Gauck, ten nowy, także i naszą nadzieją
18/03/2012
319 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
O 14.34 deputowani do Zgromadzenia Federalnego przystąpili do odśpiewania hymnu państwowego. Niemcy mają kolejnego prezydenta – jest nim Joachim Gauck.
O ile poprzedni prezydent, Christian Wulff, był (niemal) idealną obsadą roli prezydenta RFN (bezbarwny, poprawny politycznie, bez cienia charyzmy) to Joachim Gauck (gorliwy chrześcijanin, charyzmatyczny antykomunista) stanowi wyzwanie dla Niemców w czasach, gdy przeciętność uchodzi za cnotę, a wartości za zbędny balast. Jednakże prezydent
Joachim Gauck
były szef niemieckiego IPN, autor lustracji i bezlitosny śledczy wschodnioniemieckiej ubecji, która szalała także w elitach RFN (ponad 10 tys. TW) ma niepolityczny zwyczaj mówienia tego, co myśli. Wierzę w jego słowa, jakie wypowiedział przed wyborami: „Nie chcę podobać się wszystkim”. Komuniści (ukrywający się jako „lewica”) , których kandydatka,
Beate Karlsfeld
nie brzydząca się przyjmować pieniędzy od władz wschodnioniemieckiej PZPR na realizację „atyfaszystowskich projektów”, przepadła z kretesem, muszą się mieć na baczności. Przez propagandowy huk, wywołany wokół narodowych socjalistów, których państwo i media skazało już za zabójstwa* nie czekając na proces, komuniści zeszli z pola widzenia; teraz
antifa
musi się mieć na baczności, a zwłaszcza jej protektorzy na różnych szczeblach władzy. Gauck nie kieruje się propagandą, lecz chrześcijańskim poczuciem sprawiedliwości. A ono różni się znacznie od politycznego pragmatyzmu niegdyś chrześcijańskiej demokracji. Gauck nigdy nie był politykiem. Ba, nie chciał nim być. I w tym tkwi szansa dla Niemiec. I nie tylko dla nich.
* w państwie prawa niedopuszczalne jest ferowanie wyroków przed przesłuchaniem oskarżonych. Tymczasem państwo niemieckie praktycznie wydało wyrok na NPD, dopatrując się współodpowiedzialności tej neo narodowowo socjalistycznej formacji za zabójstwa imigrantów i pewnej policjantki. Dla tych, co mają wątpliwości: ja nie bronię NPD (z uporem maniaka zaliczanej w RFN do prawicy partii lewicowej) , a tylko państwo prawa.
Stasi, przyjaciele SB
Post scriptum: komunści, ukrywający się pod nazwą Die Linke (lewica) jak wcześniej pod kryptonimem SED, (jakby się tego wstydzili, kim są), wyrządzili sobie niedźwiedzią przysługę, wystawiając Beatę Klarsfeld jako kandydatkę w wyborach prezydenckich. Wywołana tym faktem debata przypomniała Niemcom niemal zapomnianą już sprawę komunistycznego bezprawia i agenturalnej sieci enerdowskiej w Niemczech. Innymi słowy historia ściga sprawców.
Gauk był przeciwnikiem Wulffa w poprzednich wyborach. Czyżby Merkel się go obawiala?
Gauck będzie niewygodny także i dla tych, którzy go poparli. Niemców czekają ciekawe czasy.