Promowanie kredytów w obcej walucie – w tym wypadku we frankach – to po prostu zachęcanie obywateli do udziału w spekulacjach walutowych. W skali makroekonomicznej ten proces oznacza wzmacnianie importu kosztem ograniczenia zatrudnienia w kraju.
W 2010 r. dzieci i młodzież do lat 18 stanowiły ok. 1/3 populacji zagrożonej skrajnym ubóstwem. Przy olbrzymim zagrożeniu egzystencjalno-finansowym całego społeczeństwa naszego kraju zagrożenie ubóstwem dzieci i młodzieży jest znacznie silniejsze niż dorosłych. To pogłębia zapaść demograficzną i nieodwracalność trendów kryzysowych.
Dzisiaj polecam mój artykuł z zeszłego tygodnia „Zaciska się pętla finansowa” GAZETA POLSKA nr. 33 s. 23:
„Po raz trzeci w przeciągu tygodnia Dow Jones spadł o więcej niż 500 punktów, przy czym bezpośrednio po ogłoszeniu obniżeniu ratingu S&P do poziomu AA+ spadek wynosił o 630 punktów i 5,5% co było szóstym najwyższym spadkiem w historii. Seria spadków giełdowych i powstanie olbrzymich zawirowań na rynkach jest wynikiem przewidywań że zarówno gospodarka amerykańska jak i europejska jest w centrum olbrzymich problemów gospodarczo-finansowych z którymi jej elity nie są w stanie sobie poradzić.
Rynki kapitałowe – klęska braku zaufania
Na samym początku kryzysu we wrześniu 2008 r., kiedy wielu komentatorów wprost twierdziło że kryzysu nie ma, wielokrotnie twierdziłem że na rynku nikt nikomu nie ufa. Obecnie cynicznie można stwierdzić, że zaufanie wróciło na rynki kapitałowe – w postaci pewności, że sytuacja się pogorszy. Rynek kapitałowy stopniowo dopasowuje się do nowej sytuacji gospodarczej na świecie w której majątek produkcyjny przenosi się z krajów wysokorozwiniętych do ludnych kolosów takich jak Chiny i Indie, a rozwinięty starzejący się świat jest targany konwulsjami związanymi z koniecznością obniżenia swojego poziomu życia i zamożności. Jednocześnie my żyjemy w ciekawych czasach kiedy to pseudo wiedza finansowa sączona w postaci PRowej papki w mediach rozlatuje się w kawałkach.
Mimo znaczących interwencji EBC skupującego obligacje włoskie i hiszpańskie inwestorzy nie zapomnieli że również Francja nie należy do optymalnego obszaru walutowego „euromarki”. A Niemcy posiadające nadwyżkę bilansu płatniczego nie uwolnią się od problemu jak jednocześnie uratować koniunkturę w kraju i wartość swoich aktywów zagranicznych, a apel do Hiszpanii aby sprzedała posiadane zapasy złota, a Grecja swoje wyspy obiegu „euromarki” nie udrożni. Oczywiście problemy kanclerz Merkel z zatwierdzeniem w Bundestagu wydatków związanych z kolejnymi „pakietami pomocowymi” jak i interwencjami EBC wzmagają panikę dotyczącą terminu kiedy euro się rozsypie.
Przykład Włoch – finanse nie do uratowania
Frank szwajcarski – skutek spekulacji?
Nic dziwnego że w efekcie tych zawirowań szwajcarski frank wzmocnił się ostatnio znacząco nie tylko względem złotego, ale i euro, dolara i funta. W ciągu ostatnich 12 miesięcy frak wzmocnił się względem 10 kluczowych walut zawartych w Bloomberg Correlation-Weigted Index, podczas gdy jen wzrósł nieznacznie, podczas gdy zarówno euro jak i USD spadły. Ten efekt jest wynikiem nie tylko olbrzymiej antykryzysowej podaży głównych walut świata ale i danych gospodarczych wskazujących na odporność gospodarki Szwajcarii na zmniejszającą się konkurencyjność jej eksportu. Otóż mimo tej rekordowej aprecjacji lipcowa sprzedaż detaliczna wzrosła realnie w tym kraju aż o 7,4% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Zmiany w sile nabywczej w między głównymi walutami muszą mieć odbicie finansowe w bilansach tych którzy uczestniczą w spekulacjach walutowych. Mimowolną ich ofiarą stają się polscy kredytobiorcy którzy spekulując na kursie i oprocentowaniu PLN/frank szw. ponoszą koszty ostatnich zmian. Dlatego należy protestować przeciwko wciskaniu rodakom kredytów walutowych jako tańszej formy zaspokajania potrzeb pożyczkowych, ignorując prawo parytetu stóp procentowych o funkcjonowaniu którego boleśnie się przekonują doświadczając obecnego wzrostu kursu franka. Gdy jest to po prostu wspieranie wśród obywateli spekulacji walutowych w których oni zastawiają w banku swoje mieszkania, a makroekonomicznie oznacza wzmacnianie importu kosztem ograniczenia zatrudnienia w kraju.
Wysokie ceny mitów
W felietonie Financial Times’a “From Italy to the US, utopia vs reality” Martin Wolf z jednej strony powołując się na McKinsey Global Institutetrafnie ukazuje że czekają nas bolesne lata delewarowania gospodarek, a z drugiej bolesność trwania w mitach po dwóch stronach Oceanu. Przy czym o ile w Europie trwa mit euro mimo że jak i ja wielokrotnie od lat o tym pisałem nie stanowi ona optymalnego obszaru walutowego, o tyle w USA trwa mit niskich podatków. Ceną jej realizacji staje się w tej lub innej formie zredukowanie zabezpieczenia emerytalno-zdrowotnego na starość pogłębiające procesy kryzysowe.
