Ponad połowa gospodarstw domowych ma internet. Ponieważ o filmie wcześniej czy później słyszał każdy, wydawać by się mogło że film obejrzy połowa Polski. Tak się jednak nie stało.
W tym poście nie mam zamiaru dociekać czy film 1.24 zwany także filmem Koli, filmem Andrieja Mendereja, filmem ze strzałami, czy „samolot płonie” ( zgoła dziwaczne określenie użyte w przypadku tego filmu przez oficjalne polskie czynniki) jest filmem autentycznym czy sfingowanym.
Było to robione wiele razy w internecie, ja także oprócz komentarzy poświęciłem temu trzy notki (Nie ubijajtie nas, czyli ciuciubabka, Główny dowód na zamach – ten polecam najbardziej udowadniam w nim, że niezależnie od tego czy film jest autentyczny i przedstawia rzeczywistą egzekucję ocalałych pasażerów, czy też jest fikcją jest dowodem na zamach, oraz hipoteza dwóch miejsc i film 1.24).
Chcę tu spojrzeć na to jako na fakt socjologiczny, choć istotne przy tym kwestie : Czyli co na filmie widać, a przede wszystkim słychać i związane z tym zasadnicze pytania wyjdą siłą rzeczy przynajmniej w części.
Co jest bowiem największym problemem po tragedii smoleńskiej? Największym jest posmoleńska gangrena. Obezwładnienie społeczne jak w chorobie gdzie brak sił przyzwolenie na dekompozycję państwa i smoleńskie matactwa. Jak zauważyła podczas prezentacji Białej Księgi Zespołu Parlamentarnego korespondentka z Londynu Elżbieta Królikowska – Avis gdyby coś takiego zdarzyło się w Anglii, rząd musiałby zaraz podać się do dymisji.
Stosunek większości społeczeństwa do Smoleńska mierzyć można cotygodniowymi wrzutkami w politycznie poprawnych mediach. Zachęta do dokładniejszego wniknięcia w sprawę kwitowana jest podejściem typu: Nie mam czasu i ochoty. Jest jeszcze kwestia: nie potrafię (analitycznie myśleć) ale do tego dyskutant nie chce się przyznać.
Paradoks jednak polega na tym że ów Polak, który nie chce, nie ma czasu (nie potrafi) wolens nolens poświęca jednak Smoleńskowi jakąś ilość czasu, bowiem ilość ludzi, którzy w ogóle w Polsce nie słuchają żadnych programów informacyjnych jest doprawdy znikoma. Poświęcał i poświęci znacznie większą ilość czasu niż kilkukrotne obejrzenie i przede wszystkim przesłuchanie filmu 1.24. trwającego jak sama nazwa wskazuje minutę i dwadzieścia cztery sekundy.
Cóż daje kilkukrotne obejrzenie filmu i jakie znaczenie miałoby to dla świadomości Polaków. Rzecz jest oczywista dla każdego kto uważnie wielokrotnie oglądał film i jest człowiekiem dobrej woli.
Jeszcze raz podkreślam, nie mam tu zamiaru wchodzić w sprzeczki na temat tego co słychać i co widać na tym filmie (bo przynajmniej minimum jest oczywiste) i mam wielka prośbę aby w komentarzach nie wchodzić w tego rodzaju utarczki co słychać i czego nie słychać i nie widać. Nie ma sensu bić piany, a ja nie potrafię sobie wyobrazić aby ktoś obdarzony przeciętnym słuchem i nie mający złej woli nie usłyszał tego minimum, które aby wyjaśnić ewentualne nieporozumienie na czym tutaj stoimy poniżej przytoczę podstawowe, minimalne i wystarczające elementy ścieżki dźwiękowej określanej eufemistycznie przez oficjalne czynniki i przez media jako głosy po polsku i rosyjsku:
Najistotniejsze fragmenty ścieżki dźwiękowej słyszalne dla każdego.
Potem dwa strzały. Po strzałach śmiech. Dwa strzały.
Osoby, które oglądając film to usłyszą, nawet jeśli wcześniej wątpiły w zamach zmieniają diametralnie zdanie, bowiem wniosek, która wysnuwa przeciętnie widz tego filmiku jest prosty i następujący: Dobijano ocalałych po katastrofie, dobijano ocalałą delegację. Stało się więc coś nawet gorszego niż zamach rozumiany jako naprowadzanie samolotu na śmierć, lub zestrzelenie go czy użycie bomby wewnątrz samolotu. Stał się dla każdego normalnego człowieka Polaka czy cudzoziemca czyn ohydny, odrażający: dobijanie ocalałych po katastrofie.
