Dowartościowanie języka i kultury oraz motywacja do upomnienia się o należne prawa – tak odczytywali objawienia w Gietrzwałdzie obywatele Rzeczypospolitej pod wszystkimi zaborami.
Dorota Niedźwiecka
2012-09-07 http://www.pch24.pl/gietrzwald—polskie-lourdes,5652,i.html#ixzz2632iSviN
Stanowią one punkt kulminacyjny w historii polskich Warmiaków, którzy od tego momentu zaczęli w sposób zorganizowany prowadzić działalność narodową.
Do jedynych na terenie Polski zaaprobowanych przez Kościół maryjnych objawień doszło na południu Warmii znajdującej się wówczas pod zaborem pruskim. Trwały one od 27 czerwca do 16 września 1877 roku, a więc w czasach, gdy kanclerz Cesarstwa Niemieckiego, Otto von Bismarck, prowadził z Kościołem katolickim ostrą walkę.
Bijcie Polaków dopóty, dopóki nie utracą wiary w sens życia – nawoływał Żelazny Kanclerz, a prowadzony przezeń Kulturkampf, mający na celu całkowite uzależnienie Kościoła katolickiego od państwa, szybko stał się formą walki z niepodległościowymi dążeniami obywateli dawnej Rzeczypospolitej oraz ich językiem i kulturą.
Germanizacja zbiera żniwo
Dotyczyło to także ziemi warmińskiej, gdzie od wieków żyła obok siebie ludność niemiecko- i polskojęzyczna, gdzie w początkowym okresie zaborów nie dzielono jeszcze tutejszej kultury na przynależną któremuś z narodów, a Polacy cieszyli się większą swobodą niż w pozostałych częściach pozbawionego niepodległości kraju.
Wraz ze wzrostem świadomości narodowej Niemców ich język stał się – także na Warmii – obowiązujący we wszystkich instytucjach publicznych: od urzędów po teatry. W roku 1872 zakazano używania języka polskiego w szkołach, nawet na lekcjach niemieckiego dla uczniów polskich. Rok później, w tak zwanych ustawach majowych, nakazano wręcz księżom katolickim zdawanie egzaminu państwowego ze znajomości kultury niemieckiej, by w ten sposób mogli oni uzyskać od władz świeckich pozwolenie na posługę. Dotyczyło to również każdorazowej pracy duszpasterskiej w kościele innym niż macierzysty. W wyniku tego na samej Warmii trzydzieści sześć kościołów pozbawiono proboszczów, po czym świątynie zamknięto i opieczętowano.
W takich oto warunkach – ograniczania możliwości wyznawania przez katolików własnej wiary, a w przypadku Polaków dodatkowo praktykowania jej we własnym języku i kulturze – we wsi Gietrzwałd ukazała się Najświętsza Maryja Panna. Objawiła się w parafii, w której wszystkie rodziny, za wyjątkiem jednej, były wyznania rzymskokatolickiego, a przeważająca ich część – narodowości polskiej. Maryja przemówiła w języku, w jakim mówiło się w Rzeczypospolitej…
Krajobraz wiary
Jestem Najświętsza Maryja Panna Niepokalanie Poczęta – odpowiedziała Matka Boża na pytanie jednej z widzących 1 lipca 1877 roku. A 25 lipca 1877 roku przestrzegała: Jeżeli ludzie będą mniej wierzyć, przyjdą na was jeszcze większe prześladowania, ale to dla waszego dobra.
Zeznania czterech wizjonerek: Justyny Szafryńskiej (13 lat), Barbary Samulowskiej (12 lat), Katarzyny Wieczorek (23 lata) i Elżbiety Bylitewskiej (lat 45) od początku skrupulatnie badał i dokumentował miejscowy proboszcz – ksiądz Augustyn Weichsel, później zaś – także lekarze oraz przedstawiciele władz kościelnych. Nie znaleziono żadnych dowodów, które mogłyby świadczyć, iż zjawiska owe nie pochodzą od Boga.
