Ignacy Nowopolski: Próba odbudowy wielkomocarstwowych Niemiec
17/07/2011
394 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
W ostatnich dniach możemy zaobserwować gwałtowny wzrost napięcia w Unii Europejskiej związanego z rozszerzaniem się kryzysu finansowego w strefie euro.
Jak zwykle w takich przypadkach, reakcja mediów korporacyjnych tzw. głównego nurtu jest przesadzona, a komentarze dotyczą drugorzędnych aspektów dramatu. Takie prognozy jak hiszpańskiego dziennika „El Pais" ostrzegające, że wspólna waluta europejska znalazła się nad przepaścią i że strefieeurogrozi rozpad, budzą zapewne panikę wśród „europejczyków”, ale nie stanowią one sensacji dla żadnego myślącego człowieka. „Niszowe oszołomy” od lat już twierdziły, że euro nie ma szans przetrwania, ale jedyną reakcją na takie prognozy ze strony „poważnych ekonomistów” były kpiny z „ciemnogrodu”.
Zbliżający się rozpad eurolandu jest tylko jednym z symptomów wielkiego dramatu jakim jest III Wojna Światowa. Wojna ta rozpoczęła się z chwilą rozpadu bloku sowieckiego i pomimo braku spektakularnych bitew prowadzi do fundamentalnych zmian na globalnej mapie społeczno-polityczno-gospodarczej. Jej celem jest podbój państw świata przez międzynarodową elitę finansową i związane z nią „lepsze nacje”. Pierwszymi jej ofiarami stały się uwolnione spod sowieckiej dominacji państwa „demoludu”. Ponieważ w wojnie tej używana jest trudno zauważalna dla ofiar broń masowego rażenia zwana „finansami”, znakomita większość mieszkańców III RP czy innych krajów w ogóle nie zdaje sobie z niej sprawy.
W wyniku dwudziestu lat jej prowadzenia, Polska przekształciła się niepostrzeżenie z rozwiniętej gospodarczo (aczkolwiek technologicznie zacofanej) sowieckiej (rosyjskiej) półkolonii w pozbawioną realnej gospodarki unijną (niemiecką) kolonię pełniącą funkcję rynku zbytu oraz rezerwuaru surowców i taniej siły roboczej dla UE.
Proces tej dramatycznej w swych wymiarach metamorfozy przebiegał na tyle powoli, że mieszkańcy po prostu jej nie zauważyli. Początkowo zapatrzeni byli w postać „wolnorynkowego mesjasza” Balcerowicza wyczekując obiecanego przezeń dobrobytu, potem z napięciem wpatrywali się w przestworza z nadzieją na gwarantowaną przez UE mannę z nieba, w postaci „unijnych dotacji”. Teraz kiedy już sytuacja staje się krytyczna, koncentrują swą uwagę na sprawach pragmatycznych. Młodzi „panowie” coraz bardziej gorączkowo poszukują miejsc do których można by jeszcze emigrować a „panie” zagranicznych partnerów zapewniających im upragniony dobrobyt i stabilizację. Natomiast ci, którzy zyskali na „transformacji ustrojowej” w rozluźnionej atmosferze przy „browarku i grillu” debatują nad tym czy „nieodstrzelonego jeszcze kaczora” należy zamknąć w „psychuszce”, czy też jeszcze raz spróbować odstrzelić. I zapewne dalej nikt z obywateli III RP nie zauważyłby faktu przebiegu III Wojny Światowej, gdyby nie wspomniane na wstępie nerwowe działania światowych mediów.
Dopóki „działania wojenne” dotyczyły „podrzędnych” państw takich jak Polska, dopóty zachodnia opinia publiczna taktownie ich nie zauważała a społeczeństwa skwapliwie korzystały z benefitów jakie one im przysparzały. Jednak teraz gdy działania owe zawitały także pod ich strzechy zarzucono taktykę milczenia.
Dzisiejszy UK Telegraph wykrzykuje w tytule artykułu: „Włochy i Hiszpania muszą modlić się o cud”, opisując błyskawicznie pogarszającą się sytuację fiskalną tych państw. Jednakowoż kraje te nie znalazły się w obecnej sytuacji z dnia na dzień, ale osiągnęły teraz swoistą „masę krytyczną” powodującą eksplozję.