W zeszłotygodniowym wydaniu Financial Times’a Robert Barro z Uniwersytetu Harvarda już w drugim zdaniu artykułu „Nadchodzący kryzys rządów” pisze: „Finansowe wyzwania słabszych członków eurostrefy są wczesnym ostrzeżeniem, analogicznie do problemów amerykańskich stanów przygniecionych zobowiązaniami emerytalno-zdrowotnymi nie mającymi pokrycia w aktywach.” Charakterystyczne, również że piątkowa analiza sytuacji w Japonii „Protect and revive” kończyła się wykresem ukazującym wysokie wskaźniki emerytalnego obciążenia demograficznego w państwach G7 (29%), a zwłaszcza Japonii – aż 38% jako wyznacznik kryzysogennego braku perspektyw rozwojowych krajów wysokorozwiniętych. Dodajmy że tego typu ostrzeżenia powinny zwłaszcza dotrzeć do Polski, która starzejąc się w rekordowym tempie nie tylko nie ma pokrytych zobowiązań, ale wprost aktywów się pozbywa narażając się na trwałość procesów recesyjnych.
Starzenie się społeczeństw to też przyczyna kryzysu
Podobnie w innym artykule Financial Times’a „New word brings demographic challenges” Edwin Heathcote dochodzi do podobnych konkluzji dotyczących fundamentalnych przyczyn obecnego kryzysu. Oskarża: „W momencie kiedy wyż demograficzny osiągnie wiek emerytalny, pokolenia oskarżone o przetrwonienie złotej ery dobrobytu i nie pozostawienie niczego dla swoich wnuków i siebie, samo stanie się ofiarą mniejszych emerytur i konieczności dłuższej i cięższej pracy.” Pyta: „Co się stanie z osobami starszymi? Z tymi pozostawionymi na wsi i tymi którzy zestarzeli się w mieście? Spadek liczby urodzeń na zachodzie doprowadził do starzenia się społeczeństwa, bez tradycyjnej infrastruktury powiązań w rodzinnych i przyjacielskich”.
W tym samym czasie Chińska agencja ratingowa Dagong (Dagong Global Credit Rating Co.) właśnie ogłosiła obniżenie ratingu Polski ze stabilnego na negatywny. Mało kto jednak doczytał że w ocenie perspektyw długoterminowych wystąpiły argumenty które trudno znaleźć w ocenach zachodnich agencji ratingowych. Gdyż już w drugim punkcie opinii Chińczycy napisali że fakt „kontrolowania głównych branż gospodarki narodowej przez zagraniczne fundusze [sic!] i starzenie się społeczeństwa[!] nie sprzyja zrównoważonemu rozwojowi gospodarczemu” w Polsce.
Niestety jak wynika z opublikowanego właśnie raportu GUS „Ubóstwo w Polsce 2010” opartego na badaniach budżetów gospodarstw domowych, grupę najbardziej zagrożoną ubóstwem stanowią rodziny wielodzietne. Gorzej, już przy liczbie dzieci większej od 2 odsetek ubogich, niezależnie od przyjętego progu ubóstwa, przekracza przeciętną. Wśród małżeństw z co najmniej czworgiem dzieci na utrzymaniu – ok. 34% osób żyło w 2010 r. w sferze ubóstwa ustawowego i ok. 24% w sferze ubóstwa skrajnego (wzrost o 2,7 pkt procentowego w ciągu roku). W efekcie w 2010 r. dzieci i młodzież do lat 18 stanowiły ok. 1/3 populacji zagrożonej skrajnym ubóstwem. Mimo olbrzymiego zagrożenia egzystencjalno-finansowego naszego kraju zagrożenie ubóstwem dzieci i młodzieży jest znacznie silniejsze niż dorosłych pogłębiając zapaść demograficzną i nieodwracalność trendów kryzysowych.
Wyjście – inwestycje o wysokim zwrocie?
Niespodziewanie receptą na walkę z kryzysem może okazać się program gospodarczy PiS z 2005 r.: „Rozwój przez zatrudnienie” poprzez aktywne „wykorzystanie pieniędzy, do inwestycji o wysokim zwrocie.” Tak przynajmniej uważa… noblista Stiglitz w swoim ostatnim środowym artykule zamieszczonym w Financial Times’ie: ”How to make the best of the long malaise” podkreślając że: „Pozwoli to zarówno na wsparcie wzrostu gospodarczego i zwiększenia przychodów podatkowych, obniżenie zadłużenia do produktu krajowego brutto wskaźników w średnim okresie oraz możliwości zwiększenie zadłużenia publicznego. Nawet przy tej samej sytuacji budżetowej, wydatki na restrukturyzację i podatków na rzecz wzrostu – poprzez obniżenie podatków od wynagrodzeń, a zwiększenie podatków od bogatych, a także obniżenia podatków dla firm, które inwestują i podniesienie ich na te, które tego nie robią- może poprawić zdolność kredytową.” Wypisz wymaluj program z 2005 r. w połączeniu z postulowaną rekomendacją dotyczącą konieczności optymalizacji wydatków budżetowych, jak i wprowadzeniem polityki prorodzinnej.”
Oryginał: http://www.gazetapolska.pl/7532-zaciska-sie-petla-finansowa
Dr Cezary Mech jest byłym zastępcą szefa Kancelarii Sejmu, prezesem UNFE, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów i autorem programu gospodarczego PiS z 2005 roku