Terrorysta z Norwegii mający na sumieniu śmierć blisko setki osób swoje czyny usprawiedliwia walką z lewicą.
Związek pomiędzy zabijaniem niewinnych ludzi a wzniosłymi ideałami, którymi w swoim mniemaniu kierował się zabójca, powinien moim zdaniem stać się obiektem badań psychiatrów niż politologów czy publicystów. Jednak Anders Breivik mimo woli skłania nas do zastanowienia się nad modelem współczesnego państwa, jaki zafundowała nam lewica.
Z informacji medialnych dowiadujemy się, że zamachowiec od lat pozostawał osobą bezrobotną. Oczywiście opieka państwa umożliwiła mu przygotowanie zamachu włączając w to zakup broni i chemikaliów potrzebnych do produkcji materiałów wybuchowych, jak również posiadanie rozwijającego hobby, jakim było myślistwo. Rzecz jasna w normalnych warunkach musiałby on po pierwsze troszczyć się o swoje utrzymanie, co nie pozostawiłoby mu wiele czasu na przesiadywaniem w Internecie i karmienie swojej paranoi. Tymczasem opieka socjalna pozwala dziś dorosłemu facetowi uciekać od dorosłości i bawić się w rycerza. Pół biedy gdy jest to rycerz Jedi jeżdżący ze swoim mieczem świetlnym na zloty fanów Gwiezdnych Wojen. Niestety w tym przypadku realizowany w praktyce socjalizm wyhodował sobie krzyżowca walczącego w obronie łacińskiej Europy.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że pan Breivik swoim zachowaniem powiększył grono zwolenników kary śmierci. Choć środowiska lewicowe wydają się być głuche na naukowe argumenty świadczące o odstraszającej roli kary głównej, a już zwłaszcza mało obchodzi je poczucie sprawiedliwości rodzin ofiar morderców, to w przypadku własnych krzywd głośno domagają się surowego karania sprawców. Paradoks braku adekwatnych do czynu kar w lewicowym modelu państwa nie mógł być bardziej wyrazisty niż w przypadku ostatnich wydarzeń w Norwegii. Sprawca po dokonaniu odrażającej i tchórzliwej zbrodni, spokojnie oddaje się w ręce władz będąc w błogim przeświadczeniu, że nic złego stać mu się nie może. Pan Anders w najgorszym przypadku spędzi bowiem najbliższe kilkanaście lat w ośrodku zamkniętym, który standardem przewyższa zdecydowanie warunki, w jakich wymarzone wczasy spędza spora część Polaków. Natomiast proces i zainteresowanie mediów będą najlepszą rzeczą jak spotkała w życiu tego nieudacznika. Może ten przypadek pozwoli przejrzeć na oczy zwolennikom łagodnego traktowania przestępców i skłoni do zadania sobie pytania, czy ten człowiek zdecydowałby się na swój czyn, gdyby w perspektywie miał śmierć na krześle elektrycznym lub szubienicy?
Przez najbliższe tygodnie będziemy świadkami ofensywy medialnej mającej wmówić nam, że za zbrodnią Andersa Breivika stoją chrześcijaństwo, nacjonalizm, tradycyjne wartości i wszystko inne, co życiowy frustrat zdecydował się podać jako usprawiedliwienie swojej zbrodni. Tymczasem sprawca norweskiej masakry jest nieodrodnym synem systemu, w jakim żył. Pokolenia wychowane w bezkarności i poczuciu braku odpowiedzialności za swój los zachowują się niczym szczury poddane pewnemu eksperymentowi, który przytaczał w swoich felietonach Rafał Ziemkiewicz. Część zwierząt pozostawiona w cieplarnianych warunkach wygody i obfitości pożywienia zwyczajnie się rozleniwi i roztyje. Jednak niektóre osobniki wpadną w szał niszcząc wszystko dookoła i atakując pozostałe. Jeśli jest to mechanizm ewolucyjny mający zabezpieczyć gatunek przed degeneracją spowodowaną tymczasowym poczuciem bezpieczeństwa, to Anders Breivik jest żywym przykładem na to, że prawa natury dotyczą również ludzi, a lewicowa wizja społeczeństwa nie jest odpowiedzią na ich potrzeby.
Piotr Soporowski
Wiceprezes UPR
Terrorysta z Norwegii mający na sumieniu śmierć blisko setki osób swoje czyny usprawiedliwia walką z lewicą.
Piotr Soporowski
-Wiceprezes UPR