Motto:
pieniądze , pieniądze , pieniądze , pieniądze
pieniądze , pieniądze , pieniądze , pieniądze
pieniądze , pieniądze , pieniądze …
Obserwując niedoszłego gliwickiego adwokata Grzegorza Kaziewicza ma się wrażenie, że czas zatrzymał się w 1994 roku. Jak pamiętamy bowiem 1 stycznia 1995 roku stary złoty ustąpił nowemu, tracąc przy okazji cztery zera. Miliony, jakie krążą wokół pana Grzegorza zdają się jednak temu zaprzeczać…
1.
Już tylko samo podwyższanie kapitału zakładowego spółki SILESIA mogło przyprawić o zawrót głowy. Oto jej obecna prezes Anna Kaziewicz do dnia 28 czerwca 1999 roku posiadała tylko 1 udział o wartości 100, – zł stanowiący dokładnie 1,5625% wszystkich udziałów (64 równych).
Dnia 28 i 30 czerwca 1999 r. podczas obrad Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólników – podjęto uchwałę o podwyższeniu kapitału zakładowego spółki o 41.000 zł, podzielonych na 410 równych udziałów.
Anna Kaziewicz objęła ich 200.
Po przeszło roku, 29 lipca, nastąpiła kolejna podwyżka kapitału – tym razem Anna Kaziewicz objęła już 1769 udziałów o wartości 176.900,- zł, którą to kwotę wpłaciła do kasy spółki gotówką dnia 8 sierpnia 2000 roku wg oświadczenia zarządu – brak jest jakichkolwiek dokumentów, np. przelewu bankowego, poświadczającego powyższą operację. Wygląda na to, że pani Kaziewicz przyniosła kasę w reklamówce, choć zważywszy sumę, pewnie we dwóch. Niespełna dwa tygodnie wcześniej, 26 lipca 2000 roku, kupiła od niejakiego Józefa Gąsiora 2453 udziały w spółce za kwotę… 245.300,- zł.
Potwierdzeniem tej transakcji jest uiszczenie opłaty skarbowej w II Urzędzie Skarbowym w Gliwicach (kwit nr rej. 7003/2000) w wysokości 4.906,- zł.
28 sierpnia Anna Kaziewicz dokonuje kolejnej inwestycji. Tym razem dokapitalizowała świeżo zakupioną przez siebie inną spółkę – Towarzystwo Finansowe FUNT sp. z o.o. – nieznane z miejsca pobytu nie tylko urzędowi skarbowemu.
Aby spółka była wiarogodna na rynku wpłaca prawie 50.000,- zł, co kwitują członkowie zarządu świadomi grożącej odpowiedzialności za poświadczenie nieprawdy.
Tak więc Anna Kaziewicz w ciągu mniej więcej miesiąca zainwestowała blisko 475.000,- zł.
Któż jednak bogatemu zabroni?
28 maja 2002 roku we Wrocławiu Anna Kaziewicz dokonuje kolejnej istotnej inwestycji – tym razem nabywa udziały w spółce Śląska Grupa Inwestycyjna ACTIV sp. z o.o.
Cały majątek spółki stanowiła…. wierzytelność wobec banku Pekao SA w Warszawie, pochodząca rzekomo z 1993 roku.
Jakby nie liczyć, gdyby ta wierzytelność faktycznie istniała, to można by jej dochodzić góra do 2003 roku, co jednak miejsca nie miało. Jednak jaskółki, które fruwają również nad Wrocławiem, zgodnie twierdzą, że „wierzytelność” była oparta na podrobionym wekslu własnym banku.
Rzecz jasna na podstawie aktu notarialnego Anna Kaziewicz przekazała wszystkie prawa do 1000 udziałów wrocławskiej spółki SILESII jako pokrycie kolejnych swoich udziałów w liczbie 10.000 sztuk o łącznej wartości…1.000.000,- zł.