Taki był wniosek oglądającego. I w tym miejscu zostawmy sobie na boku uwagi słuszny czy niesłuszny to wniosek, sfilmowano prawdziwą egzekucję czy nie, czy jest to dzieło fsb, czy może grupki amatorów co się postanowili zabawić (w notce „Główny dowód na zamach” udowadniam zresztą że amatorzy są wykluczeni, zresztą fałszerstwo filmu wyklucza też nasza prokuratura – co jest informacją dostępną szerokiej opinii publicznej). Chodzi mi o stan świadomości, odbiór tego filmu.
Wydawać się mogło w pierwszych dniach po 10 kwietnia i wydawało się wielu, którzy obejrzeli film i usłyszeli przynajmniej te cytowane przynajmniej wyżej słowa że teraz to dopiero „będzie się działo” i ów błogosławiony film (nie ważne jakie bogi nam go zesłały) wstrząśnie polską i światową opinia publiczną, polskimi politykami i dziennikarzami, a także i przede wszystkim tego światła w tunelu nie będzie można ukryć. I jak widać czekało tu spore rozczarowanie.
Zadziałało tu podstawowe prawo po roku 89 : Czego nie ma w telewizji tego nie ma. Żeby było śmieszniej, albo smutniej jak kto woli, film 1.24 był puszczany w telewizji, owszem. W głównym wydaniu „Wiadomości” leciał nie jeden raz, ale nigdy w całości, wyciszany na początku tak aby przede wszystkim nie można było usłyszeć „Ubiwat!” . wyciszany z wyłączeniem w momencie gdy rozlega się dźwięk syreny i głośny już okrzyk „Dawajtie gnata tuda” i zaraz potem w odpowiedzi „Nie ubijajtie nas”. Lub leciała końcówka również wyciszana w taki sposób że było słychać strzały i śmiech tylko.
Ten majstersztyk prezentacji filmu, włącznie z mówieniem o nim przez prokuraturę wojskową i inne media wydawało by się nie przyniesie skutku. Ze ludzie słysząc strzały będą nawet nadinpretowywać to i biegiem popędzą do internetu aby wsłuchiwać się w film i usłyszeć co tam oprócz tych strzałów słychać. Przecież wiedzą że oprócz strzałów coś jeszcze słychać bo komunikuje im to sama prokuratura, Telewizja Polska, inne media, niektórzy politycy nawet mówiąc : „ O głosach w języku polskim i rosyjskim”. Głosy zaś bowiem w rozróżnialnym języku to słowa. Bowiem gdyby był na przykład głos brzmiący : „Aaaaaaaaaaa” i głos brzmiący „Eeeeeeeeeeeee” nie można byłoby mówi o głosach po polsku i rosyjsku bowiem wobec „Aaaaaaaa” i „Eeeeeeee” nie można rozpoznać ani domyśleć się przynależności narodowej. Skoro są więc „głosy po polsku i rosyjsku” to są słowa, a skoro są słowa to muszę wiedzieć –mówi sobie każdy Polak – co to za słowa. Zatem nawet będąc niedowiarkami w kwestii zamachu, a nawet podniecając się „polską rzeczywistością, która ich zabiła” i jedyną taka grupą w rodzaju pijanego prezydenta, pijanego generała i pilotów samobójców, zechcą zobaczyć sami co owe głosy mówią.
Ale tymczasem figa z makiem. Społeczeństwo zadowoliło się informacją że są głosy po polsku i rosyjsku, ale skoro media i oficjalne czynniki nie zechciały się z nim podzielić ta bardziej szczegółową wiedzą, mianowicie jakowe słowa przynoszą nam owe głosy, nie uznało za stosowne samodzielnie z niej skorzystać.
Część jednakowoż nie bardzo chcących wyszukiwać w filmiku słów i głosów sięgnęła jednak dla świętego spokoju i może uspokojenia własnego sumienia do 1.24 i po stwierdzeniu że nic nie słychać (albo słychać „tylko” strzały) z ulgą opuściła grząski teren. Zawsze krytykowałem śp. Profesora Geremka, ale trzeba jednak docenić jednak okazał się prorokiem gdy na początku lat 90- tych stwierdził że jego interesują fakty medialne.
