Bez kategorii
Like

Gdy wstyd boli bardziej niż samotność

05/02/2011
403 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

     Przydarzyła mi się ostatnio bardzo znamienna i w gruncie rzeczy niemiła – by wręcz nie powiedzieć, okropna – rzecz. Otóż siedziałem sobie z panią Toyahową przed telewizorem i nagle na pasku zobaczyłem informację, że jakiś przedstawiciel naszego Kościoła powiedział, że on się absolutnie nie zgadza na to, żeby rocznica tragedii smoleńskiej była wykorzystywana politycznie, czy jakoś tak. Jakkolwiek zdanie to oznaczało dokładnie tyle, co oznaczało, a więc bardziej świadczyło o sytuacji Kościoła i Jego pasterzy, niż o czymś bardziej merytorycznym, zwróciłem na tę informację uwagę i nie mogłem już przestać o niej myśleć.      W końcu zwróciłem się do Toyahowej i mówię: „Ktoś z Kościoła powiedział, że on sobie nie życzy, żeby rocznicę katastrofy wykorzystywać politycznie?” Toyahowa na to […]

0


     Przydarzyła mi się ostatnio bardzo znamienna i w gruncie rzeczy niemiła – by wręcz nie powiedzieć, okropna – rzecz. Otóż siedziałem sobie z panią Toyahową przed telewizorem i nagle na pasku zobaczyłem informację, że jakiś przedstawiciel naszego Kościoła powiedział, że on się absolutnie nie zgadza na to, żeby rocznica tragedii smoleńskiej była wykorzystywana politycznie, czy jakoś tak. Jakkolwiek zdanie to oznaczało dokładnie tyle, co oznaczało, a więc bardziej świadczyło o sytuacji Kościoła i Jego pasterzy, niż o czymś bardziej merytorycznym, zwróciłem na tę informację uwagę i nie mogłem już przestać o niej myśleć.

     W końcu zwróciłem się do Toyahowej i mówię: „Ktoś z Kościoła powiedział, że on sobie nie życzy, żeby rocznicę katastrofy wykorzystywać politycznie?” Toyahowa na to pyta: „Kto?” „Nie wiem” – mówię. „Jakiś ksiądz. Pewnie ten ich rzecznik.. Necek. Czy Nycek.”

Siedzimy więc dalej. Ja łypię na ekran, żeby przyłapać tę dziwną – choć przecież wcale nie aż tak bardzo – informację i wreszcie jest. „Prymas” – mówię do mojej żony. To powiedział Prymas. I wtedy Toyahowa mnie pyta: „Ale zaraz… Kto w końcu jest tym prymasem?” I wtedy i ja się zorientowałem, że właściwie nie pamiętam, kto jest naszym prymasem. Wiedziałem tylko, że oczywiście nie Wyszyński i oczywiście już też nie Glemp. Ale wciąż myślę – kto jest dziś naszym Prymasem? Myślę, myślę, a Toyahowa czeka i czeka. W końcu mówię: „Nycz chyba”. Na to Toyahowa: „Nycz? Chyba nie”.

      A więc siedzimy dalej i wiedząc, że Prymasem Polski z całą pewnością nie jest już Stefan Kardynał Wyszyński, ani też już nawet Glemp, czujemy, jak ogarnia nas panika. No bo to się nam zdarzyło pierwszy raz w naszym biednym życiu. Żeby nie mieć pojęcia, czy Prymasem jest Necek, czy Nycz, czy może jeszcze ktoś. A razem z tą paniką pojawia się żal.

 

     Dalszy ciąg notki znajdziesz pod adresem www.toyah.pl

 

 

0

toyah

"Gdy tylko zobaczysz, ze znalazles sie po stronie wiekszosci, stan i pomysl przez chwile" - Samuel Langhorne Clemens"

55 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758