rozpłakała się we mnie osika niepokoju….
rozpłakała się we mnie osika niepokoju
listopadowe wszystkich świętych zawołanie
knoty klękają z bólu poczerniałe w zniczach
w płomieniach życia nasze kruche trwanie
rozpłakała się we mnie biała brzoza smutku
już nieważne są nasze dole i niedole
już nie będzie skrzyżowań zaułków i błądzeń
wzdłuż alei wiedzie przez cmentarne pole
ci co jeszcze płomieniem bawią się…to ich prawo
dopóki czas boleśnie dłoni im nie sparzy
każdy jeszcze do końca wierzy w swoją gwiazdę
i zamki z piasku buduje choć ma śmierć na twarzy
II
bo my już teraz jak srebrne świerki
na które opadł chłodny kurz jesieni
jeszcze promienni nie zagasłą wiarą
ale już pełni…i mroków…i cieni…
jeszcze nam w oczach płoną jasne gwiazdy
lecz czasu pająk już je mota w sieci
chociaż nam żebra serca ptak obija
to już jak dawniej wysoko nie wzleci…
bo już wysmukli smukłością jesieni
jak stare srebra mroczniejemy w bruzdach
gdy kare konie gotowe do drogi
Anioł wstrzymuje w niecierpliwych uzdach…
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid