Zdarzenie opisane w akcie oskarżenia miało miejsce w kwietniu 2008 r. pod koniec pikiety Narodowego Odrodzenia Polski. Wcześniej narodowcy starli się z uczestnikami manifestacji przeciwko homofobii i rasizmowi. Policja odgrodziła sympatyków NOP, zamknęła ich w kordonie przed Katedrą Wrocławską na Ostrowie Tumskim. Następnie funkcjonariusze rozpoczęli wywożenie manifestantów.
W pewnym momencie przed Katedrą pojawił się Grzegorz Braun. Poproszony przez policję o opuszczenie tego miejsca, odmówił. Zaczął domagać się od policji wyjaśnień oraz wylegitymowania się. Nie słuchał poleceń funkcjonariuszy, według ich relacji był nieustępliwy. Ostatecznie został skuty kajdankami i przewieziony na komisariat. Później, gdy złożył skargę na policję, ta oskarżyła go o znieważenie jednego z funkcjonariuszy.
Widzimy po raz wtóry, że pan Braun bywa nieustępliwy. Widzimy nie po raz pierwszy, że sądy w Polsce skazują za wszystko, co im nie pasuje, albo co im ktoś nakazuje.
Zauważamy, że sądy wrocławskie nie zajmują się panem Misiakiem i jego córeczką ani wszystkimi tymi faktycznymi przestępcami, którzy drylują ten naród niczym wiśnie w sezonie. Nie zajmuje się tymi, którzy przejęli na własność znaczące mienie w postaci kamienic niszcząc lub fałszując dokumenty po wielkiej powodzi. Ale skutecznie zajmą się każdym, kto odważy się sprzeciwić tej władzy i jej przedstawicielom. Jednych i drugich utrzymujemy z naszych podatków. Kim są w znaczącej większości przedstawiciele władzy sądowniczej, wiemy. Powszechnie wiadomo, że to „dzieci i wnukowie” Duracza.
Wiemy, że sądownictwo w Polsce jest zaprzeczeniem demokracji, którą tzw. władza lubi się raz podpierać innym razem zasłaniać.
A nie mógł pan, panie Braun postąpić zupełnie inaczej? Na przykład tak, jak inny kandydat – obecny prezydent, pan Komorowski, i na demonstrujących nasłać milicję!
Marzenia, jak się okazuje, wcale nie są wolne od podatków – garściami, pod różnym pozorem (myślę, że nawet nasze sny podlegają opodatkowaniu ukrytym np. w cenie chleba i paliwa) okradają nas z wszystkiego, aby tylko starczyło w ich korytach.
Ale mimo to, a może przede wszystkim dlatego, marzy mi się, aby tych, co kiedyś kazali wywozić ludzi pod byle pretekstem, i czynią to nadal dziś, też wywieźli kiedyś na dobre z naszego kraju, który sprawujący sobie (i tylko sobie) władzę ten kraj (Polskę) dla siebie i swoich postkomunistycznych sierot chwilowo zawłaszczyli.