Podczas z górą stu sześćdziesięciu objawień w Gietrzwałdzie Maryja mówiła o sprawach wiary i moralności. Zachęcała do przemiany życia – szczególnie do zerwania z pijaństwem i rozwiązłością. Prosiła o częste uczestniczenie we Mszy Świętej (jako najważniejszej formie modlitwy) i codzienne odmawianie Różańca, a także o pokutę za grzechy oraz o motywowane miłością dobre uczynki. Nawoływała do mężnego wyznawania wiary, mimo grożących w okresie Kulturkampfu ucisków. Obiecywała, że jeśli ludzie nie ustaną w gorliwej modlitwie, katolicyzm przestanie być prześladowany, a do osieroconych parafii powrócą kapłani.
– Czy Kościół w Polsce będzie oswobodzony? – zapytały widzące 11 sierpnia 1877 roku.
– Tak – odpowiedziała Maryja.
Odzyskana tożsamość
Objawienia w Gietrzwałdzie wywołały poruszenie nie tylko wśród ludności polskiej, ale i niemieckiej; u Polaków notabene nie tylko ze względów czysto religijnych. Polskie słowa na wargach Matki Boskiej stały się dla naszych rodaków tym, czym sto lat później okaże się wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową czy zryw „Solidarności”, a mianowicie: przyczyną narodowego przebudzenia.
– Wyobraźmy sobie ówczesną sytuację – wyjaśnia profesor historii, autor kilku artykułów o Gietrzwałdzie – germanizacja postępuje, już czwarte pokolenieżyje w niewoli, przekonywane o tym, że jego kultura jest gorsza, że jeśli nie wyrzeknie się swoich korzeni, nie ma szans na przyzwoite warunki życia. A tu zaskoczenie: Matka Boża przemawia w języku tych właśnie ludzi! Polacy poczuli się dowartościowani. Tak jak w roku 1979, kiedy emigranci mieszkający na Zachodzie z dumą zaczęli przyznawać, że pochodzą z tego samego kraju co papież i – po latach zacierania swojej tożsamości – wracać do polskiego brzmienia imion i nazwisk.
Znak z nieba
Polacy poczuli się w szczególny sposób zaproszeni do Gietrzwałdu, zwłaszcza ze względu na jeszcze jedno wydarzenie. Otóż 27 czerwca 1877 roku, na kilka godzin przed pierwszym ukazaniem się Maryi, spostrzeżono w różnych okolicach Polski dziwne zjawiska na niebie(…) jasną jakoby drogę świetlaną. Wskazywała ona kierunek z Jasnej Góry – duchowego serca Rzeczypospolitej – do Prus. Owszem, można to zjawisko wytłumaczyć w sposób czysto fizyczny, jednak bez względu na jego pochodzenie – jak napisał na podstawie relacji pielgrzymów ksiądz Franciszek Hipler w wydanym rok po objawieniach opracowaniu – przez to równoczesne pojawienie się onej drogi tego samego dnia, co Matki Boskiej w Gietrzwałdzie, uwaga narodu polskiego od samego początku w niezwykłym stopniu na wypadki gietrzwałdzkie zwróconą została.
Polacy zaczęli więc ściągać do Gietrzwałdu ze wszystkich ziem dawnej Rzeczypospolitej: z Warmii, z poznańskiego, z Galicji, a nawet z ziem zaboru rosyjskiego, mimo że od roku 1878 nie zezwalano im na przekraczanie granicy. W spoczywającej w gietrzwałdzkim archiwum Księdze Pielgrzymów z okresu objawień możemy znaleźć dziesiątki tysięcy nazwisk polskich pątników i polskich nazw miejscowości.
Już w roku 1877 zaczęto drukować obrazy maryjne i wybijać medaliki z polskimi napisami. Podczas wędrówki do Gietrzwałdu śpiewano stare pieśni w ojczystym języku, w tutejszym kościele coraz częściej modlono się po polsku (za co ks. Weichsel bywał często karany przez świeckie władze grzywnami i aresztem), a w różnych częściach przedrozbiorowej Polski zaczęły się coraz liczniej pojawiać utwory napisane specjalnie dla tutejszego sanktuarium. Język polski popularyzował się w sposób naturalny.
Jeszcze w czasie trwania objawień lokalny poeta Andrzej Samulowski połączył w jednej ze swych pieśni ukazanie się Matki Bożej ze sprawą polską. W kontekście narodowym przedstawiał je także na łamach krakowskiego „Czasu” wybitny historyk, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, ks. Walerian Kalinka.
Skoro Przenajświętsza Panienka przemówiła do dzieci warmińskich po polsku, to grzechem jest, jeśli ktokolwiek języka ojczystego jako daru Bożego się wyrzeka! – tym argumentem posługiwali się działacze narodowi z południowej Warmii, a jeden z nich, Władysław Pieniężny podkreślał, że objawienia to znak z nieba, żeby język polski i polska kultura nie zostały wyrugowane.
Zaskoczenie
Władze niemieckie bynajmniej nie bezpodstawnie od samego początku obawiały się społecznych skutków objawień w postaci umocnienia wiary katolickiej, a także połączenia ich ze sprawą narodową i przyłączenia Warmii do ruchu polskiego. Nieprzyjazne katolikom gazety już w pierwszych tygodniach (…) pogardą, szyderstwem, kłamstwem i oszczerstwem stłumić[objawienia] usiłowały – relacjonuje ks. Franciszek Hipler.
Rozwój sytuacji rozwścieczył rząd niemiecki. Przecież Polaków miało już nie być! Starannie przygotowywana niemiecka propaganda od lat zabiegała, by ludzie uwierzyli, że element polski na Warmii został zintegrowany z niemieckim imperium. Prawie się udało. A tu Matka Boża przemawia po polsku, ni stąd ni zowąd na Warmii powstają organizacje budzące polskość, a tysiące Warmiaków podpisują petycję do Landtagu, aby ich dzieci uczono w języku polskim.
Polacy do akcji!
Wszelkimi sposobami ograniczano rozgłos Gietrzwałdu i wszystkiego, co się tu wydarzyło w roku 1877. Wystarczy przejrzeć ówczesną prasę niemiecką czy rosyjską, by zauważyć, jak władze próbowały przeciwdziałać pielgrzymkom, wyśmiewając się zarówno z samych objawień, jak i z polskiej kultury. Z każdym rokiem kampania ta przybierała na sile. Na zlecenie Bismarcka wydano zakaz przepuszczania przez granicę grup pielgrzymich z Królestwa Kongresowego.
Mimo tych ataków Polacy z Warmii, w większości dotychczas bierni, zaczęli podejmować walkę. Gromadzący się wokół Gietrzwałdu działacze narodowi tworzą – nieistniejące dotychczas na tych terenach – struktury organizacyjne. Na przykład, w roku 1878 zakładają w Gietrzwałdzie „Księgarnię Katolicką Roman i Samulowski”, rozprowadzającą książki i gazety, później zaś – siedemdziesiąt czytelni rozsianych po całej południowej Warmii, dzięki którym podtrzymuje się wśród Polaków znajomość języka ojczystego, a przez odpowiedni dobór lektur – kształtuje światopoglądowo.
Od 1 kwietnia 1886 roku zaczyna wychodzić „Gazeta Olsztyńska” (numer okazowy wydrukowano w Gietrzwałdzie), w której nawołuje się Polaków do czynnego udziału w życiu politycznym, m.in. do głosowania na rodzimych kandydatów w wyborach) i wyraża przekonanie o odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Wkrótce na terenie Warmii pojawiają się też inne gazety. Zostaje również nawiązana współpraca z rodakami na pozostałych ziemiach dawnej Rzeczypospolitej.
Działalność patriotyczna zapoczątkowana na Warmii po objawieniach w Gietrzwałdzie trwa nieprzerwanie do roku 1945, kiedy ziemie te zostają włączone do Polski.
Chorzy odzyskują zdrowie
Ukazanie się Matki Bożej w Gietrzwałdzie nie było wydarzeniem drugorzędnym w życiu Kościoła. Wnikliwie zbadane i udokumentowane objawienia zostały 11 września 1977 roku oficjalnie uznane za autentyczne. Albowiem – co najważniejsze z punktu widzenia wiary – od samego początku przynosiły konkretne owoce duchowe.
