Najpierw cytat z ustawy O wykonywaniu mandatu posła i senatora z 9 maja 1996 roku: Art. 1. 2. Posłowie i senatorowie powinni informować wyborców o swojej pracy i działalności organu, do którego zostali wybrani. Art. 2. 1. Przed przystąpieniem do wykonywania mandatu poseł składa na posiedzeniu Sejmu ślubowanie następującej treści: „Ślubuję uroczyście jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej.” Ślubowanie może być złożone z dodaniem słów „Tak mi dopomóż Bóg”.
Prawda, jak to pięknie brzmi. Poseł Najjaśniejszej Rzeczpospolitej ślubuje uroczyście, że powinien informować wyborców i ten obowiązek sumiennie wykonywać dla dobra obywateli. Ktoś za chwile słusznie zauważy, że „powinien”, to nie znaczy „musi”, ale jeśli ktoś coś powinien zrobić, to jednak jakiś rodzaj przymusu nad nim wisi. Zwłaszcza, że poseł i pieniądze publiczne liczy co miesiąc, i sekretarzy ma w biurach na posyłki, i prawników służących pomocą w sejmie na każde zawołanie. Czyli poseł, to ma klawe życie, no i wyżywienie klawe… zaśpiewałby dzisiaj Tadeusz Chyła. Jednak nie będę odkrywczy, gdy napiszę, że jednak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tacy na przykład posłowie jak Elżbieta Borowska i Paweł Kukiz z Kukiz’15 szli do sejmu RP pod sztandarami budowy autentycznego społeczeństwa obywatelskiego. Oddajmy Polskę Polakom krzyczeli wniebogłosy. I słusznie! A panie Elżbieta Kruk i Barbara Bartuś z Prawa i Sprawiedliwości? Dobra zmiana aż się wylewała z oświadczeń i deklaracji. Obywatele są najważniejsi, a my posłowie sługi wasze całą dobę, w słocie i w spiekocie…
Rzeczywistość jednak skrzeczy. Oto kilka przykładów tylko z ostatnich tygodni, dotyczących wywołanych do tablicy przedstawicieli Narodu. 26 lutego 2016 roku wystosowałem oficjalny wniosek do przewodniczącej sejmowej Komisji Środków Przekazu Elżbiety Kruk (temat problemy dziennikarzy z dostępem do informacji publicznej). Do dzisiaj brak odpowiedzi pomimo monitów w Kancelarii Sejmu RP. 14 marca 2016 roku wysłałem pismo do posła Pawła Kukiza (temat kłopoty w kontaktach medialnych z członkami Klubu Parlamentarnego Kukiz’15). Do dzisiaj brak reakcji. 22 marca 2016 roku złożyłem wniosek do poseł Barbary Bartuś (temat organizacja spotkania właściciela Regionalnej Telewizji Gorlickiej Macieja Trybusa z prezydentem Andrzejem Dudą). Do dzisiaj brak odpowiedzi. 22 marca 2016 roku napomknąłem pani poseł Elżbiecie Borowskiej, że do tego dnia nie udzieliła mi od wielu miesięcy odpowiedzi na moje wnioski, dotyczące interwencji w sprawach Prokuratury Rejonowej w Gorlicach i próśb o informacje w sprawach, przygotowywanej ponoć przez Kukiz’15, tzw. ustawy antysitwowej w samorządach. I tutaj kompletna cisza. Przypominam, że mamy dzisiaj 12 dzień kwietnia 2016 roku a prośby i wnioski dotyczyły tak spraw ogólnopolskich, jak i lokalnych. Przypominam także, że moje pisma kierowałem do wyżej wymienionych wybrańców Narodu nie tylko jako obywatel, ale także jako dziennikarz. A podobno „zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu” a „organy państwowe zgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej stwarzają prasie warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań, w tym również umożliwiające działalność redakcjom dzienników i czasopism zróżnicowanych pod względem programu, zakresu tematycznego i prezentowanych postaw”. Oj naiwny, naiwny…
Dla mnie takie zachowania posłów, jak wyżej opisane, to klasyczny dowód na arogancję władzy. Nie pierwszy raz tak samo oceniam taką postawę, bo przytoczone przykłady nie zdarzyły się w mojej działalności publicznej i dziennikarskiej pierwszy raz. Można nawet powiedzieć, że lekceważąca odmowa rozmowy posła albo innego funkcjonariusza publicznego z obywatelem i dziennikarzem staje się powoli normą w polskim życiu publicznym. Furda ustawy, kodeksy etyki i poselskie ślubowania. Droga do autentycznego społeczeństwa obywatelskiego ciągle jeszcze kręta i wyboista, jeśli w ogóle prowadzi w dobrym kierunku. A jedną z największych przeszkód na tej drodze buduje zwykła, obrzydliwa prywata i faktyczny brak szacunku funkcjonariusza publicznego do własnego wyborcy, a w konsekwencji także do samego siebie, chociaż mógłbym postawić dolary przeciwko kasztanom, że „państwo poselstwo” Bartuś, Borowska, Kruk i Kukiz w ogóle nie są w stanie „rozkminić” tak postawionej diagnozy. Wydaje się natomiast, że z chwilą wejścia z przytupem do parlamentu uznali, że są stworzeni do wyższych celów niż rozmowa z byle dziennikarzem i obywatelem.
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.