Ignacy Nowosielski: III RP, zatruty owoc PRLu
07/04/2011
591 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Polecam znakomity blog pana Ignacego Nowosielskiego.
Ostatni wpis:
W tygodniku Solidarność ukazał się niedawno artykuł, w którego konkluzji stwierdza się że Polska jest kolonią Zachodu. Co prawda „niszowe oszołomy” twierdzą to już od czasu sławetnych „reform” Balcerowicza, czyli od dwudziestu zgoła lat, ale dobrze że prawda ta w końcu zaczyna się przedzierać do szerszej świadomości społecznej. Czy jednak można się spodziewać jakiejś zmiany w orientacji światopoglądowej obywateli IIIRP? Aby na to pytanie odpowiedzieć, należy wrócić do czasów PRLu, poprzednika obecnej formy administracyjnej naszego państwa.
Naród Polski wchodził w okres PRLu już bez elit narodowych, które albo zostały wymordowane w czasie okupacji przez Niemców i Rosjan, albo pozostały na emigracji. Na ich miejsce przywieziono nowe ze wschodu, do których dołączyły miejscowe szumowiny z tak zwanego „awansu społecznego”. Poprzez dziesięciolecia Polski Ludowej, wrosły one w krajową rzeczywistość, tworząc nowy gatunek człowieka zwany homo sovieticus. Pod ich przywództwem spauperyzowane i zniewolone społeczeństwo wzrastało w poczuciu swej niższości w stosunku do „wolnego świata” i to nie tylko tego „pierwszego”, ale nawet „trzeciego”. Pomimo to funkcjonowała nadal w naszym kraju polska inteligencja, będąca depozytariuszem polskości, katolicyzmu i patriotyzmu. Pozwalało to na trwanie Narodu, upodlonego i „na klęczkach”, ale jednak żywego.
Dopiero w okresie III RP inteligencję podmieniono cichaczem na „młodych, wykształconych z dużych miast”, podczas gdy wiodący w naszej Ojczyźnie gatunek homo sovieticus, przemianował się ni stąd ni zowąd na „europejczyków”. W tym ukrytym procesie, rdzeń kręgowy Narodu, jakim była inteligencja, został niejako przerwany, paraliżując tym samym cały organizm. Do głosu dopuszczane były jedynie jednostki wprost wywodzące się z gatunku homo sovieticus i one zdominowały całe życie społeczne, polityczne, kulturalne i gospodarcze kraju. Zatrute owoce przyniosły też „lojalki” podpisywane masowo przez „ambitnych hierarchów” Kościoła, którzy chcąc na przykład udać się na studia do Watykanu, popełniali tą niewinną na pozór „nieroztropność”, zdając sobie sprawę jak niewiele pożytku może odnieść SB z faktu ich współpracy, a jak wiele korzyść Katolicy z ich „altruistycznej posługi”. Dopiero w IIIRP, szantażowani groźbą wyjawienia tych wstydliwych faktów, łączyli się z Jej establishmentem w jedynie słusznym celu integracji Polski z Zachodem i „unowocześnienia” polskiego „ciemnogrodu”.
Tak więc drugi obok inteligencji filar polskości okresu PRLu, został w IIIRP skutecznie zneutralizowany. W tym momencie nic już nie stało na przeszkodzie doprowadzenia post-narodowego społeczeństwa IIIRP to stanu obecnego. A jaki ten stan jest?
Miałem niedawno sposobność rozmowy z „młodym, wykształconym, z dużego miasta”, który podobnie jak tygodnik Solidarność doszedł do słusznej konkluzji, że Zachód wykorzystuje Polskę. Nie było to jednak związane z jakąkolwiek formą kontestacji takowego stanu rzeczy. Tak jak diagnozując jesienną gołoledź, pozostawiając w niedomówieniu fakt jej negatywnego wpływu na naszą rzeczywistość, nie próbujemy tego zjawiska likwidować, zdając sobie sprawę z nieodwołalnego jego pojawiania się w naszej strefie klimatycznej, tak fakt wyzysku IIIRP przez Zachód uznawał on za coś zupełnie normalnego. Swoje dywagacje na ten temat zakończył stwierdzeniem, że według jego opinii, Unia Europejska rozciągnie się niedługo od Lizbony do Władywostoku. Wizję tą okrasił na dodatek szerokim radosnym uśmiechem. Zdając sobie sprawę, że fakt przynależności do „ekskluzywnego klubu bogatych” jest dlań celem samym w sobie, wstrzymałem się od niezręcznego zapytania, po co komu przynależność do organizacji, z której ma się tylko straty? Odnoszę wrażenie, że opisana powyżej mentalność jest zjawiskiem powszechnym w całym post-narodowym społeczeństwie IIIRP.
Mentalność takowa jest wynikiem wieloletniej zmasowanej kampanii medialnej skierowanej, nie tylko na ogłupienie i demoralizację społeczeństwa, ale również na jego możliwie największe upodlenie.
Przypadkowo natknąłem się ostatnio na program TVN pod tytułem You Can Dance. W czasie tego programu, sprowadzony z USA do Polski murzyn, uczył tubylców tańca. Robił to w sposób wyjątkowo arogancki. Szczególnie znęcał się nad jedną młodą „panią”, która jak twierdziła znała tylko tańce w strip-clubie i w związku z tym nie nadążała za wymogami „maestra”. Na głowę biednej k…y sypały się przekleństwa i wymyślania gęsto przeplatane kulturalnym przerywnikiem fuck. Wszystko to oczywiście w „prawdziwym ludzkim języku” jakim jest angielski. Na koniec „panienka” nie wytrzymała i rozpłakała się. Kamerzysta TVN rejestrował całe przedstawienie z wyjątkową gorliwością i przekazywał je milionom telewidzów. Czy któryś z nich zaprotestował przeciw poniżaniu współplemieńca (bo przecież nie spół-rodaka) przez sprowadzonego na koszt telewidzów obcokrajowca? Zapewne nie. By móc tak reagować trzeba mieć honor i godność osobistą, a tego milionom mieszkańców IIIRP dawno już zabrakło.
Najgorzej w tym kontekście prezentują się polskie kobiety, które z łatwością zaakceptowały tezę lansowaną przez polskojęzyczne media, że jedynym panaceum na polską nędzę i kompleksy, jest „kariera” przy boku obcokrajowca. Wykazując całkowitą pogardę do swych korzeni i więzi społecznych, rzucają się na każdego posiadacza zagranicznego paszportu, który nieopatrznie nie dopiął swego rozporka. Zjawisko to wydatnie wspomaga chroniczną masową emigrację młodego pokolenia w dziele „miękkiej” biologicznej zagłady społeczeństwa, jaka jest w IIIRP celowo od lat realizowana.
Czyż więc społeczeństwo, dla którego pomiatanie przez obcych jest normą, emigracja awansem cywilizacyjnym, a wyzysk przez Zachód zaszczytem, może jeszcze zmienić koleje swego losu? Sądzę, że nie. W momencie kiedy uznało ono powyższe patologie za normę, straciło ostatni stymulant mogący odmienić je wewnętrznie. Ziarno zasiane w dobie PRLu przyniosło więc stokrotny plon. Zatruty owoc