Gaz łupkowy i europejska PPR
12/07/2011
428 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Uderz w stół – nożyce się odezwą. Ta stara maksyma sprawdziła się w 100%, gdy Polacy podnieśli sprawę wydobycia gazu łupkowego.
Natychmiast odezwały się nożyce uruchomione przez Rosjan, no, bo przecież nie przez krasnoludków… Oto w Parlamencie Europejskim odezwali się "Zieloni" z propozycją, aby w ogóle zakazać wydobycia łupków, bo ma to rzekomo dramatyczne skutki dla środowiska naturalnego. Tymczasem to odgrzewanie starego kotleta, bo przy współczesnej technologii wydobycie łupków szkodzi środowisku mniej więcej tak samo jak wydobycie węgla kamiennego. Na tym nie koniec. Oto bardzo wpływowy europoseł z Niemiec – ten kraj bardzo dba o bliskie, konkretne relacje z Rosją… – Jo Leinen (socjalista), były przewodniczący Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego zapowiedział konieczność bardzo restrykcyjnej reglamentacji przy wydobyciu łupków. Brytyjskim mediom powiedział, że domagać się będzie nowej unijnej dyrektywy "o jakości energii". Może mieć w tym sojusznika nawet w postaci MAE, czyli Międzynarodowej Agencji ds Atomowej. Amerykańscy naukowcy też przeszli w sukurs udowadniając że emisja CO2 (nowy bożek ekologów!) jest przy spalaniu łupków wyższa, niż przy spalaniu węgla.
To nie jest abstrakcyjna dyskusja – bo to Polska właśnie ma największe złoża gazu łupkowego w całej Europie. Co prawda wydobycie w Polsce gazu łupkowego może nastąpić, metodą przemysłową, najszybciej za 10 lat, ale pokłady oceniane na 5,3 biliona metrów sześciennych mogą zaspokoić potrzeby naszego kraju na gaz na najbliższe… trzy wieki. Dla porównania można dodać, że Polska obecnie w ciągu jednego roku wykorzystuje nieco ponad 14 miliardów metrów sześciennych gazu.
Gra Rosjan – choć europejskimi rękoma – jest prosta: ograniczenie lub wyeliminowanie możliwości wydobycia gazu łupkowego w Polsce skazuje nas na uzależnienie energetyczne od Moskwy. Stąd też taka aktywność europejskiej PPR, czyli Partii Przyjaciół Rosji