Propaganda jaką uprawia Putin jest żywcem wyjęta ze „sputnika agitatora” wydawanego za Stalina instruktażu dla partyjnych prelegentów. Nikt ani przez chwilę nie zastanawiał się nad tym ile prawdy było w tym „sputniku”, posługiwano się zgodnie ze sloganem porzekadłem honorowanym przynajmniej paroletnią odsiadką w łagrze: na pytanie jaka jest różnica między „Prawdą” organem partii bolszewickiej a „Izwiestiami” /wiadomościami/ organem rządowym Sowietów, różnica była taka że w „Prawdzie” nie było Izwiestii /wiadomości/, a w „Izwiestiach” nie było prawdy. Jak pisał były komunista Andre Gide: ZSSR – cztery litery, cztery słowa i cztery kłamstwa. W Sowietach wszystko było kłamstwem, a powiedzenie prawdy było nie tylko ryzykowne, ale wprost dyshonorem dla sowieckiego obywatela. Taki drobiazg: jadąc w autobusie w Białymstoku za czasów „pierwszych sowietów” […]
Propaganda jaką uprawia Putin jest żywcem wyjęta ze „sputnika agitatora” wydawanego za Stalina instruktażu dla partyjnych prelegentów.
Nikt ani przez chwilę nie zastanawiał się nad tym ile prawdy było w tym „sputniku”, posługiwano się zgodnie ze sloganem porzekadłem honorowanym przynajmniej paroletnią odsiadką w łagrze: na pytanie jaka jest różnica między „Prawdą” organem partii bolszewickiej a „Izwiestiami” /wiadomościami/ organem rządowym Sowietów, różnica była taka że w „Prawdzie” nie było Izwiestii /wiadomości/, a w „Izwiestiach” nie było prawdy.
Jak pisał były komunista Andre Gide: ZSSR – cztery litery, cztery słowa i cztery kłamstwa.
W Sowietach wszystko było kłamstwem, a powiedzenie prawdy było nie tylko ryzykowne, ale wprost dyshonorem dla sowieckiego obywatela.
Taki drobiazg: jadąc w autobusie w Białymstoku za czasów „pierwszych sowietów” czyli w roku 1940, /bo potem byli jeszcze i „drudzy” w 1944 roku, co może jest niezupełnie zgodne z faktem gdyż „pierwsi” to naprawdę byli już w 1920 roku, ale krótko i o tym już nie pamiętano w ludowym przekazie/ – zauważyłem siedzących przede mną dwóch Sowietów / tak nazywano sowieckich obywateli / z fizjonomii nie trudnych do rozpoznania, ale ubranych już po „naszemu”. Wymienili się uwagami na temat mijanych kolejek przed sklepami oceniając krytycznie: „ gawariat czto u nich wsio było, a u nas niczewo, tolko anie tołpiatsia w oczeredi, a nie my, ja zdies’ uż god żiwu i ani adnoj nitki nie pakupał”, na to drugi: „ ja toże niet” / powiadają że u nich było wszystko. A u nas niczego nie było, tylko to oni cisną się w kolejkach, a nie my, ja już rok tu żyję a jeszcze nawet nitki nie kupiłem/.
Wysłuchawszy tego dialogu wychodząc z autobusu odwróciłem kapelusz jednego z nich leżący na fotelu, na wewnętrznej taśmie kapelusza był duży napis „Mieszkowski Warszawa”. Trzeba było widzieć wściekłą minę sowieciarza.
/Przy okazji można tylko z żalem wspomnieć – ile takich dobrych firm było, ale już nie ma, a szkoda./
Przez siedemdziesiąt lat sowieckiego panowania łgarstwo weszło w krew obywateli radzieckich i Putin jako „paczotnyj czekist” powinien być dumny z tego że potrafi zełgać gładko, a prawdę jako rzecz cenną przechowuje tylko dla siebie.
Szczerze mówiąc bardzo bym się zdziwił gdyby Putinowi, zapewne niechcący wypsnęła się jakaś prawda.
Jeszcze więcej mnie dziwi że ludzie w Polsce nie znają Rosjan i nie wiedzą że przez długie dziesiątki lat kłamstwo było warunkiem przeżycia w tym kraju, a u nas w okupowanej Polsce zwanej PRL –warunkiem zrobienia kariery, co zresztą pozostało w znacznej mierze aktualne.
