Więcej ofiar na polskich drogach.
Do tej pory było źle, teraz jest jeszcze gorzej. Po raz pierwszy od wielu lat policja odnotowuje wzrost liczby ofiar w wypadkach drogowych.
Statystyka nie kłamie – to czarny rok na polskich drogach. Od stycznia do końca sierpnia tego roku na drogach zginęły 2504 osoby, czyli o 143 więcej niż przed rokiem. To odwrócenie wyraźnej tendencji spadkowej, którą można zauważyć od dziesięciu lat.
Dlaczego w tym roku liczba wypadków wzrosła?
Zdaniem niektórych ekspertów to bezpośredni efekt zmiany przepisów, które podwyższyły limity prędkości na poszczególnych rodzajach dróg.
Największe żniwo, bo aż 88,6 proc., zbierają drogi jednojezdniowe, ale dwukierunkowe. Taką właśnie konstrukcję ma w Polsce większość dróg krajowych. Tu rzeczywiście podniesienie limitu prędkości poza terenem zabudowanym z 90 do 100 km/h może mieć pewien wpływ na zwiększenie liczby ofiar. W ubiegłym roku na obszarze niezabudowanym zginęło 53 proc. spośród zabitych w wypadkach drogowych. Prawdopodobnie okaże się, że w statystyce, która podsumuje ten rok, liczbę zabitych na drogach podniosą głównie ofiary zdarzeń poza terenem zabudowanym. Nie musi to jednak oznaczać, że zmiana prawa to jedyna przyczyna wzrostu liczby wypadków. Może za to odpowiadać również stan dróg.
Niewykluczone również, że większa liczba wypadków i ofiar to po części skutek uboczny wprowadzenia e-myta.Wielu kierowców ciężarówek omija bramki i wjeżdża na drogi darmowe, lecz niedostosowane do dużego natężenia ruchu takich pojazdów.
Winni są również pijani kierowcy. Jak informuje policja, w tym roku zatrzymano ponad 13 tys. więcej pijanych kierowców niż przed rokiem.
http://moto.wp.pl/kat,89554,page,2,title,Wiecej-ofiar-na-polskich-drogach,wid,13761883,wiadomosc.html
PS.
Kiedyś nie przyszłoby nikomu do głowy, aby śmiertelne ofiary wypadków wiązać bezpośrednio i za ich tragedię czynić odpowiedzialnymi ekipę rządzącą.
Aż nadszedł rok 2007 kiedy to Platforma Obywatelska "poszła na całość" i w swym klipie wyborczym właśnie taką odpowiedzialnością obarczyła rząd Jarosława Kaczyńskiego.
O ile wtedy opierano się na ogólnikach nie wiążąc tej opinii z konkretnymi działaniami PIS, to dzisiaj można z całą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że wzrostowa tendencja ma związek z poszczególnymi działaniami podjętymi już przez obecną ekipę PO.
Mamy więc do czynienia z zemstą po latach za nieodpowiedzialne słowa i czyny.
Szkoda, ze największą cenę, jak zwykle płacą inni.