Bez kategorii
Like

Humanizm to jedyna szansa na przetrwanie

04/04/2012
457 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Twórców nowego projektu nie da się zaszufladkować. Poruszają się od ponad 30 lat na przestrzeni wielu dziedzin, nieobce jest im zaangażowanie społeczne, trudno też zdefiniować jasno ich poglądy.

0


Panie Jarku, wiem, że bierze Pan teraz udział w przygotowywaniu nowego międzynarodowego portalu, którego najogólniejszym hasłem jest niepopularny dziś… humanizm… Nie wstydzi się Pan być humanistą w takich czasach?

– Humanistą – nie. Wstyd być dziś człowiekiem. Ale humanista to taki specyficzny rodzaj człowieka, który przypomina o pewnych zapomnianych prawdach. Tak więc być humanistą – to okazja do "mniejszego wstydu"(śmiech).

Zresztą myślę, że humanizm to jedyna szansa na przetrwanie. Bo co nam pozostanie, jeśli zapomnimy o dorobku humanistów? A obserwując współczesne media – można odnieść wrażenie, iż ulegamy pewnemu zezwierzęceniu. Nie obrażając zwierząt, oczywiście. Stąd pomysł na portal, który niebawem rusza, aby za pośrednictwem medium, jakim jest internet, przypominać o zapomnianych wartościach.

Do przygotowywania portalu zaproszono dwu – jakże różnych od siebie – przyjaciół: niemieckiego myśliciela i pisarza Alfreda Bartyllę-Blanke i polskiego humanistę – Lecha L. Przychodzkiego. Co te nazwiska Pańskim zdaniem są w stanie zagwarantować czytelnikom?

– Jeśli miałbym odpowiedzieć, skrótowo wyraziłbym rzecz słowami: odwaga opinii. Oczywiście to frazesy, każdy może dziś tak o sobie powiedzieć. O sile ich nazwisk świadczą jednak nie deklaracje – a dorobek, doświadczenie. Odwaga w mówieniu niewygodnych rzeczy. Ale również służba drugiemu człowiekowi. Obaj są z tego szeroko w Europie znani. Tym właśnie ma być humanizm.

Współpracował Pan już z A. Bartyllą-Blanke i Lechem L. Przychodzkim… Jeśli nie przy www.RegioPolis.net (2001-2004), bo chyba był Pan wtedy zbyt młody, to na pewno w wydawanej przez spadkobierczynię linii programowej Korporacji Prasowej RegioPolis "Ulicy Wszystkich Świętych" i na łamach wileńskiego Infopolu. 

Korporacja "RegioPolis" ma być też edytorem nowego Panów projektu… Czy jej pomysłodawca, dr Bruno Nieszporek z Bensheim, bierze udział w pracach nad nowym portalem, czy tylko "błogosławi go z daleka?


– Dr Nieszporek pobłogosławił, ale z ze swoich Niemiec (śmiech). Był czas, że prowadził 6 portali… Po prostu musi odpocząć od aktywności w sieci. Rozumiemy to, licząc, iż także tekstowo niebawem do nas dołączy, bo… nie wytrzyma kilku lat publicystycznego milczenia. Nie ten temperament!

Samo "RegioPolis", to pomysł na kulturowe zbliżenie na równych prawach! Żadna postawa nie jest wyróżniana poza… samodzielnością myślenia i służbą innym ludziom. Poza tym po doświadczeniach portalu i "Ulicy Wszystkich Świętych" jest już wśród humanistów Europy pewnym "znakiem jakości". Co nawet w necie nie przestaje być istotne.

Nowy projekt ma skupić humanistów wielu kultur, tak go Panowie pomyśleliście… Czy nie boicie się kłopotów z tłumaczeniami tekstów, tekstów w dodatku różnych, bo humanistami mogą być równie dobrze zawodowi uczeni, jak reportażyści czy artyści wielu dziedzin?