Od wielu lat najprzeróżniejsze „tygrysy europy” (iberyjski, celtycki, helleński, italski, itd.) z fantazją oddawały się konsumpcji, której to z nabożnym podziwem przyglądali się polscy pariasi rwący się na przysłowiowe złamanie karku do tego „euroraju”. Wbrew pozorom takie zachowanie naszych rodaków miało ogromne znaczenie praktyczne, a nie jakby się na pozór wydawało jedynie obyczajowe. Po co marnować czas i energię na ratowanie własnego domu (ojczyzny), kiedy można jednym susem znaleźć się w raju? Dobrą ilustrację takiego myślenia przyniósł kiedyś odcinek programu redaktora Pospieszalskiego pt. „Warto porozmawiać”. Gdy w odniesieniu do omawianego wówczas problemu zadał on pytanie znajdującej się w studio młodej dziewczynie, w odpowiedzi usłyszał: „mnie to nie obchodzi, ja i tak założę rodzinę za granicą”. Efekty takiej filozofii wyznawanej przez gros społeczeństwa zaważyły na totalnej klęsce projektu zwanego III RP.
Wracając do głównego wątku, warto przyjrzeć się mechanizmowi funkcjonowania wspomnianych „tygrysów”. Ich konsumpcję skwapliwie finansowała międzynarodówka bankierska, a materialny jej wymiar w znacznym stopniu zapewniał solidny niemiecki robotnik, produkujący konsumowane przez „tygrysy” dobra. Nie warto przy tym wspominać o polskich niewolnikach sprowadzanych do tych krajów w celu wykorzystania do podrzędnych prac. Jak zwykle Polska i Polacy korzyści z zaistniałej sytuacji nie czerpali. Nie można tego jednak powiedzieć o Niemcach czy światowych lichwiarzach. Na czas trwania III Wojny Światowej zawarli oni z sobą sojusz. Stanowi to drastyczne odstępstwo od germańskiej taktyki z okresu II Wojny Światowej, kiedy to „plemię żmijowe” stanowiło główny cel jej ataków. Jak widać Niemcy potrafią uczyć się na własnych błędach. Dzięki takiej taktyce już dziś stanowią niekwestionowanego hegemona Europy, mając na wschodzie swoje kolonie postkomunistycznej Europy i sojusz z odradzającym się imperium rosyjskim, na południu spacyfikowane Bałkany, a we wszystkich europejskich kierunkach uległych konsumentów potężnego niemieckiego przemysłu. Jest to stan posiadania ekwiwalentny do tego z 1941 roku. Wszystko to osiągnęli w symbiozie ze światową finansjerą prawie bez jednego wystrzału. Jedynie w procesie niszczenia byłej Jugosławii, Luftwaffe brało aktywny militarny udział, „ramię w ramię” ze swymi amerykańskimi kolegami.
Obecnie sytuacja dojrzała już na tyle, że zarówno „finansiści” jak i Niemcy mogą pokusić się o zbiór całego plonu. O tym jak odbywa się to od strony fiskalnej pisałem już niejednokrotnie, chociażby tu. Warto jednak pokusić się o prognozę jak kształtować się będzie sytuacją w momencie gdy zawoalowana władza finansowa zacznie przekształcać się w formę materialną.
Temu tematowi poświęcony był niedawny program telwizyjny(you tube w języku angielskim) naKeiser Report zatytułowany: „Europejski neofeudalizm”. Opisane są w nim „zadania prywatyzacyjne” wdrażane obecnie w zadłużonych państwach unijnych a nie nagłaśniane zbytnio przez media głównego nurtu. Głównym beneficjentem „prywatyzacji” będzie oczywiście finansjera, która za pomocą niejednokrotnie opisywanych prze zemnie mechanizmów przejmie cały majątek państw-dłużników.
Kawałek tego tortu należy się jednak ich niemieckim sojusznikom. Autorzy wspomnianego programu są zdania, że pierwszym materialnym już krokiem niemieckiej ekspansji będzie „okupacja” Grecji. Niemcy planują przejąć nie tylko greckie aktywa, ale także pozyskać „zdobycze terytorialne” takie jak pojedyncze jej wyspy.
W Europie ustali się system neofeudalny, w którym wszyscy jej obywatele będą z praktycznego punktu widzenia niewolnikami rządzącej de facto oligarchii finansowej, wysługującej się zaprzedaną jej klasą polityczną Unii Europejskiej. „Materialnym ramieniem” tego porządku staną się odrodzone wielkomocarstwowe Niemcy.
W konkluzji programu, autorzy wyrażają jednak pogląd, że system ten nie będzie trwały i takie kraje jak Grecja będą w konsekwencji odrywały się od „europy”.
Jak będzie, czas pokarze. Jedno nie ulega wątpliwości-wchodzimy w krytyczną fazę III Wojny Światowej.