I tak, po dwuletnich bojach, doprowadzono do tego, że udziały w PPH Silesia sp. z o.o. posiadali:
Anna Kaziewicz w ilości 15.079 sztuk, jej mąż 2.453 sztuki, inna osoba 2453 sztuki, a kilkunastu wspólników pierwotnie tworzących spółkę razem aż…. 15!
Pojedynczy udział dzięki podwyższaniu kapitału zakładowego utracił 99,68% wartości.
Napiętnowanie tego sztucznego pompowania udziałów przez media zaowocowały zmniejszeniem kapitału zakładowego o tą wirtualną bańkę.
Ot, tak po prostu.
Kaziewiczowie podjęli uchwałę..
Pardon, wspólnicy.
2.
Józef Gąsior po latach zaczął przed sądem dowodzić, że Anna Kaziewicz nie miała żadnych pieniędzy, a te rzekomo wpłacone do kasy Silesii były własnością jej męża, Grzegorza, jeszcze sprzed małżeństwa. Ba, w tym samym pozwie opisaną transakcję sprzedaży udziałów na rzecz Anny określił jako czynność mającą na celu wydutkanie jego osobistych wierzycieli.
W momencie składania oświadczeń na umowie, wola stron nakierowana była na upozorowanie sprzedaży udziałów w celu uniemożliwienia wykonania czynności egzekucyjnych. Zarówno pozwana, jak i ja, działaliśmy w celu wprowadzenia w błąd i przedstawienia umowy zawierającej skwitowanie zapłaty i datę pewną potwierdzoną przez urząd skarbowy. Wszystkie te działania miały na celu upozorowanie przed innymi osobami sprzedaży udziałów w celu niedopuszczenia do ich wyegzekwowania należności na rzecz moich wierzycieli. W wyniku nieformalnego, tajnego porozumienia pozwana mała przepisać zwrotnie na mnie udziały objęte umową pozorną. Pozwana jednak chce mnie oszukać i zatrzymać udziały.
Aż dziwne, że sąd mimo wszystko oddalił roszczenie kryminalisty Gąsiora.
Wracając jednak do meritum – w oparciu o pozew Gąsiora trzeba zadać arcyważne pytanie:
W efekcie doprowadziły do przejęcia majątku spółki (dotychczasowi właściciele stracili prawie 99,70%!) przez osoby, które nigdy nie wykazały posiadania mogącego służyć za pokrycie majątku.
Kaziewicz, jako wykidajło, a potem zwykły referent w niewielkiej firmie, nie mógł legalnie uzyskać takich pieniędzy.
Tym bardziej Anna, zarabiająca poniżej średniej krajowej.
Nielegalnie do 2000 roku Kaziewicz zarobić również nie mógł.
Od „nielegałów” w firmie, w której pracował, byli bowiem jej właściciele.
3.
Rozszarpywanie SILESIA sp. z o.o. na dobre zaczęło się po tym, jak dotychczas zgodnie szyjące małżeństwo Kaziewiczów zaczęło się rozpadać.
Okazało się, że SILESIA sp. z o.o. jest wielokrotnym dłużnikiem wekslowym.
Jeden z pierwszych weksli uruchomiła Jadwiga Krajewska – przedsiębiorca, dla której Grzegorz Kaziewicz świadczył… pomoc prawną!
W styczniu 2013 roku na jej rzecz zostaje wydany nakaz z weksla.
Grzegorz Kaziewicz wystawił weksel jako organ Silesii i Grzegorz Kaziewicz jako tenże organ nie wniósł sprzeciwu od nakazu zapłaty tak, by ten jak najprędzej się uprawomocnił.
Na 69.540,80 zł ( VII GNC 104/13).
Największa jednak kwota obciążająca Silesię należy do rodziny jej byłego prokurenta (w czasach prezesowania Grzegorza Kaziewicza) niejakiego Józefa Gąsiora.