Nie ma co zatem oburzać się, lub udawać zaskoczenie, trzeba podejść do tego jak do rozdawania samochodów na Placu Czerwonym w Moskwie.
Nie znaczy to że nie powinniśmy całemu światu przypominać prawdę historyczną, szczególnie tę najnowszą gdyż jej skutki przeżywamy i to niekiedy dość boleśnie i dziś.
Trzeba wyjaśniać np. przyczyny wybuchu II wojny światowej, co staram się czynić w miarę możliwości i to nie tylko w nawiązaniu do paktu Ribbentrop – Mołotow, ale do zdarzeń poprzedzających go na wiele lat, choćby takich jak Rapallo i realizacje tzw. umów handlowych między Sowietami a Republiką Weimarską, w których pracowicie szykowano się do wojny rewanżowej
Promowanie Hitlera i wzajemne usługi ze Stalinem, których efektem było dojście Hitlera do władzy i umocnienie dyktatury Stalina i to wszystko przy załganej retoryce antykomunistycznej z jednej strony i antyfaszystowskiej z drugiej.
Traktat z 23 sierpnia był poprzedzony umową handlową i misją Mierkałowa, tak że Stalin na długo przed tym traktatem wiedział jakie są propozycje niemieckie.
Napaść na Polskę 17 września była wypełnieniem obowiązków traktatowych w postaci udziału w wojnie przeciwko Polsce, co zresztą zostało zapisane w sowieckich dokumentach i potwierdzone wspólną defiladą w Brześciu.
Pomoc materialna udzielona Niemcom w postaci najpotrzebniejszych surowców i półproduktów była prowadzona do dnia wybuchu wojny niemiecko sowieckiej, a Stalin był gotów ją zwiększyć mimo rosnących potrzeb własnych byle odsunąć widmo wojny od Sowietów, którą przecież sam sprokurował o czym powiadomił bolszewickie politbiuro 19 sierpnia 1939 roku.
Hitler uznał jednak że Stalin jest oszustem i nie można mu wierzyć, a należy zlikwidować uznając że dokona tego w ciągu 80 dni i prawdopodobnie niewiele się mylił gdyby nie jego własna zbrodnicza głupota nakazująca mordowanie sowieckich jeńców i dokonywanie innych „normalnych” zbrodni hitlerowskich.
Specjalnym rozdziałem jest współpraca RSHA /wykonywana głównie przez Gestapo/ i NKWD w dziele mordowania narodu polskiego na który w traktacie / załączniku/ wydano faktycznie wyrok śmierci na długo przed holokaustem. Dowodem sowieckiego załgania jest użycie sformułowania „zwalczanie”, Niemcy bowiem napisali by wprost „eksterminacja”.
W związku z tym szczególna uwagę zwracam od wielu lat na przyczynę dokonania zbrodni katyńskiej, która była wyraźnie adresowana przez Stalina do Hitlera jako dowód najwyższej swojej lojalności.
Współpraca ta była nawet kontynuowana w czasie wojny.
To wszystko i wiele innych zbrodni stalinowskich ze sposobem prowadzenia wojny włącznie jest prawdą i należy je przypominać, nie łudźmy się że to wywoła jakiś poważniejszy oddźwięk w samej Rosji. Okrucieństwo władców traktuje się tam od wieków jako ich przywilej i nie jest powodem negatywnej oceny.
Jest tylko jeden aspekt tych zbrodni nie do zniesienia nawet najzagorzalszym zwolennikom Stalina z Putinem na czele, jest nim fakt że zbrodnia katyńska została dokonana przez Stalina ze strachu przed Hitlerem i po to żeby mu się przypodobać i zyskać łaskawsze potraktowanie.
Wielokrotnie proponowałem podjęcie poszukiwań w tym przedmiocie idąc choćby śladem znalezisk Jaroszewicza, Fonkowicza i Stecia, którzy możliwe że z tego tytułu ponieśli śmierć w identycznych okolicznościach.
Obok takiego pohańbienia swego idola nie można byłoby przejść obojętnie.
Wszystko to stanowi tylko werbalną przygrywkę do rzeczywistej agresji szykowanej ustawianiem przeciwnika w rogu, na ten temat łatwiej będzie się wypowiedzieć po 27 stycznia i wyciągnąć wnioski z obu styczniowych wydarzeń i nie tylko z nich.