Co się tyczy wypadków z tych pięciu lat upłynnionych, (…) postęp w obyczajowości i gorliwości w służbie Bożej – dokumentował 2 sierpnia 1883 roku ks. Weichsel – wielka gorliwość w uczęszczaniu na nabożeństwa i na wspólne modlitwy, częste przystępowanie do Sakramentów Świętych, szczególne umiłowanie Różańca świętego, który nie tylko w kościele, ale i po domach gorliwie bywa odmawiany, liczne nawrócenia innowierców. Ponadto zanotowano istotny wzrost powołań zakonnych, jak również liczby członków Bractwa Trzeźwości. Ten postęp w prawdziwej pobożności pokazuje się widocznie nie tylko w parafii gietrzwałdzkiej, ale i w dalszych okolicach, aż poza granice pruskie, co nawet i wrogowie Kościoła świętego przyznawają.
Od momentu ukazania się Maryi gromadzono informacje o coraz to nowych uzdrowieniach. Pod wpływem objawień – jak podkreślał o. Honorat Koźmiński – w roku 1878 w Zakroczymiu (zabór pruski) zostało założone zgromadzenie Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej z Mariówki, których charyzmatem było propagowanie abstynencji. W ciągu dwudziestu lat zgromadzenie rozprzestrzeniło się również w Prusach Zachodnich oraz na terenie Cesarstwa Rosyjskiego.
A dzisiaj?
Dziś w Gietrzwałdzie – w przeciwieństwie do innych popularnych miejsc objawień maryjnych – jest zazwyczaj spokojnie. Niemal w każdym miejscu związanym z tamtejszymi objawieniami można w ciszy oddać się refleksji na temat znaczenia dla współczesnych Polaków wydarzeń sprzed stu dwudziestu lat, zarówno w kwestii teologicznej, jak i narodowej.
Dzisiaj wprawdzie nikt nie zakazuje nam mówić po polsku, za to doświadczamy innego zagrożenia – tak zwanej ekonomizacji języka, jak również zastępowania go „kulturą” obrazkową. Ubogi zasób słów, nieumiejętność precyzyjnego wyrażania myśli i postępująca wulgaryzacja sprawiają, że ludziom mówiącym tym samym językiem coraz trudniej się ze sobą porozumieć: we własnych rodzinach, społeczeństwie i państwie.Nierzadko współcześni Polacy nie potrafią określić celu swego życia, dostrzec, co jest sprawiedliwe, a co nie. Wskutek tego coraz łatwiej gubią się w gąszczu różnorakich koncepcji na życie – koncepcji odbierających wolność wewnętrzną nie mniej skutecznie jak niegdyś – w czasach objawień gietrzwałdzkich – zaborcy odbierali naszym przodkom wolność polityczną.
Polskie Lourdes
Matka Boża, ukazując się w roku 1858 w Lourdes świętej Bernadetcie Soubirous, powiedziała: Ja jestem Niepokalane Poczęciei wezwała do modlitwy oraz pokuty. Niespełna dwie dekady później Najświętsza Panna zwróciła się z tym samym przesłaniem do dwóch polskich dziewczynek w Gietrzwałdzie. Wieś ta, nazywana „polskim Lourdes” jest do dzisiaj jedynym w naszym kraju zatwierdzonym przez Kościół miejscem maryjnych objawień.
27 czerwca 1877 roku wieczorem trzynastoletnia Justyna Szafryńska, przygotowująca się do Pierwszej Komunii Świętej, ujrzała po raz pierwszy Bożą Rodzicielkę na klonie stojącym obok tamtejszego kościoła. Dziewczynka akurat zdała egzamin z katechizmu i była w drodze do domu, kiedy dostrzegła jaśniejącą postać. Zbliżywszy się, zobaczyła siedzącą na tronie piękną Panią, której składał pokłon zstępujący z nieba anioł.
Nazajutrz Matka Boża ukazała się także dwunastoletniej Barbarze Samulowskiej, a później, wielokrotnie w tym samym miejscu obu dziewczynkom – po raz ostatni 16 września.
Najświętsza Panna powiedziała dzieciom to samo, co św. Bernadetcie w Lourdes: Jam jest Maryja, Niepokalane Poczęcie. Wzywała też do pokuty, a Jej pierwsze słowa brzmiały: Chcę, abyście codziennie odmawiały różaniec. Polecenie to powtórzyła z naciskiem na zakończenie objawień, podkreślając, że najważniejsze jest uczestnictwo we Mszy Świętej.
Dorota Niedźwiecka
Tekst ukazał się w nr. 20 dwumiesięcznika "Polonia Christiana"
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7128&Itemid=46
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.