Grzegorz Braun i zamach stanu w Polsce…
20/08/2012
519 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Grzegorz Braun.
Człowiek, którego osobiście darzę ogromną sympatią i ogromnym szacunkiem mówi o jedynym sposobie zwycięstwa i wyzwolenia Polski – poprzez zamach stanu. Polemizowałbym z tym Panem.
Człowiek, którego osobiście darzę ogromną sympatią i ogromnym szacunkiem mówi o jedynym sposobie zwycięstwa i wyzwolenia Polski – poprzez zamach stanu:
A ja mam pytanie poważne. Kto niby miałby go dokonać?
1. Wojsko Polskie pod kontrolą prezydenta Komorowskiego? Odpada.
2. Szef Sztabu Generalnego WP – gen. Cieniuch? Odpada – ale nie ze wzgl na nazwisko:
„Jest równieżabsolwentem Akademii Wojsk Pancernych ZSRR w Moskwie
(1979 -1982) oraz Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w Moskwie
(1990 -1992).”
3. Robotnicy? Modlą się dzięki zwycięstwu Solidarności o pracę. Miliony ich ją straciło,
4. Drobny biznes – tak dużo wnoszący do polskiego PKP? Odpada – boją się, rozwijają swój biznes (z różnymi skutkami), budują domy a wcześniej kupują samochody,
5. Średni i duży biznes? Odpada. Ważne są relacje z rządzącymi politykami – i robienie miliardowych interesów – sporo obecnie o tym dzisiaj wiemy, Patrioci polscy? A kimże oni mieli by być?
6. Urzędnicy samorządowi, państwowi lub z Euro-parlamentu? Przecież ich ilość i wydatki na nich rosną co roku,
7. Prezydent? Jaki on pre-rezydent? I czyj?
8. Premier? Z uśmieszkiem na twarzy i tulący się do Pana Putina?, odpada,
9. KK? – właśnie sprzedaje Polskę.
W mojej opinii są obecnie 2 siły zdolne ocalić Polskę:
1. Władcy Cienia Polski,
2. Stwórca.
Ad1. Im nie wierzę,
Ad 2 – proszę przeczytać to odkrycie naukowców z NASA:
Oto doniesienia naukowców z NASA:
„Naukowcy z NASA wieszczą na Ziemi apokalipsę z powodu gigantycznej burzy magnetycznej, która ma nadejść w 2013 roku. Amerykanie nie bez przyczyny już dziś szykują się na największą katastrofę w swojej historii: naładowane cząstki słoneczne mogą bowiem zniszczyć budowaną przez dziesięciolecia sieć energetyczną kraju.
Linie wysokiego napięcia i transformatory padną jak kostki domina. Przez rok pozbawieni będziemy elektryczności i bieżącej wody. Czy możemy temu zapobiec? Nie bardzo. Jak wynika z raportu Richarda Fischera, szefa oddziału NASA zajmującego się obserwacją Słońca, temperatura na jego powierzchni rośnie w niewyobrażalnym tempie i już w 2013 roku należy oczekiwać, że "idealna burza magnetyczna" nadejdzie.
Burza na Słońcu, podobna do tej z roku 1859, dzisiaj mogłaby spowodować globalną katastrofę. Zdaniem NASA już nieco większa burza zniszczyłaby w samych tylko Stanach Zjednoczonych ok. 350 transformatorów i lokalnych stacji elektroenergetycznych, dostarczających energii dla 130 milionów osób. Burza wielkości tej z 1859 roku mogłaby zniszczyć cały system energetyczny krajów wysoko rozwiniętych. Co gorsza, sieci energetyczne zarówno w Stanach, jak i w Europie są ze sobą silnie powiązane, co grozi reakcją łańcuchową – awaria jednej sieci pociąga za sobą przeciążenie innych.