Osoby z którymi rozmawiałem, które oglądały film, najczęściej robiły to raz lub maksymalnie dwa, i nie słyszały nic poza strzałami. (Swoją drogą bagatela prawda – na miejscu gdzie rozbija się elita państwa słychać coś co wedle oficjalnej narracji „przypomina strzały”. ale problemu nie ma. Przecież to nie mieści się w głowie. Wyobraźmy sobie że na terenie obcego państwa rozbija się samolot z prezydentem Francji i pojawia się film z miejsca katastrofy na którym słychać „coś co przypomina strzały”. Dziennikarze za francuscy zastanawiają się : strzały nie strzały , cholera go wie. Nikt przez rok choćby, nie docieknie: strzały były to nie strzały, a może deszcz pada, piorun huknął bo mgła była. „Aaaa tam, cicho byyyć” jak mówił satyryk. Samolot z prezydentem się rozbił, może ktoś przeżył, strzały były.
„Że koń, że Stasiek, że drzewo.. i widzą wszystko osobno..” jak pisał poeta. Czyż nie polubilibyśmy bardziej Francuzów takich luzackich, takich fajnych..).
Wracając do oglądających film. Nie był nigdy przeprowadzany żaden sondaż, choćby społeczny (może czas wreszcie by to zrobić) ilu Polaków w ogóle obejrzało film 1.24. w tym ilu pobieżnie słysząc zaistniałe co najwyżej medialnie strzały, ilu wielokrotnie słuchając usłyszało to co zacytowałem ze ścieżki dźwiękowej.
Na podstawie moich obserwacji i rozmów większość zdecydowana z tych, która obejrzała film zrobiła to tylko raz, ewentualnie dwukrotnie – nie usłyszała nic poza strzałami zwykle nie będąc pewna czy to strzały z broni palnej czy „odgłosy przypominające strzały”, czy może ściślej słyszała jakieś głosy momentami, ale nie zrozumiała ich i nie starała się odsłuchać dokładniej. Dwie namówione przeze mnie do słuchania osoby obejrzały na przykład trzykrotnie i usłyszały już wyraźnie strzały, ale nie dociekały dalej i poprzestały na trzykrotnym przesłuchaniu.
Natomiast wszyscy ci którzy chcieli zrozumieć co się tam naprawdę dzieje słuchali przynajmniej kilkukrotnie, wielokrotnie do skutku aż usłyszeli mrożące krew w żyłach wtedy słowa.
Wśród tych , którzy w ogóle nie słuchali, żeby było śmieszniej są i ludzie, którzy przekonani byli że to zamach i to przekonani od początku, ale oczywiście więcej nie słuchało w wśród tych, którzy w zamach wątpili, odrzucali go wyśmiewali tę możliwość, lub nie mieli zdania.
Ponad połowa gospodarstw domowych ma internet. Ponieważ o filmie wcześniej niej czy później słyszał każdy wydawać by się mogło że film obejrzy połowa Polski. Tak się jednak nie stało. Jaka liczba obejrzała ten film. Chciałbym to sam wiedzieć. Można to jednak sprawdzić przynajmniej częściowo. Wejścia na film na You tubie. Wejścia w trzech, czterech głównych odsłonach zliczałem kiedyś łącznie na około 6 milionów. Teraz ta liczba niewiele się zmieniła. Z tego trzeba zauważyć że przecież wiele osób wchodziło wielokrotnie i wchodziły także osoby spoza Polski. (choć też pewna część osób ma film ściągnięty na dysk i tam go ogląda po raz jak ja i inni to czynią).
Jeśli film obejrzało kilka milionów Polaków, tak szacuję, to jest to mniej więcej 10 procent społeczeństwa. Do tego większość z tego obejrzała raz, lub maksimum dwa razy. Wejścia na You Tubie zatrzymały się prawie na końcu czerwca, dalej właściwie są to ilości śladowe. Ilu słyszało to, co przytaczam w ścieżce dźwiękowej – milion może nawet nie!
Dlatego piszę niewykorzystana szansa. Film wbrew temu co niektórzy sadzą nie dotarł powszechnie do opinii publicznej.
Spodziewać można się było że Polacy będą ten film sobie przekazywać, mówić o nim jako o pierwszej rzeczy przy koleżeńskim spotkaniu, ba witać się i żegnać wręcz słowami z filmu jak hasłem i odzewem – „Dawaj gnata tuda – nie ubijajtie nas”. Uczniowie na przerwie pisać będą te słowa na tablicy. Jednak tylko spodziewać się. Służby specjalne i manipulatorzy opinii publicznej, jak się wydaje, wiedzieli że tak się nie stanie, i znakomicie się znaleźli w nie niebezpiecznej dla nich zdawałoby się sytuacji. Albo też przewidzieli to dokładnie jeśli film jest dziełem rosyjskich służb specjalnych.
