Według bardzo dokładnej, warstwowej analizy zjawisk, jakie mają miejsce w Słońcu i na jego powierzchni, wyliczył on, że temperatura na powierzchni Słońca wynosi ok- -152 stopnie Celsjusza.
Fizykaliści pukali się w czoło. Mnie wysyłali do psychuszki. Robili wszystko, żeby udał się im drugi etap ujawniania prawdy, czyli stanowcze zaprzeczanie, ale gdy nie dało się ukryć przed światową społecznością, że wbrew wszelkiej logice, komety latają w pobliżu Słońca, to nasi fizykaliści zaczynają zmieniać paradygmat i przechodzą do trzeciego etapu ujawniania prawdy, tj. przyjmowania "nonsensu" za rzecz oczywistą.
Jak to wygląda w ich wykonaniu, możecie przeczytać w poniższym cytacie:
Już w tej chwili odkryto komety ,które poruszają się raczej pod wpływem pola E ,a nie pola g i jednocześnie paradoksalna temperatura korony słonecznej odchodzi do lamusa.
http://autodafe.salon24.pl/458260,w-pogoni-za-aksjonami#comment_6778519
Jednoczesne używanie terminów "wszechświat" i "świat" to nie jedyny absurd współczesnej terminologii naukowej, o czym napewno każdy może się przekonać czytając kilka cytatów z Wikipedii:
The universe is commonly defined as the totality of existence, including planets, stars, and galaxies, the contents of intergalactic space, and all matter and energy. Definitions and usage vary and similar terms include the cosmos, the world and nature.
Wszechświat– wszystko, co fizycznie istnieje: cała przestrzeń, czas, wszystkie formy materii i energii oraz prawa fizyki i stałe fizyczne określające ich zachowanie. Słowo wszechświat może być też używane w innych kontekstach jako synonim słów kosmos (w rozumieniu filozofii), świat czy natura. W naukach ścisłych słowa wszechświat i kosmos są równoważne.
Wieloświat(multiwersum, multiświat, metawszechświat, super-wszechświat, multiwszechświat, ultrawszechświat) – zbiór wszelkich możliwych wszechświatów[1], zawierający w sobie wszystko inne (w tym wszystkie możliwe, potencjalne – niezależnie od rozważanychczasoprzestrzenilubwymiarów, w których się znajdują – wszechświaty; w tym także tak zwane wszechświaty równoległe). Do powstania tej definicji doprowadziła idea istnienia innychwszechświatówoprócz naszego.
Choć podobne koncepcje istniały już w starożytności, najczęściej używany dziś termin (ang. multiverse) został wymyślony w grudniu 1960 przez Andy’ego Nimmo, wówczas wiceprezesa Szkockiego Oddziału Brytyjskiego Towarzystwa Międzyplanetarnego na potrzeby odczytu o wieloświatowej interpretacji fizyki kwantowej, która opublikowana została w roku 1957. Odczyt ten miał miejsce w lutym 1961, kiedy to słowo oraz jego pierwotna definicja „widoczny wszechświat, którego wielokrotność stanowi całość wszechświata” zostały użyte po raz pierwszy. Definicja ta różniła się od obecnej dlatego, że definicją słowa 'wszechświat’ było „wszystko, co istnieje”. „Uni” oznacza jeden, a „multi” wiele, więc według Nimmo wszystkie multiwersa składają się na jeden wszechświat.
Samego siebie przeszedł niejaki Robin Collins, którego generator-wszechświatów może być z cała pewnością zaliczony do multinonsensów fizykalnego zmyślactwa:
W "Universe or Multiverse" najciekawszy moim zdaniem jest wkład Robina Collinsa – reszta to takie sobie gadanie. W rozdziale 26.3 pisze (tłumaczenie i podkreslenie moje):
"Ponieważ w światowych tradycjach teistycznych uważa się Boga za nieskończonego i nieskończenie twórczego, ma sens idea, że kreacja również odzwierciedla te atrybuty, a stąd, że rzeczywistośc fizyczna może być o wiele większa niż jeden tylko wszechświat. Co więcej, ma sens [założenie], że nieskończenie twórczy Bógł mógł wykreaować tą wielośc wszechświatów przy użyciu pewnego rodzaju generatora-wszećhświatów, byłoby to bowiem niewątpliwie bardziej elegancke i przemyślnie niż kreowanie ot tak, ex nihilo".
