Konsekwencje wychodzenia z garażu.
Kilka razy, zauważyłem w NE, ciekawe zjawisko, tożsame z reakcją światka muzycznego, na komercjalizację "garażowców".
Jest to prawidłowość, znana ogólnie, że gdy jakiś undregroundowy muzyk(ostatnio dotyczy to zwłaszcza hip- hopowców), wyjdzie ze swego getta, jest odsądzany od czci i wiary.
Jeśli dotąd, image hip- hopowca, żywcem wzięty z więziennego spacerniaka, uzupełniony o odpowiednią ilość żelastwa na szyi i palcach, nie przeszkadzał kolegom z garażu, teraz nagle staje kołkiem w gardle.
Wielu z nich, na blokowisku, myśli tylko o odniesieniu sukcesu, jak wyrwać się spod klatki, niekoniecznie drogą udziału w zorganizowanej grupie bizne…. ehm, przestępczej.
Jednocześnie chcą gdzieś wywewnętrznić się, ze swych problemów.
Miksują więc bity w klitkach mieszkań, w pakamerkach, w Ośrodkach Kultury, na lapkach, tańszych konsolach, lepszych, gdy wpadnie parę zeta.
I publikują, w necie, ich produkcje zazwyczaj nie wychodzą poza pewną grupę odbiorców, którzy kumają, o co chodzi.
Istnieją fora, tylko dla tej grupy, miejsce wymiany doświadczeń, bitów, tajemnej wiedzy o sprzęcie i tipsach.
Jeśli któryś z forumowiczów zostaje zauważony, przez producenta, jego miksy wypływają.
On sam zas zostaje natychmiast oskarżony o komercję i podlizywanie się płyciutkiemu rynkowi.
Skąd to znamy?
p.s.1- underground mi odpowiada, Nowy Ekran dotychczas skupia wielu "podziemnych", jednak nie możemy nieustannie obrażać się na otwartą formułę Portalu.
p.s.2- wiecej dystansu, mniej nadęcia i wszystko będzie o.k.
p.s.3- w razie czego, po owocach poznamy farbowanych Lysów, po owocach, na razie jeszcze zbyt wcześnie.
Tomasz Kolodziej,zaprzysiegly kociarz, dzialacz zwiazkowy, pisowiec, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy ze nie pogadamy