Spodziewać się można było że na chodnikach będą stawać ludzie którzy nagrywając ten film na płytę będą go kolportować za symboliczną złotówkę, inni będą rozdawać do ręki przechodniom, jeszcze inni będą robić spotkania w klubach i publiczną prezentację filmu, jeszcze inni będą w formie ulotek kolportować ścieżkę dźwiękową dając ulotkę do ręki, przyklejając na tablicach ogłoszeń, zostawiając w przychodniach i urzędach. Jeszcze inni będą wychodzić z megafonami do ludzi i głośno wykrzykiwać tę prawdę.
A przede wszystkim wydawało się że największa siła opozycyjna czyli PiS będzie szła do ludu z filmem pod pachą i będzie go kolportować aby wszystko jak najszybciej p……………o.
(to jednak wszystko można jeszcze robić)
tymczasem i tu figa z makiem.
Żeby było jeszcze śmieszniej nikt publicznie nie powiedział co tam słychać, nikt nie zacytował strasznych słów, żadna organizacja ani pojedynczy człowiek. Nie były zacytowane w żadnym większym medium. Nie były cytowane także w „Radio Maryja” W „Naszym dzienniku” – nie były cytowane te fragmenty które przywołałem, przede wszystkim okrzyk „Nie ubijatie nas”, chociaż było cytowane dość dużo – numer z 16 kwietnia 2010 www.naszdziennik.pl „
Krążący w internecie słabej jakości film (być może nagrywany telefonem komórkowym) rozpoczyna się jeszcze przed momentem włączenia syren alarmowych na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku.
12. sekunda: słychać po polsku stanowczym tonem "uspokój się"
17. sekunda: "patrz mu w oczy"
21. sekunda: "uspokój się"
23. sekunda: pusty trzask jakby uderzenie i potem "ała"
29. sekunda: "idziesz"
47. sekunda: "dawaj tuda"
50. sekunda: "ubijaj tuda"
53. sekunda: "streljaj"
w 53. sekundzie na filmie badanym przez prokuraturę słychać w tle głos: "żyje!"
55. sekunda: słychać metaliczny odgłos, podobny do przeładowywania broni
57. sekunda: słychać odgłos pojedynczego wystrzału
1:06 strzał
01:07 śmiechy
01:13 "wsie nazad!"
01:22 strzał „
Nie zrobił tego żaden poseł, dziennikarz, członek rodziny smoleńskiej, inny. Filozof i etyk prof. Jaroszyński stały felietonista Radia Maryja, którego bardzo cenię i którego poglądy są z moimi bardzo zbieżne w felietonie mówił o filmie 1.24 o że są w nim rzeczy, które nawet przerażają, nie zdecydował się na zacytowanie. Nawet reżyser Braun, który jako pierwszy chyba na tak dużym forum jeszcze w maju wygarnął że to był zamach, nie zdecydował się na cytowanie – „nie ubijajtie nas” . Nie zrobił tego też żaden z ze słuchaczy RM którzy się dodzwonili. Nie zrobił tego Antoni Macierewicz ani inni. Nie zrobił tego żaden z członków PiS. (Nie oceniam tutaj tylko stwierdzam fakt)
Sięgając już dużo dalej do sławetnego tegorocznego już przesłuchania sejmowego premiera Tuska w sprawie katastrofy smoleńskiej które stało się jego atakiem na opozycje też cytat taki nie padł. Poseł PiS Artur Górski wspominał o strzałach, co wystarczyło ze jedyny raz podczas tego smutnego posiedzenia premier spuścił głowę w dół jakby przygnieciony jakimś brzemieniem , ale poseł Artur Górski tez „oczywiście” nie zdecydował się na zacytowanie „Nie ubijjtie nas”.
Jakie to ma znaczenie czy słowa te były publicznie cytowane? Jedna z pań z którą rozmawiałem, która przesłuchała tylko raz, gdy jej powiedziałem co tam słychać ( wolę aby ktoś sam przesłuchał dokładnie i powiedział mi co słyszy, ale było to przygodne spotkanie i nie miałem możliwości rozmawiać z nią ponownie i sprawdzać jak słuchała) spojrzała z niedowierzaniem trochę z zaskoczeniem i powiedziała: „ Przecież gdyby coś takiego tam było to by o tym mówiono.. ( w domyśle publicznie)” No właśnie. I zapewne ma dużo racji. Tyle się mówi o Smoleńsku a tu taka rzecz i nie mówi się o niej publicznie. Nie będę tu wchodził w rozważanie co by się stało gdyby ktoś, osoba publiczna, lub dziennikarz w dużym medium zacytowała przynajmniej tyle ze ścieżki dźwiękowej ile ja i może do tego jeszcze to rozważała. Czy skończyło by się to jej eliminacją z tego świata. Bardzo prawdopodobne że tak.
