Granice przyzwoitości (do dyskusji).
18/03/2011
412 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Do napisania tej notki skłoniły mnie komentarze pod wczorajszym odcinkiem "Ostatni Lot" oraz reperkusje. ostatnilot-operacjak.nowyekran.pl/post/6927,rozdzial-osmy-warszawa-kancelaria-prezesa-rady-ministrow-28-wrzesnia-2008 Rano obudził mnie telefon od zbulwersowanego blogera. Miał podstawy do irytacji jako że obsceniczna fotografia widniała na pierwszej stronie w bezpośrednim sąsiedztwie fotografii smoleńskiego krzyża. Echem była również notatka profesora Dakowskiego. dakowy.nowyekran.pl/post/6961,laksacja-umyslowa-ejakulacja-slowna-gra-polslo No ja rozumiem, prowokacja artystyczna i takie tego … ale chyba ktoś przesadził. Drodzy P.T. blogerzy. Proponuję abyśmy w spokojnej dyskusji ustalili: co wypada a co nie wypada, przynajmniej na łamach Nowego Ekranu. W naszym kręgu kulturowym przyjęte jest nie eksponowanie treści obscenicznych lub drastycznych, przynajmniej nie mając pewności iż odbiorca właśnie to sobie życzy. Zresztą tendencja do nie eksponowania spraw intymnych występuje chyba we wszystkich rozwiniętych kulturach. Przez treści drastyczne rozumiem widok zwłok […]
Do napisania tej notki skłoniły mnie komentarze pod wczorajszym odcinkiem "Ostatni Lot" oraz reperkusje.
ostatnilot-operacjak.nowyekran.pl/post/6927,rozdzial-osmy-warszawa-kancelaria-prezesa-rady-ministrow-28-wrzesnia-2008
Rano obudził mnie telefon od zbulwersowanego blogera. Miał podstawy do irytacji jako że obsceniczna fotografia widniała na pierwszej stronie w bezpośrednim sąsiedztwie fotografii smoleńskiego krzyża. Echem była również notatka profesora Dakowskiego. dakowy.nowyekran.pl/post/6961,laksacja-umyslowa-ejakulacja-slowna-gra-polslo
No ja rozumiem, prowokacja artystyczna i takie tego … ale chyba ktoś przesadził.
Drodzy P.T. blogerzy. Proponuję abyśmy w spokojnej dyskusji ustalili: co wypada a co nie wypada, przynajmniej na łamach Nowego Ekranu.
W naszym kręgu kulturowym przyjęte jest nie eksponowanie treści obscenicznych lub drastycznych, przynajmniej nie mając pewności iż odbiorca właśnie to sobie życzy. Zresztą tendencja do nie eksponowania spraw intymnych występuje chyba we wszystkich rozwiniętych kulturach. Przez treści drastyczne rozumiem widok zwłok ludzkich lub sceny przemocy. Czasem istnieje potrzeba wstrząśnięcia sumieniem odbiorcy przekazu – należy jednak dawkować ostrożnie.
A więc sugeruję nie umieszczanie ich w sposób, który skutkuje zaśmieceniem głównej strony, jak również zakładek tematycznych. Proste ?
Wśród blogerów, komentatorów i czytelników Nowego Ekranu dominują osoby o profilu konserwatywnym. Jako nieprzekraczalną granicę proponuję oficjalne zdjęcia protestujących uczestniczek ukraińskiego FEMEN.
Odnoszę wrażenie iż przemianach, jakie nastąpiły po roku 1989, dość spora grupa przyjęła jako credo: Если Бога нет, то все позволено. Pojawił się obleśno-obsceniczny Organ Urbana, sex-shop’y (+ peep show) na głównych i reprezentacyjnych ulicach miast, kolorowe karteczki za wycieraczkami …
Czyżbym był pruderyjny ? Otóż myślę, że nie.
Przyjmuję zasadę iż "chcącemu nie dzieje się krzywda" (łac. volenti non fit iniuria). Gorzej gdy ktoś sobie czegoś nie życzy. Powiedzmy: sprzeciwia się to jego zasadom lub chce uchronić dzieci.
W krajach, na których nieudolnie usiłujemy się wzorować, te sprawy już dawno rozwiązano.
Wyjaśnię to na przykładzie.
Jednym z głównych centrów światowego "przemysłu porno" jest dolina San Fernando w Kaliforni czyli Los Angeles z okolicami. Otóż szwendałem się tam ponad miesiąc, aż rozleciały się, specjalnie kupione na tą okazję, firmowe buty. Pierwszy kiosk z pismami eksponującymi gołe pośladki zobaczyłem dopiero na lotnisku Okęcie. Ani w sklepach, księgarniach, centrach handlowych (zwanych mall) tego nie uświadczysz. Czyżby nie było ? Ależ skąd, jeśli ktoś chce – bez trudu kupi – USA to wolny kraj wolnego rynku. Treści te nie są jednak eksponowane wobec osób, które mogą sobie tego nie życzyć.
Pociągnę temat jeszcze trochę.
Frywolne kolorowe karteczki, jakie pojawiają się za wycieraczkami. Być może w Warszawie szczyt popularności mają już za sobą, ale jest to ciekawe zjawisko. Kuzyn z USA jak i znajomi, odwiedzający stary kraj, po latach emigracji, nie mogli wyjść ze zdziwienia, że coś takiego jest możliwe. "U nas policja w kwadrans złapała by takiego za d***" – usłyszałem.
I faktycznie. Karteczki zobaczyłem w Nevadzie, która jest stanem dość liberalnym obyczajowo. Jednak nie były one wkładane za wycieraczki – lecz rozdawane do ręki, przez specjalnie oznakowanych dystrybutorów (t-shirt z napisem "girls"). Patrzyli komu dają i skutecznie proponowali … w każdym razie delikwent musiał wziąć sam. Gdy powiedziałem "Thanks – I don’t want" – grzecznie rozeszli się. Zresztą nie było by gdzie wziąć tej ilości makulatury :-). Oczywiście nie zaproponowali by nieletniemu. Co więcej – na karteczkach, dość podobnych do warszawskich, były uśmiechnięte buzie pań swawolnych. W Warszawie twarzy raczej nie widać, natomiast genitalia … owszem bywają.
Zasada jest trywialna: są ludzie którzy sobie tego nie życzą, są też małoletni.
Inną sprawą są wulgaryzmy. Na NE nie są jeszcze problemem, ale już się pojawiły.
We wpółczesnej polszczyźnie można zauważyć fenomen werbalizacji znaków przestankowych. W miejscu przecinka jest wymawiane dźwięczne słowo na literę K.
No cóż – rozumiem, że piętnastolatek wkłada ręce do kieszeni i rzuca słowem soczystym, uważając, że dodaje mu to powagi i paru lat … Ale dorośli ???
Z drugiej strony nie dziwi mnie iż omawiając politykę rządu obywatele sięgają po terminologię tyczącą raczej narządów i nierządu – no cóż emocje biorą górę. ;-))
No więc, proponuję zasadę: unikamy soczystych słów w tytule. Jeśli słowo musi wystąpić w treści – trudno. Można jednak je wykropkować lub wygwiazdkować(co też chyba przyszło z USA).
P.S. Powyższy tekst zawiera moje poglądy, które mogą być przedmiotem dyskusji