Świat myśli jest światem kwantowym, a więc światem, w którym przestrzeń, materia i czas są wzajemnie powiązane.
Człowiek świat opisuje. Niejako otacza się słowami by go bardziej zrozumieć. Przy czym metodyka jest następująca. Po odkryciu jakiegoś zjawiska, nadaje mu nazwę. Czasami nadaje mu nazwę nawet przed jego odkryciem. Gdy w tym zjawisku odkryje pewną właściwość – nadaje jej następną nazwę. Zawsze „coś” jest dopiero „odkryte” gdy zostaje nazwane (lub przewidywane, że da się „odkryć”). W ten sposób powstają miliony słów – emblematów, przypisanych do określonych zjawisk świata zewnętrznego, które niczym szufladki otwiera się, gdy chce się czuć uprawnionym o czymś mówić, coś opiniować. Wtedy w dyskusjach pada często znamienne: A pochodzi od B, wiąże się z C, poprzez D, w warunkach E i tak dalej … Przejawia się w tym działaniu istotna cecha człowieka: homocentryzm. Bo wygląda to za każdym razem tak: ja wymyśliłem, ja nazwałem i ja mówię, że to jest tak i tak.
Homocentryzm istnieje od zawsze – czyli od czasu powstania mózgu człowieka. Był obecny w okresie geocentryzmu jak i następującego po nim heliocentryzmu. I nawet stwierdzenia kreacjonistów o istnieniu praźródła wszystkiego – czyli Boga – są homocentryczne. Nietrudno zauważyć, że moje wywody są powielaniem tego samego schematu. By przedstawiać swoją argumentację, uciekam sie do słów-emblematów. Bo inaczej mój mózg nie potrafi. Bo jak mawiał Stachura – Tyś jest swoim Ja. Ty wymyślasz świat i siebie. Dlatego niemożliwe jest odkrycie przez człowieka „obiektywnej” istoty wszechświata, bo zawsze będzie ono naznaczone jego „subiektywnym” ja.
Często homocentricus ułatwia sobie ustanawianie praw, manewrem socjotechnicznym. Mówi: moje poglądy potwierdza (głosi) duża liczba ludzi, więc jest to miarą ich poprawności, słuszności. Tak powstają podręczniki szkolne, akademickie, doktryny naukowe i filozoficzne. Są częścią „prawdy”, z którą zgadza się jakaś część całej ludzkości. Tak jak „socjologiczne” jest prawo, które sądzi ludzi według umów społecznych, gdy sędziowie podejmują decyzję: co jest karą, dlaczego i jaki jest wyrok. Wiemy, że bez tych praw nie mogłoby istnieć „cywilizowane społeczeństwo”. Ale czy jest to prawda „obiektywna”? Wystarczy powiedzieć, że te umowy w przypadku prawa wyglądają tak: w jednej części świata za jakieś przewinienie ukażą ciebie upomnieniem, w innej ukażą chłostą, a w jeszcze innej długo posiedzisz w więzieniu. Bo są różne miary prawa: w zależności od grupy społecznej, szerokości geograficznej i … sędziego.
* * *
Myśl jest sprzężona ze słowem.
Mówisz, że najpierw coś wewnątrz czujesz, a potem ubierasz to w słowa. Ale zanim cokolwiek potrafiłeś określić, musiałeś nauczyć się słów – tych pierwszych powtarzanych po rodzicach, opiekunach, tych nauczanych na podwórku, w szkole, w pracy i w czasie całego życia. Gdybyśmy zrobili eksperymet i odizolowali dziecko od kontaktu ze światem zewnętrznym – nic by nie potrafiło powiedzieć, nic sformułować – nawet najprostszej myśli.
A kiedy te słowa już znamy, zaczynamy zadawać pytania o sens istnienia – a nie odwotnie. Nie istniałaby żadna świadomość istnienia, gdyby nie została ubrana w słowa. Bo nie istnieje coś, dopóki nie zostanie to coś nazwane. To samo dotyczy wszystkich pojęć – również takich jak duch, Bóg, miłość, nienawiść, itd. Więc – według mnie – nie ma drogi innej do poznania istoty bytu człowieka, jak poprzez badanie słów, badanie ich zwiażku z otaczającym światem materialnym.
Warunkiem koniecznym do zaistnienia myśli jest istnienie materii. Gdybyśmy się nie narodzili materialnie, nie bylibyśmy w stanie uczyć się słów, by potem zadawać pytania o sens istnienia. Bo człowiek odizolowany od świata zewnętrznego, nie potrafiłby takich pytań – sam z siebie – zadać.
Uważam, że założenie o wyjątkowości człowieka w stosunku do innych form materii ożywionej nie ma w pełni uzasadnienia. Taka postawa to homocentryzm – z niej bierze się przeświadczenie o naszej nadrzędnej roli i ona jest przyczyną wszystkich podziałów na Ziemi. Dzielenia wszystkiego na dobre lub złe – według miary człowieka i tego co mu pasuje lub nie.
I tak jak kiedyś geocentryzm został obalony – w którym Ziemia była środkiem świata – tak i powinien nastąpić moment odrzucenia homocentryzmu na rzecz sytemów holistycznych, postrzegających nas jako jeden z wielu elementów Wszechświata – na równi z całym istniejącym otoczeniem przyrodniczym.
* * *
Podmiotowe, przedmiotowe, obiektywne, subiektywne, żywe, martwe itd. … to ciągle świat słów.
Aby rozpoznać ich źródło, trzeba zejść trochę głębiej – do świata myśli.
Świat myśli (być może) jest światem kwantowym, a więc światem, w którym przestrzeń, materia i czas są wzajemnie powiązane. W skali mikro, przy bardzo małych rozmiarach, takich jak np. atom – następuje ich związanie. Wyraźnie słychać to w naszej mowie, w której – mimo, że można rozróżnić słowa reprezentujące osobno czas (orzeczenie), materię (podmiot) i przestrzeń (dopełnienie) – są one wzajemnie powiązane tworząc zdania o różnych znaczeniach.
Jedną z przyczyn istnienia kwantów myśli reprezentujących powiązany czas, materię i przestrzeń, może być rozkład siły grawitacji w mikroświecie – podobnie jak rozkładowi ulega światło w pryzmacie na barwy tęczy. Bardzo możliwe, że atom jest obrazem kwantowym grawitacji, w którym osobno istnieje czas (ładunek elektryczny?), materia i przestrzeń – wyznaczona przez ścisle określone, dozwolone położenia materii (elektronu). Jeszcze dalej idący wniosek sugerowałby istnienie w atomie powiązanych warstw przestrzeni i czasu oraz skupionej materii.
Nasze myśli obdarzone jedną z cech, których źródłem jest przestrzeń, materia lub czas – przybierają postać słowa myślanego i pisanego – innego dla każdego języka, ale o podobnych cechach gramatycznych.