– mówi ojciec mjr. Arkadiusza Protasiuka o nowej ekspertyzie głosowej z kokpitu Tu-154M w wywiadzie udzielonym 'Naszemu Dziennikowi’. – Mnie jako ojcu serce krwawiło przy tego rodzaju kłamstwach pod adresem Arkadiusza i pozostałych członków załogi. (…) Obawiam się jednak, że te powtarzane przez kilkanaście miesięcy kłamstwa zdążyły się już mocno wryć w świadomość obywateli i teraz trudno to wszystko wymazać. Zwłaszcza że było ich tak wiele".
Zarówno moskiewski MAK, jak i komisja Millera dopuściły się wielu przekłamań i fałszerstw. Duże 'zasługi’ w tym dziele należy przypisać płk. E. Klichowi, którego wyobraźnia tworzyła nowe, nieprawdopodobne fakty. Władysław Protasiuk uważa, że "Klich jest ostatnią osobą, która ma dziś moralne prawo do zabierania głosu na forum publicznym. Właściwym miejscem jego wypowiedzi powinien być prokuratorski pokój przesłuchań".
Rozmówca odnosi się także do wypowiedzi rzecznika rządu Pawła Grasia, który o znaczeniu ustaleń krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych powiedział: "To już nie przywróci życia tym, którzy w tej katastrofie zginęli". Ojciec mjr. Arkadiusza Protasiuka jest oburzony: "Życia nie przywróci, ale ich zszargany honor – tak! Podobne wypowiedzi są dla mnie niepojęte. (…) I to się dzieje w demokratycznym państwie?"
Z powyższym wywiadem łączą się wypowiedzi gen. Jana Baranieckiego zamieszczone w tym samym wydaniu "Naszego Dziennika": "Potwierdza się to, o czym od dawna mówiłem, że Rosjanie nie mają żadnych dowodów na to, że gen. A. Błasik był w kokpicie" – przypomina były zastępca dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej. – Skoro wychodzą nowe fakty na światło dzienne, należałoby wrócić do wyjaśnienia okoliczności pomijanych przez komisję Millera. To byłby też wątek udziału osób trzecich w katastrofie.
"Pytanie tylko, czy ktoś tak naprawdę chce to uczynić – podsumowuje gen. Jan Baraniecki. – Bo dlaczego np. nikt nie chce się podjąć wykonania obliczeń weryfikujących teorię amerykańskich naukowców pracujących dla zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza? Dlaczego nie wykonano obliczeń symulujących ostatnie minuty lotu? Dlaczego z posiadanych danych nie wyliczono kursu samolotu i jednoznacznie nie wyjaśniono, z czego wynikały odchylenia od ścieżki? Dlaczego samolot był tak kierowany? Może urządzenia nie działały poprawnie? A jeśli tak, to z jakiego powodu?"