A jeszcze nie tak dawno, naprzód jako uczeń, a potem student, co dwa lata chodziłem na obowiązkowe prześwietlenie płuc. No cóż, tubera nie wybiera, żartowaliśmy wtedy sobie.
1.
Ta XIX – wieczna dżuma, która skróciła życie wielu wielkim, dziś wedle prominentnych lekarzy zdawała się już być pokonaną.
Tak bardzo, że np. w Polsce zaprzestano profilaktycznych prześwietleń. Niestety, wszystko wskazuje na to, że dokonano tego zaraz po 1989 roku, choć źródła milczą na ten temat.
Okazuje się jednak, że:
„Daria Ocheret od prawie dziesięciu lat opiekuje się narkomanami w Wilnie. Gruźlicą zaczęła się interesować dopiero wtedy, gdy z kolegami zaobserwowała niepokojący trend.
– Przez wiele lat narkomani w Europie Wschodniej umierali wskutek przedawkowania narkotyku, albo odbierali sobie życie – mówi. Sytuacja zaczęła się zmieniać przed dwoma laty. Dziś główną przyczyną śmierci tych ludzi jest gruźlica; a bardzo często śmiertelnie groźna odmiana tej choroby.
Gruźlicę (TB) wielu uważa za pokonaną już chorobę minionego wieku. A jednak gruźlica wraca i to w bardzo groźnej, lekoodpornej formie. Na świecie choruje na nią już ponad 400 tysięcy pacjentów.
Regionem ryzyka w Europie jest szczególnie obszar byłego Związku Sowieckiego. Według obliczeń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) żyje tam 80.000 osób zarażonych szczególnie groźną odmianą gruźlicy – jest to około 1/5 wszystkich przypadków na świecie.
Ogółem 15 państw europejskich WHO uważa za kraje najwyższego ryzyka: wśród nich Rosję, Ukrainę, Białoruś, Bułgarię, Mołdawię i kraje bałtyckie.”
Zatem tuż za naszymi granicami.
2.
W 2011 r. WHO przeznaczyła ponad 400 mln dolarów na terapię gruźlicy głównie w krajach o wysokim ryzyku zakażenia i zachorowania na gruźlicę w Europie. Środki przeznaczono przede wszystkim na zakup aparatury diagnostycznej. Do 2015 r. WHO zamierza podwyższyć budżet na ten cel do blisko dwóch miliardów dolarów.
(ibid.)
Wygląda na to, że w Polsce oficjalnie nikt nie ma pojęcia, co nas czeka w bardzo niedalekiej przyszłości:
W leczeniu chorych na gruźlicę problemem nie jest brak skutecznych leków, czy nieumiejętność ich stosowania, ale niedostatki organizacyjne i finansowe, nie pozwalające na dotarcie do chorego z odpowiednim leczeniem i w odpowiednim (możliwie najszybszym) czasie. Główną przyczyną nieskuteczności podjętego leczenia jest brak współpracy chorego, który przyjmuje leki nieregularnie, w nieodpowiednich dawkach, albo przerywa leczenie. W celu przeciwdziałania temu zjawisku od wielu lat WHO propaguje strategię DOTS, w ramach której chory przyjmuje leki w obecności pracownika służby medycznej (w warunkach szpitalnych lub ambulatoryjnie). Powodzeniem tej strategii jest ścisła współpraca z jednostkami podstawowej opieki zdrowotnej. Nieprawidłowe leczenie i brak mechanizmów umożliwiających bardziej rygorystyczne stosowanie strategii DOTS są przyczyną rozwoju gruźlicy lekoopornej, w tym gruźlicy wielolekoopornej typu MDR (multidrug-resistant) oraz XDR (extensively drug-resistant). Chorzy z prątkami opornymi na leki powinni być identyfikowani w populacji szybko i niezwłocznie poddani leczeniu, ściśle wg wzoru lekowrażliwości.
3.
Prawda jest taka, że w rozwiniętych krajach (a więc zorganizowanych w przeciwieństwie do RP) wykrywa się około 35% przypadków zachorowań na gruźlicę lekooporną. Z tego jedynie 2/3 można wyleczyć dostępnymi środkami.
Tak więc medycyna w krajach rozwiniętych leczy jedynie niespełna 25% chorych.
Tylko co czwarty chory jest wyleczony!
Tymczasem w Polsce obecny rząd (niestety, poprzednie również) postępują w myśl zasady zwerbalizowanej przez jedynego żyjącego polskiego noblistę:
STŁUCZ TERMOMETR, NIE BĘDZIESZ MIAŁ GORĄCZKI!
4.
Zlikwidowano szpitale dla zakaźnie chorych, zlikwidowano prześwietlenia, nie wiem, czy już zlikwidowano szczepienia…
Objawy:
5.
Zakażenie następuje drogą kropelkowa poprzez kontakt z chorym – kaszlącym, kichającym lub choćby tylko mówiącym.
Tak więc zarazić możemy się w pociągu, w supermarkecie, na przystanku, w autobusie, w kościele, w auli wykładowej… Ba, nawet w parku na ławce, gdy jakiś człowiek zapyta nas np. o godzinę. I to bez względu na to, jaki tryb życia prowadzimy ani jak bardzo jesteśmy zamożni.
6.
Za to pocieszyć nas może jedno – objawy gruźlicy trafiły do poezji:
Już dziąsła przeżarte szkorbutem,
już nogi spuchnięte i martwe,
już koniec, już płuca wyplute
– lecz palą się oczy otwarte.
(…)
Raz jeszcze się dźwignął na boku:
– Ja muszę… tam na mnie czekają…
i upadł w ostatnim krwotoku,
i skonał. I wrócił do kraju.
(S. Broniewski Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego)
No cóż, przynajmniej dla wielu z nas śmierć będzie poetycka…
1 11. 2012