– Nie, ponieważ świat widzimy w szerokiej perspektywie. I rozumiemy jego zróżnicowanie.Wiem, że niektórzy z autorów zapowiedzieli publikacje jedynie w swoim ojczystym języku. Szanujemy to i nie widzimy problemów. Z chęcią widziałbym w portalu teksty pisane nawet po kaszubsku, śląsku czy w języku Dinka.Będziemy z pewnością zapraszać takie środowiska, które w innych mediach uchodzą raczej za ciekawostki przyrodnicze. Nam zależy na poznaniu ich takimi, jakimi są. Chodzi o różnorodność. Taki jest świat i trzeba to wreszcie uczciwie "wziąć na klatę".

 

Jednym z założeń nowego przedsięwzięcia RegioPolis jest uczciwość autorów wobec własnych sumień. To wskazuje na powstanie trybuny myśli całkowicie niezależnej, choć rzecz jasna autorzy – jak to kiedyś określił A. de Saint-Exupéry – także są "więźniami" cytadeli, stworzonej przez własną hierarchię wartości… Obiektywni więc być potrafią tylko w wyznaczonym poprzez nią zakresie… Jak się ma wobec tego wiarygodność osób piszących do tego – niepełnego z założenia – obiektywizmu?

– Obiektywizm to pewna utopia, do jakiej się wciąż dąży i o której trzeba stale myśleć. To publicystyczny mit. Żyjemy wedle prawideł kultury, również zmiennej i nie zawsze zależącej od nas. Świat odbieramy za pomocą mózgów, filtrujących impulsy wedle osobistych wyborów, decyzji… Dalej, opisujemy "świat zobaczony", za pomocą języka. A język jest dość ułomnym kodem.

Nie możemy ogarnąć wszystkiego. W rezultacie praca dziennikarza, felietonisty, dokumentalisty jawi się jako relacja zdominowana przez szereg niezależnych od nas czynników, które formują nasze osądy, wartości i sympatie. Najlepiej widać to, gdy oceniamy dany materiał. Kto ma decydować – co jest obiektywne, a co nie? Dla czytelnika Gazety Wyborczej film Solidarni 2010 będzie manipulacją. Dla słuchacza Radia Maryja film ten będzie prawdą, kłamstwem zaś Gazeta Wyborcza. No i z pewnością wszyscy będą mieli rację – każdy patrzy na świat z własnej "cytadeli".

Czy ktokolwiek spoza grona humanistów, wiarygodnych zdaniem pp. Bartylli-Blanke i Przychodzkiego, ma szansę uczestniczenia w rozwijaniu portalu? Czy też stawiacie Panowie także na całkiem nowe nazwiska, które chcielibyście "wyłowić", jako samodzielne myślowo i nieskażone typowymi ciągle uprzedzeniami wobec: koloru skóry?

– Współpracować możemy z każdym, kto wyrazi do tego chęć i będzie miał odwagę pisać to, co myśli. Jednakże bez chamstwa i przemocy. Również, a może przede wszystkim, tej pisanej. Tego nasza "cytadela", nie akceptuje.

Proszę mi powiedzieć, czy to, iż budujecie portal na terenie Afryki, znaczy, iż w Europie nie widzicie już miejsca na humanizm? A może niezbyt ufacie europejskim humanistom, z których wielu przyklasnęło przecież nie tak dawno temu Mussoliniemu, Hitlerowi i Stalinowi?

– Dlaczego Afryka? Bo świat to dla nas nie tylko Europa i Stany Zjednoczone. Robiono kiedyś przerażający eksperyment wśród młodzieży amerykańskiej, której pokazano mapę, gdzie Irak zaznaczony był w miejscu Australii. Nikt owej zamiany nie zauważył.

