Drodzy moi szanowni! Jest śmiesznie. Polski rząd spadł na drugie miejsce w rankingu najgłupszych europejskich gabinetów. Dzięki brawurowej akcji na prowadzenie wysunęli się Niemcy praktycznie deklasując rywali. Straty odrobić będzie bardzo trudno, jednak nie traćmy nadziei – wrodzone talenty naszych umiłowanych przywódców i lata treningów każą przypuszczać, że nie powiedzieli oni jeszcze ostatniego słowa.
Już tłumaczę o co się rozchodzi.
Otóż w środę niemiecki resort spraw zagranicznych wystosował notę do placówek dyplomatycznych państw obcych, w której domaga się ujawnienia agentów działających na terenie Bundesrepubliki. Tak, dobrze czytacie – Niemcy chcą, by agencje wywiadowcze podały na tacy Urzędowi Ochrony Konstytucji (odpowiednik naszej ABW) wszystkich szpicli. W dodatku nie po raz pierwszy – „Der Spiegel” pisze, że „Szef Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maassen pod koniec zeszłego roku po raz pierwszy zwrócił się do ambasady USA z prośbą o listę agentów, jednak amerykańscy dyplomaci >>zbyli go<<”. Bezczelność Amerykanów porażająca, kontrwywiad prosi a oni zbywają i nie chcą prośby spełnić.
Chciałbym zobaczyć miny i reakcję szefów agencji wywiadowczych, do których niemiecka nota dotarła – musiały być bezcenne. Chyba po raz pierwszy Niemcom udało się odstawić komedię bijącą na głowę angielskie „Allo, allo” i amerykański hit „Szpiedzy tacy jak my”, że o „Nagiej broni” nie wspomnę. Frank Drebin jako szef niemieckiego kontrwywiadu – tego by nawet sam Sun Tzu nie wymyślił – on sugerował, by udawać słabego kiedy jest się silnym i silnego, kiedy jest się słabym, o udawaniu idioty nie wspominał…
Swoją drogą ciekawy jestem czy podobna nota wpłynęła do polskiej ambasady w Berlinie? Jeżeli tak, to Radosław Sikorski powinien się wykazać poczuciem humoru i tłytnąć do frau kanclerz: „Angela, naprawdę chcesz, żeby Cię ujawnić?”. Albo coś w ten deseń.
„Sipegel” nie pisze nic o tym, czy akcja ma charakter dwustronny i Niemcy w jej ramach będą ujawniać swoich agentów upchanych w sojuszniczych krajach, przyznacie drodzy moi, że byłoby to całkiem logiczne. Nie chciałbym być w związku z tym w skórze niejakiego „Oskara”, wiele przed nim nieprzespanych nocy i nerwowych dni. Zwłaszcza, że stanowisko szefa Rady Europejskiej oddala się niczym sen jaki złoty a wraz z nim bezpieczny azyl pod opiekuńczymi skrzydłami kanclerz Merkel…
Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.