Jednakże gdyby ścieżkę dźwiękową zaprezentował na konferencji prasowej PiS jako cała partia, zapewne by ich zbiorowo nie wymordowano.
Zresztą mogliby prezentując to zastrzec że nie wydają opinii czy to jest prawdziwy film, czy nie jest on sfałszowany przez rosyjskie służby specjalne bo pochodzi z Rosji, a Rosjanom nie można ufać, ale prezentujemy, go mówimy o nim, nie możemy tego pominąć. Słychać na nim to a to. Być może ktoś ze strony rosyjskiej zrobił sobie makabryczną zabawę. A w każdy razie strona rosyjska powinna to wyjaśnić i się tłumaczyć bo z ich kraju wyszedł. Nie chcemy sobie nawet wyobrażać sobie wyobrażać że to może by prawda, ale żądamy od rządu polskiego, aby to dokładnie zbadał, zwrócił się o wyjaśnienia do strony rosyjskiej tym bardziej że i rosyjscy żołnierze mieli słyszeć te strzały strzały.
Tak mogło powiedzie Prawo i Sprawiedliwość. W ten sposób film by zaistniał i już wielu by nie powiedziało jak ta pani „.. bo przecież mówiono by o tym, gdyby to była prawda i gdyby takie rzeczy słychać było na filmie.
Blogerzy
Jak wiemy jest wielu blogerów, którzy dyskredytują film 1.24, nawet wśród tych którzy nie tylko zgadzają się z tym że był zamach, ale nawet uważają że wrak przy Siewiernym to mistyfikacja. (Uzupełnię tu że ja też należę do tych którzy uważają że wrak na Siewiernym to mistyfikacja i że katastrofy nie było. Jednak nie krytykuję i nie lekceważę filmu 1.24. Uważam że ci blogerzy źle robią. Wyżej udowadniam jak istotny jest film 1.24).
Cóż z tego, gdyby film 1.24 był nawet całkowitą fikcją, manipulacją, albo tylko miał odwrócić uwagę od rzeczywistego przebiegu katastrofy w tym tego co się działo na Okęciu. Cóż z tego?
Film 1.24 to smoleńskie przedszkole. Najpierw trzeba przez nie przejść. Usłyszeć: „Ubiwat” i „nie ubijajtie nas”, zobaczyć postaci łażące po resztkach jakiegoś wraku, potem zobaczyć zwisające „z nieba” i przemieszczające się szybko liny (zawiesia). Potem można pójść dalej.
Gdyby połowa narodu (że się tak wyrażę) usłyszała wiadome słowa prezydentem nie zostałby pan wygłaszający przemówienie, które znalazło się w internecie już trzy godziny przed katastrofą. Wynik PO w wyborach samorządowych byłby znacznie gorszy. Raczej Gronkiewicz – Waltz nie wygrałaby wyborów w Warszawie, choć heca PiS z kimś takim jak Bielecki bardzo to utrudniałaby. Itd. Jeśli nawet rząd nie ustąpiłby to byłoby zupełnie inaczej.
Czy poprzestanę tylko na zdiagnozowaniu sytuacji? Nie. Jest to bardzo zmarnowana szansa, ale nigdy nie jest za późno.
Moje propozycje:
– Przekazywać transkrypcję ścieżki dźwiękowej mailami na adresy znajome i nieznajome, wklejać na onety i także w czateriach, najlepiej z podaniem sekund filmu w których padają słowa,
– Informować znajomych i nieznajomych gdy w trakcie rozmowy nadarzy się sprzyjająca okazja,
– Drukować i rozpowszechniać :zostawiać podczas jazdy pociągiem, na przystankach PKS i MPK, przyklejać na tablicach ogłoszeń i w innych miejscach, zostawiać w przychodniach lekarskich i urzędach
– Organizować zbiorową prezentację na przykład przy okazji innych filmów o Smoleńsku,
– Mówić o tym na spotkaniach wyborczych z posłami i żądać od nich zajęcia się tą sprawą,
– Męczyć mailami wysokonakładową prasę i regionalną i żądać opublikowania transkrypcji ścieżki dźwiękowej – niech dziennikarze nie czują się komfortowo i odważnie,
– Zwracać się do prasy polonijnej i żądać publikowania tej transkrypcji,
– upowszechniać to innymi sposobami, które przyjdą do głowy
– namawiać pozaparlamentarne ugrupowania do cytowania w swoich ulotkach tych słów i do prezentacji ich w telewizyjnych audycjach wyborczych.
———————————————————————————————————
Rece wyciagniete po polski majatek narodowy musza zostac odciete!