Angielska nazwa Węgier kojarzyła im się tylko z byciem głodnym, a Turcji z indykiem. Nasze, europejskie, ale i polskie mniemanie o świecie – nie jest wcale lepsze. A propos Iraku, nieodżałowany Kapuściński zauważył kiedyś, że przy takiej dawce wiadomości na temat tego kraju, jaką serwowano nam po interwencji zbrojnej, po roku powinniśmy wiedzieć o nim wszystko: znać ustrój, czołowych polityków, osiągnięcia kulturalne. Tymczasem nie wiemy o Iraku nic, albo prawie nic. Tak działają media…

To z jednej strony pewna prowokacja, forma zmuszenia do refleksji. "Wolna Europa" nadawała z Zachodu na tereny, gdzie tej wolności nie było za wiele. Niech więc teraz humaniści nadają z Afryki do Europy…

Wasza próba to coś w rodzaju tworzenia szerokiej międzynarodówki humanistycznej (proszę się nie obrazić za konotacje)…Czy w chwili, gdy świat jest rozdzierany kryzysem ekonomicznym i kryzysem wartości, nie lepiej postawić na technikę, które nowymi technologiami może uratować ludzkość przed głodem i wojną? Czy zdania humanistów ktokolwiek jeszcze słucha, bo tzw. elity polityczne raczej nie..?

– Problem w tym, iż sama technika, choćby nie wiem jak użyteczna, bez myśli o człowieku nie doprowadzi do niczego dobrego. Mówi Pani o tym, by technika ratowała przed głodem i wojną. By pojawił się taki pomysł potrzeba humanistów.  Przecież ta sama technika była w stanie zrzucić atom na Hiroszimę.

Pyta Pani, czy humanistów ktoś słucha… Gdyby nie słuchano, Pani nie byłaby dziś dziennikarką, bo kobiety nie wywalczyłyby sobie takich możliwości. Ja zaś odwalałbym teraz pańszczyznę, a nie zajmował się tym, czym się zajmuję. To, że jeszcze cokolwiek na tej planecie działa, to wynik tego, iż jednak ktoś tych humanistów słucha…

Twórców nowego projektu nie da się zaszufladkować. Poruszają się od ponad 30 lat na przestrzeni wielu dziedzin, nieobce jest im zaangażowanie społeczne, trudno też zdefiniować jasno ich poglądy. Dla jednych są wściekłą prawicą, dla innych lewakami… To wzorzec rodem jeszcze sprzed I wojny światowej, że przywołam nazwiska R. Rollanda czy F. Nansena. Czy w dobie obywatelskiej apatii, wzajemnego braku zaufania ludzi i stałego podkręcania "wyścigu szczurów" przez system korporacyjny – macie Panowie nadzieję na zmianę sytuacji? Na to, iż ludzie staną się sobie choć trochę bliżsi?

– Nadziei nie mam – mam pewność! Jak powiedziałem wcześniej, nasze wybory, opinie – dyktowane są przez szereg niezależnych czynników, choć nam się wydaje, że jesteśmy samodzielni.W takim momencie życia naszej planety się znaleźliśmy, iż alienacja i egocentryzm wzięły górę. Ale doświadczenie pokazuje, że przetrwać możemy tylko dzięki współpracy, nie zaś konkurencji. Pozostaje teraz czekać i promować określone zachowania i postawy. To właśnie będziemy robić.

Życzę powodzenia i będę niecierpliwie czekać na pierwsze teksty…

– Część redakcji z tego co wiem, jest przesądna, więc nie wybaczyliby mi, gdybym podziękował. Ale doceniam (śmiech).

Pan Jarosław Wielokrop jest szefem działu międzynarodowego nowego portalu, bratającego humanistów wszelkich nacji. Rozmawiała Beata Traciak 

0

Beata Traciak

Mieszkam w Krakowie. Jestem redaktorem Interia 360 i staram się pomagać chorym. Piszę tu "gościnnie" ze względu na sentyment, ale też mam tu jednego z Przyjaciół, którym jest nikt inny, jak Tomek Parol. DO jest moją pasją, ale też motywacją, ktrej nie będę ujawniać. Należę do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich z racji j/w. Pasję łączę z dziennikarstwem.

72 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758