Lubię umysły naprawdę otwarte. Co więcej, Collins dzieli świat na poziomy opisu, od tych najbardziej prymitywnych (Poziom 1 – to prostu "zjawiska") do coraz subtelniejszych i głębszych. Poziom 5 to poziom opisu matematycznego. Poziom 6 – najwyższy, to, jak rozumiem, połączenie matematyki z estetyką. Podoba mi się to.
W zakończeniu Collins podkreśla, że właściwa ludziom potrzeba rozumienia świata jest dla wielu ważniejsza od potrzeb materialnych i że wielu oddało za poszukiwanie odpowiedzi na takie pytania życie ( o Giordano Bruno wspomina wczesniej, choć nie w tym kontekście)
Czemu nazwałem na poczatku resztę "takim sobie gadaniem"? Bo kluczem jest mechanika kwantowa a tej do dziś nie udało się pogodzić z teorią względności. Więc cały ten zamek spekulacji pewnego dnia może się rozsypać w proch. Lepiej by ci wszyscy ludzie zajęli się naprawą podstaw niż dobudowkami na rozwalającym się szkielecie.
http://autodafe.salon24.pl/65180,multiverse-czyli-swiadomosc-zdegradowana#comment_1005444
Dorównuje mu tylko chyba niejaki "smelig-iusz", który wpadł na genialny pomysł interpretacji eksperymentu panów M-M:
Przy ewentualnym istnieniu eteru, drogi światła w obu kierunkach powinny były okazać się różne a w związku z tym także prędkość światła.
http://smelig.salon24.pl/458484,sagnac-kontra-michelson-i-co-z-tego-wynika
To, że facet jest żałosny, to tylko jego wina. Zamiast się uczyć od swoich krytyków, on schował się za szlaban "Nie możesz komentować na tym blogu" i kadzi farmazony na poziomie rasowych fizykalistów.
Ale, to jego problem. Naszym problemem zaś jest poradzenie sobie z rozbuchaną terminologią, której nawet brzytwa Ockhama nie daje rady.
Ponieważ jestem zwolennikiem jednoznacznego nazywania rzeczy, więc będę posuwał się od podstawy i "wspinał się w górę".
Mamy planety, gwiazdy, galaktyki i tymi pojęciami nie mamy żadnych problemów. Nie powniśmy więc też mieć kłopotów ze Światem, Kosmosem i Wszechświatem. Wystarczy trochę logiki i konsekwencji.
Spośród wielu planet, tylko jedna będzie się nazywała Ziemią. I właśnie tą planetę z jej otoczeniem do wysokości ok. 300 km, ze wszystkim co stworzyła ludzka cywilizacja swoimi rękoma i umysłem, proponuję nazywać Światem.
Wszystko co istnieje fizycznie, powyżej 300 km od powierzchni Ziemi nazywam Kosmosem, a Świat i Kosmos, że wszystkim tym, co stworzyły swoimi rękoma i umysłami wszystkie cywilizacje, proponuję nazywać Wszechświatem.
Wprawdzie nie widziałem na własne oczy przedmiotów lub innych tworów wytworzonych przez inne cywilizacje, ale ilość informacji o penetracji naszego Świata przez inne cywilizacje jest tak duża, że mam pełne prywo uważać iż termin "Wszechświat" nie jest terminem pustym.
Jak więc widzisz Januszu, nie tylko uznaję jeden Wszechświat. Twierdzę, że w tym Wszechświecie jest tylko jeden Świat. I termin tem ma bardziej znaczenie literackie, związane stricte z cywilizacją ludzką.
Gdy odkryjemy inną cywilizację, to nadamy jej imię własne, inne niż "świat".
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!