Ochronę przed skutkami kataklizmu stanowić mogą systemy wczesnego ostrzegania oraz kondensatory zabezpieczające transformatory energetyczne. Obecnie system wczesnego ostrzegania posiadają tylko Stany Zjednoczone, jednak żadna inna ochrona nie jest stosowana. Nie bez przyczyny więc Biały Dom, Kongres, Pentagon i agencje rządowe, począwszy od Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, aż po Narodową Agencję Kosmiczną (NASA) i Narodową Służbę Oceaniczną i Meteorologiczną (NOAA) od ponad roku próbują przewidzieć ewentualne konsekwencje tego wydarzenia, jednocześnie kreśląc scenariusze jego rozwiązania.
Niestety to nie scenariusz filmu science fiction, lecz wyniki badań agencji NASA, opublikowane w specjalnym raporcie. Wynika z nich jednoznacznie, że im bardziej cywilizacja jest prymitywna (jak ta w poprzednich wiekach), tym bardziej odporna na kaprysy Słońca. Istnieje zatem niebezpieczeństwo, że obecne rządy zignorują to ostrzeżenie, bo przecież nic podobnego dotąd nie przydarzyło się naszej młodej cywilizacji technicznej. Wyobrażenie to może jednak okazać się złudne.
Czy Waszym zdaniem zagrożenie jest realne czy to tylko kolejne fanaberie naukowców?
Źródło moje: http://strefatajemnic.onet.pl/apokalipsa/slonce-przebudzi-sie-w-2013-roku,1,5210834,artykul.html”
Jak widać Amerykanie próbują się od wielu lat przygotować. Budowa ogromnych schronów w górach, gromadzenie żywności itd. Mówiło o tym wielu – niektórzy z nich zostali zabici.
Brak prądu to koniec pieniądza:
1. Brak wody w kranie,
2. Brak gazu do ogrzewania i ciepła z elektrociepłowni,
3. Brak paliw na stacjach benzynowych
4. Brak żywności w sklepach z tytułu braku dostaw – transport do supermarketów i sklepów leży (brak paliw),
5. Głód – najlepiej się będą mieli rolnicy – sól ziemi,
6. Brak informacji z TV, radia, brak łączności telefonicznej,
7. Grabieże i zabójstwa – walka o życie,
8. Bankomaty, banki? Nie istnieją,
9. ITP., itd.
Co zatem staje się wówczas najważniejsze?
Pieniądze? Przestają istnieć. Kluczowe są (kolejność przypadkowa):
1. Ziemniaki,
2. Paliwo i olej (coby ścinać drewno na opał)
3. Nasiona,
4. Nafta i zapałki plus lampa naftowa lub świeczki,
5. Wapno – studnia – żeby wyczyścić (odkazić stare studnie)
6. Piec – by można gotować, lub palenisko,
7. Mydło i pasta zębowa,
8. Piła motorowa – coby ścinać drzewa i mieć opał,
9. Buraki, marchew, pietruszka i inne warzywa,
10. Mąka ? Też – lub ziarna pszenicy lub żyta,
11. Jakaś broń – np. siekiery – widły ( przeciw grabieży),
12. Szpadle i grabie.
A zatem kluczowym dla przetrwania narodu polskiego może okazać się tak bardzo obecnie lekceważone i poniewierane rolnictwo polskie.
Ziemniaki w polskich supermarketach z zagranicy (wg informacji z portali mainstreamowych? Wolne żarty? Ale ponoć taka jest rzeczywistość w Polsce.
No cóż, nie jestem zwolennikiem teorii kataklizmów czy spiskowych – choć na ich temat sporo czytam.
Ale może się jeszcze okazać, że pokochamy „naszą polską matkę, żywicielkę” – polską rolę.
Gdy to nie pieniądze ale jadło będzie warunkiem przetrwania polskiego Narodu.
I wierzę w polskich rolników. Z dziada pradziada – co to dzisiaj wolą kupić pietruszę w markecie zamiast posiać ją koło domu – choćby w doniczce.