Nie łamie niedorzecznej „ciszy wyborczej” ten, kto jest najdalszy od agitacji na rzecz kogokolwiek… a zatem pozwolę sobie tylko na suchą relację z typowej polskiej mieściny w przededniu masowej ur(y)noterapii.
Generalizowanie akurat w tym konkretnym przypadku nie będzie z mojej strony żadnym nadużyciem, jeśli odniosę je tylko i wyłącznie do modelowo przedwyborczego mechanizmu urabiania przez władze lokalne własnych mieszkańców na rzecz dalszego legitymizowania ich rządów nad okupowaną przez siebie społecznością.
Dlatego też niezależnie od tego, w której części Polski przebywasz, to praktycznie w każdej gminie jesteś świadkiem „postępu”, bądź nawet jakiś na jego cześć „uroczystości”, które dziwnym trafem właśnie przed samym „świętem demokracji” muszą koniecznie odciągnąć Twoją uwagę od tych wszystkich chudych lat, w których szara codzienność jedynie Cię swoją stagnacją przytłaczała.
Krótka pamięć Wyborcy jest prawdziwym błogosławieństwem dla tych wszystkich, którzy na jej amnezyjnych niedostatkach już od kilku dziesięcioleci żerują, niczym hieny przy bezmózgiej padlinie.
Co jednak by się stało, jakby jakimś dziwnym zrządzeniem losu wszystkie te wspomnienia na raz do tego otępiałego „stada baranów” – prowadzonego na masochistycznie-„wyborczą” rzeź – powróciły?!
Gdyby wszyscy Ci, co upatrują swój obywatelski obowiązek w popieraniu tych, czy innych – raz na cztery lata – zdali sobie w końcu sprawę, iż ta kostka brukowa, czy te rondo, bądź to boisko powstało bynajmniej nie tam, gdzie tego wszyscy oczekiwaliśmy, ani tym bardziej nie wtedy, kiedy się o to na próżno upominaliśmy, lecz dopiero wówczas, jak kadencja „świń przy korycie” dobiegała końca, dlatego w ostatnich paru miesiącach trzeba było koniecznie taką, czy inną pokazówką zatrzeć wszelkie nieprzyjemne wrażenia i to możliwie najmniejszym inwestycyjnym kosztem.
Na ten przykład w moim kilkunastotysięcznym miasteczku jedynie po to spieszono się z oddaniem stadionu do ponownego użytku, aby tylko przed jutrzejszym cyrkiem móc zainaugurować koniecznie dzisiaj (sic!) mecz miejscowego klubu. A że całe odnowienie murawy kosztowało samych piłkarzy dosłownie kilkunastomiesięcznych treningów na boiskach szkolnych i odbywania w wyniku tego tylko samych meczy wyjazdowych, to akurat dla burmistrza i jego rady nieistotny szczegół (podobnie zresztą, jak ślamazarne szukanie nowego wykonawcy, kiedy nieudolność poprzedniego nie spędzała snu z powiek nikomu z samorządu, skoro ten był w zeszłym roku wyłoniony wyłącznie na potrzeby samej ówczesnej jesiennej kampanii… po tej, aż do 2014 roku, może ten obiekt sportowy nawet trafić szlag, a miejscowe partyjniaki nawet palcem nie kiwną, skoro przez kolejne trzy lata mogą sobie tutejszymi mieszkańcami głowy nie zawracać).
Jest to tylko drobny wycinek rzeczywistości w jakiej przyszło Nam egzystować pomiędzy jednymi „igrzyskami dla ubogiej gawiedzi”, a kolejnymi, dlatego też po 9 października przyjdzie Nam jeszcze bardziej zacisnąć pasa, byle tylko jakoś przetrzymać tę następną postPRLowską „czterolatkę”.
"Prawy Wolnosciowiec (czyt. paleolibertarianin, minarchista, etc.). RAJ - antysystemowa formacja przeciwników fiskalizmu i biurokracji, dazaca do pelnej autonomii jednostki od terroru panstwowego (FRI - "Wolnosc, Prawosc, Niepodleglosc")."