Taka Szymborska to może sobie napisać: „pewien baca w kurnej chacie, z owieczką żył w konkubinacie” i nawet Nobla dostanie.
Czuję się dyskryminowana. Wczoraj zadzwoniła do mnie miła pani z wydawnictwa i wyliczając wszystkie choroby na które jej zdaniem cierpię, albo za chwilę będę cierpieć, nakłaniała mnie do nabycia bogato ilustrowanej encyklopedii zdrowia (chyba choroby). Zdarza się, że proponują mi pielgrzymkę do Lichenia połączoną z testowaniem garnków, albo materac za 3000 (na raty). A innym proponują wycieczki na Karaiby z nurkowaniem!
Ja rozumiem, że bazy danych, którymi się powszechnie handluje, zawierają PESEL. Ale czy taka dyskryminacja nie kwalifikuje się do Strasburga? Jak Państwo myślicie, może dostanę z tysiąc euro?
Za to jest taka reklama, którą skrycie się rozkoszuję. Młodzi ludzie grają w kawiarni w puszkę. (Za moich młodych lat pod koniec imprez grało się w butelkę, ale ja wychodziłam, słowo daję.)
Puszka wskazuje na starszą panią. Potem migają zdjęcia (dla mnie za szybko) Skoki do wody, jakieś wielbłądy…. ach…
W internecie też jestem dyskryminowana. Inni mogą sobie pozwolić na operowanie zrozumiałym dla wszystkich językiem ( to eufemizm, ale cóż mam zrobić), a ja?
Gdy raz sobie bryknęłam, dostałam tak po uszach, że do tej pory nie wyszłam z szoku.
Taka Szymborska to może sobie napisać: ”pewien baca w kurnej chacie, z owieczką żył w konkubinacie” i nawet Nobla dostanie. A ja się boję, że za samo jej cytowanie oberwę od moralistów w kominiarkach. A co dopiero gdybym podzieliła się z czytelnikami znanymi mi autentycznymi przyśpiewkami góralskimi, w tym słowackimi?
Chyba też nałożę na twarz czarną pończochę, czyli wybiorę sobie jakąś ksywę i wtedy zobaczycie Państwo. Hulaj dusza- piekła nie ma.