Gdzie dwóch się bije…
14/04/2011
436 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Polityka niczym wredna kochanka
Czytam, słucham i oglądam, i nadziwić się nie mogę. I nie to, że dziwy owe są jakieś nadzwyczajne, tylko to, że sprawy nićmi szyte na okrętkę uważa się za ścieg artystyczny, ozdobny i w ogóle.
Ale do rzeczy. Otóż. Spór jest jawny i dość długą ma historię. Spierających się jest dwóch: libertyni spod znaku PO i faszyści z PiS. To głównie tutaj, na płaszczyźnie konfliktu, zmanipulowanego przez ludzi Miodowicza, rozgrywa się owe teatrum.
A chińskie powiedzenie głosi tak jakoś – piszę z głowy, więc wybaczyć proszę lekkie odstępstwo od oryginału – że prawdziwa sztuka, to nie ta, którą widzimy na scenie, a ta która odbywa się za kotarą…
Ja, polityczny laik, obserwuję sobie cudowne przemienienie niejakiego politycznego ugrupowania, któremu od jakiegoś czasu mocno staje, pardą – rośnie w różnych sondażach i podszeptach samego diabła. Na myśli mam SLD – partię, której delegalizacji żądał onegdaj śp Prezydent.
I te obserwacje doprowadziły mnie do przekonania, że spadkobiercy po PZPR, czyli ludzie Napieralskiego, powinni sobie przepisać hasło „SLD – partią miłości”.
Jak tak dalej pójdzie, to oni sobie jeszcze wepną w klapy, obok wizerunku Lenina, Matkę Boską
Na scenie obkładają się na przemian PiS z PO – PO z PiS.
A za polityczną kotarą – w całkowitej ciszy i błogim spokoju – spiskują towarzysze; szykują się do powrotu na deski dużej sceny.
Ech! Ułomna jest ludzka pamięć, a łatwość podatności na manipulację wręcz oszałamia.
Polityka niczym szydera mani i ogłupia – podpuszcza jednych na drugich i przewala winę z lewa na prawo i na odwrót.
A SLD znowu zwiera szeregi i być może to od niej wyjdzie inicjatywa delegalizacji PO? Oczywiście, to tylko taki chwyt – pjarowskie zagranie po publiczkę.
Jeśli ktoś zapomniał, to wspomnę jednym słowem tylko: SLD, to faktyczni twórcy polskiego modelu państwa policyjnego – z tradycji czerpie natchnienie i wzorce.
A co do państwa policyjnego: zostało rozbudowane za czasów SLD, co prawda działali po cichu, jak na tajną policję przystało, ale byli, są i będą.
Państwa policyjnego będzie (niestety) przybywać, a to pod pozorem panoszącego się terroryzmu?!
W tym miejscu pytam się sam siebie – gdzie on, kurwa, jest ten cały terroryzm?
Przecież z głodu, mrozu i upału – i w wypadkach drogowych, codziennie ginie więcej ludzi niż w tych zamachach.
I tym akurat nikt się nie przejmuje.
Możni tego świata wolą otoczyć się silną armią, aby w zarodku zadławić wołanie o pomoc, aby nazwać to wołanie – terroryzmem!
No popatrzcie tylko, jak wciąż dobrze ma się staropolskie powiedzenie – raz na wozie, a raz pod.
Ciekawie kroi nam się kampania, oj ciekawie.