Gra o Trybunał – finał

Starcie między PiS a PO i jej reinkarnacją Nowoczesną (zwaną też Nowoczerską) dobiega końca. Jakiego? Nagromadzenie sił i wysokość stawki o jaką toczy się rozgrywka sugerują gwałtowne i spektakularne rozstrzygnięcie. Żadna ze stron już nie może dać za wygraną – sprawy zaszły za daleko, a do stracenia jest zbyt dużo. Obydwie strony sięgnęły po nieczyste zagrywki, a granica prawa została tak rozmyta, że ciężko stwierdzić czy jeszcze istnieje. Jednak jak wygląda sytuacja na ten moment?

W czwartek TK wydał kompromisowy wyrok: uznał za niekonstytucyjny przepis ustawy o Trybunale z czerwca 2015 r. w zgodzie, z którym Platforma Obywatelska dokonała wyboru dodatkowych dwóch członków TK. Jednak wybór trzech pozostałych został podtrzymany.

PiS został postawiony pod ścianą. Każdy ruch może okazać się katastrofalny. Może wypowiedzieć otwartą wojnę Trybunałowi, lub zgodzić z się decyzją TK i wybrać tylko dwóch sędziów, pozostawiając trzech z nominacji PO. Pierwsza opcja oznacza wpływ na TK, ale też złamanie prawa, druga stratę polityczną, ale nie tak duży uszczerbek na wizerunku. Druga możliwość przede wszystkim oddala oskarżenia o zamach stanu, stawiając w tej roli wyłącznie PO (z jej próbą zawłaszczenia TK). Żadne z rozwiązań nie daje PiS-owi pełnej puli wygranej. Przewagę zdobyła PO-Nowoczesna.

Jak zagrało Prawo i Sprawiedliwość? Postawiło wszystko na jedną kartę. Zagrało o całą stawkę. Marszałek sejmu Marek Kuchciński w oświadczeniu dla PAP napisał: „Odnosząc się do dzisiejszego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego pragnę stwierdzić, że ma ono przede wszystkim walor historyczny, albowiem odnosi się do sytuacji prawnej, która jednak w ostatnich dniach uległa zasadniczej zmianie”. Oznacza to otwarte sprzeciwienie się Trybunałowi Konstytucyjnemu.

Jak można było się spodziewać jest to woda na młyn dla NowejPO. „Jeśli prezydent Andrzej Duda nie przyjmie natychmiast ślubowania od wybranych w czerwcu trzech sędziów, będzie to oznaczało łamanie konstytucji i naraża się tym samym na postawienie go przed Trybunałem Stanu” – odgrażał się Ryszard Petru przed Pałacem Prezydenckim.

Konflikt wybór sędziów dotarł do punktu kulminacyjnego. Obydwie strony zaangażowały w niego całe dostępne siły. Zakończenie jest nieprzewidywalne – nie sposób stwierdzić kto wyjdzie z ringu jako zwycięzca. Za to pewne jest kto będzie największym przegranym. Będzie nim Polska jako państwo prawa.