Nie mogąca znaleźć w Polsce pracy córka Józefa Gąsiora rzekomo miała pożyczyć spółce 253.610,- zł jeszcze w styczniu 2010 roku. Wg zapisu na wekslu 2 sierpnia 2012 roki indosowała go na brata Tomasza, drobnego przedsiębiorcę trudniącego się dostarczaniem Internetu do kilkudziesięciu mieszkań oraz naprawą komputerów. Młody Gąsior spokojnie czekał, aż wspólnicy zwrócą się o zwołanie nadzwyczajnego zebrania wspólników i wtedy dopiero złożył pozew do sądu. Ten błyskawicznie wydał nakaz już 15 listopada 2012 roku (sygnatura I NC 68/12). Kaziewicz, ciągle jako organ spółki, nie odwołał się od nakazu, choć jego absurdalność bije w oczy każdego postronnego obserwatora.
Powiadomiona o podejrzeniu popełnienia przestępstwa gliwicka prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Widocznie uznała za normalne, że pod rządami PO bezrobotny dysponuje kwotą stanowiąca równowartość 20 – letniego uposażenia najniżej zarabiającego.
Zgodnie z inną umową, jaką organ Kaziewicz zawarł z działającym jako organ innej firmy ojcem chrzestnym swojego syna Silesia powinna zapłacić… 1.500.000,- zł tytułem kary umownej.
Jako że proces w toku, na razie ograniczę się tylko do zasygnalizowania tej sprawy.
4.
Nie tylko Silesia sp. z o.o. została zaatakowana wekslowo. Oto nagle okazało się, że na hipotece mieszkania stanowiącego wspólną własność Kaziewicza i jego byłej małżonki pojawiło się nowe obciążenie.
Niejaka Karolina Rakowska-Dobrowolska z Wrocławia 9 września 2014 roku uzyskała w Sądzie Okręgowym w Opolu nakaz zapłaty na kwotę 970.000,- zł (milion bez trzydziestu tysięcy) – sygnatura I NC 93/14.
Pani ta była od października 2013 roku prezesem spółki zajmującej się ubezpieczeniami.
Z ogłoszenia w Monitorze Sądowym wynika, że po uzyskaniu nakazu została z tej funkcji odwołana (Monitor Sądowy i Gospodarczy nr 204/2014).
Bo przecież nie tylko śląskie jaskółki ćwierkają, że w ten sposób Kaziewicz chce przejąć mieszkanie w Gliwicach. Wszak jest się o co bić – 190 m kwadratowych w samym centrum miasta.
Tuż pod sędzią Głowackim.
A 970.000,- zł pokrywa wartość mieszkania prawie dwa razy.
Wpis został uwidoczniony w księdze wieczystej mieszkania Kaziewiczów na początku grudnia ub. r.
W Sylwestra doszło do Nadzwyczajnego Zebrania Wspólników, na które nie zaproszono m.in. wspólnika posiadającego 23% kapitału.
Zgodnie z uchwałą, za którą głosowała Anna Kaziewicz, reprezentująca więcej niż połowę kapitału zakładowego (99,999% obecnego na zebraniu) spółka udzieli pożyczki Annie Kaziewicz w wysokości… 1.500.000,- zł.
Półtora miliona.
5.
Wydawało by się, że wyżej przedstawione fakty wystarczą, aby Kaziewicz trafił tam, gdzie przynajmniej od 2000 roku jest jego miejsce.
Kodeks karny w art. 286 § 1 dokładnie opisuje czyn, jaki prokuratura powinna zarzucić „Spaślakowi” i jego byłej żonie.
Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Ba, ze względu na wielkość zagarniętego mienia w grę wchodzi tzw. oszustwo kwalifikowane, zgodnie z art. 294 kk:
§ 1. Kto dopuszcza się przestępstwa określonego w art. 278 kradzież, § 1 lub 2, art. 284 przywłaszczenie, § 1 lub 2, art. 285 nielegalne uruchomienie impulsów telefonicznych, § 1, art. 286 oszustwo, § 1, art. 287 oszustwo komputerowe, § 1, art. 288 zniszczenie rzeczy, § 1 lub 3, lub w art. 291 paserstwo umyślne, § 1, w stosunku do mienia znacznej wartości,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Przecież oszukani, i to wyjątkowo perfidnie, są byli właściciele spółki, których wyzuto z majątku w ciągu kilku kwartałów, rzekomo dla ich dobra.
Nie ma już co prawda zakładu pracy, ale zostały dobra materialne w rękach osób, co do których istnieje wyraźne podejrzenie oszustwa.
Trzeba się spieszyć, bo w tym roku mija 15 lat od czasu, gdy zaczęto sztucznie podwyższać kapitał zakładowy spółki.
Zgodnie bowiem z art. 101 § 1 pkt 2a kodeksu karnego przedawnienie dla czynu z art. 294 w zw. 286 kk minie w tym roku.
Wystarczy czasu, by móc postawić zarzuty.
Wtedy, niejako automatycznie czas przedawnienia wzrośnie o kolejne 10 lat.
Ale….
6.
Prawie trzy lata temu pisałem o bezsilności szarego człowieka, który nie ma dokąd zwrócić się o pomoc.
Od trzech lat w przestrzeni publicznej wisi informacja o kradzieży firmy, jakiej dopuścił się Grzegorz Kaziewicz wraz ze swoją ówczesną małżonką.
Biedni, poszkodowani przez los, najczęściej upośledzeni nie tylko fizycznie niegdysiejsi właściciele spółki SILESIA w Gliwicach zostali pozbawieni swojego majątku. Na nich, choć nie tylko, upasł się niegdysiejszy lichwiarz, a wcześniej…. bramkarz w knajpie należącej do najważniejszego gliwickiego gangstera, omc adwokat Grzegorz Kaziewicz, nazywany pieszczotliwie „Spaślakiem”. Dziś co prawda walczy „o swoje” z byłą żoną, ale przecież po firmie, wpisanej w krajobraz Gliwic od 1950 roku nic już nie zostało.
Są już tylko pieniądze. Miejsca pracy utracone zostały bezpowrotnie.
I zabudowana działka, ale ona przeszła już w ręce izraelskiego inwestora.
Za pieniądze, nie w ramach restytucji mienia.
„Kariera” Kaziewicza nie byłaby jednak możliwa bez odpowiedniego oparcia w wymiarze sprawiedliwości.
Niestety, tacy ludzie, jak sędzia Maciej Schoenborn, skazujący ofiary Spaślaka, jeśli tylko odważyły się głośniej szepnąć przeciw swojemu oprawcy, prokurator Krzysztof Garbala czuwający nad „prawidłowym” tokiem postępowań, sędzia Wojciech Głowacki – bez żenady przyjmujący korzyści majątkowe (jakieś 1800,- zł miesięcznie!), obecnie sędzia, wcześniej referendarz Barbara Klepacz, która złamała ostentacyjnie prawo umożliwiając Józefowi Gąsiorowi, wspólnikowi Kaziewicza, dalszą grabież bezbronnych osób
https://3obieg.pl/sedzia-wojciech-glowacki-ochranial-gliwickiego-lichwiarza-5
ciągle są nienaruszalni. Schoenborn nawet awansował do Sądu Okręgowego w tym samym mieście.
Trzy lata temu pisałem:
Słabość państwa przejawia się w tym, że nadyma się jedynie przed maluczkimi.
A ich problemy ma głęboko w dupie.
Po trzech latach widać wyraźnie, iż dewolucja III RP spowodowała, że Państwa nie ma.
Rządzą lokalne sitwy, a „centrala” jedynie pilnie baczy, by mieć udział w zyskach, nie próbując nawet wtrącić się do tego, co dzieje się na dole.
………………………………..
Czeka nas zatem kryterium uliczne, proszę państwa…
26.01 2015
https://