Czy zastanawialiście się nad tym czym w istocie są i skąd się biorą pieniądze? No właśnie.
Wstęp 3
System państwa – naprawa polityki 5
Ustrój gospodarczy – społeczna gospodarka rynkowa. 14
Nowa architektura finansowa 20
Narzędzia protekcjonizmu dydaktycznego 26
Plan wyciągania Polski z niewoli zadłużeniowej 27
Polska krajem wariantowego prawa gospodarczego. 33
Nowa koncepcja podatków bezpośrednich. 38
Nowy paradygmat ekonomiczny. 43
Projekcja postulatów legislacyjnych 48
Jeśli starczy nam wyobraźni. 52
Czy zastanawialiście się nad tym czym w istocie są i skąd się biorą pieniądze? No właśnie…
Straszą długiem publicznym. Czy coś z tego rozumiesz? Jaki długi może mieć społeczeństwo, które zwiększyło PKB z 337 mld zł w 1995 do 1 450 mld zł w 2010 roku? Na zdrowy rozum powinniśmy stać się cztery razy bogatsi! Skąd zatem ten dług i u kogo?. Tego „super przekrętu” nie można zrozumieć bez znajomości zasad współczesnej emisji pieniądza. Na to, że jest coś takiego jak „emisja pieniądza” wskazuje Art. 227. Konstytucji mówiący:
1. Centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski. Przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza.
Prześledźmy tę „emisję” na założeniach budżetowych na rok 2012, przyjmując maksymalne uproszczenia, aby precyzja liczb nie zaciemniła istoty rzeczy. Mamy:
PKB w 2012 roku przekroczy poziom 1 5 biliona złotych
przyrost PKB wyniesie 4 %
inflacja na koniec 2012 rok wyniesie 2,8 % co dałoby średnią dla okresu 1,4%
Wynika z tego, że potrzeby emisji pieniądza na pokrycie wzrostu PKB i inflacji wyniosą:
60 mld zł na zrównoważenie przyrostu PKB
21 mld na „sfinansowanie” inflacji
razem 81 mld zł. Gdyby tego nie zrobić, to cały przyrost PKB pozostałby w magazynach, bo zabrakłoby „środka wymiany” Czym by to skutkowało, możemy sobie tylko wyobrazić. Chyba, że ratowalibyśmy się wymianą towar za towar, ale to raczej żart.
Pieniądze umożliwiające proces wymiany dóbr zostaną „wstrzyknięte” do gospodarki poprzez system bankowy. I tu zaczyna się genialny szwindel. NBP bezpardonowo przywłaszcza sobie wysiłek całej gospodarki i postanawia na tej zwiększonej porcji ludzkiego potu zarobić dzieląc się łupem z bankami komercyjnymi. Od strony rachunkowej szwindel wygląda następująco:
NBP „pożycza” bankom komercyjnym po stopie redyskontowej (pierwotna emisja pieniądza) na czym zarabia około 3,2 mld zł. Co to znaczy „pożycza”? – ma te pieniądza? – NIE!!!. Tworzy zapis na koncie. Cały wysiłek to wklepanie kilku cyfr do komputera. Manna spadła z nieba…
Banki komercyjne udzielają pożyczek ludności i przedsiębiorcom (wtórna emisja pieniądza) i mogą zarobić czterokrotną stopę lombardową co daje 14,5 mld zł.
W ten sposób cały przyrost PKB stał się dla obywateli o 17,7 mld droższy, a dług, który musi się odłożyć w długu publicznym wzrośnie o kolejne 81 mld zł.
Rozumiesz teraz dlaczego jesteś biedny a zegar długu publicznego niebezpiecznie tyka? Jest to sztuczny dług, którego źródłem jest fiducjarna emisja pieniądza (emisja na poczet długu).
Czy istnieje jakieś inne rozwiązanie?
Tak, i zostało ono nazwane przez ministra skarbu z lat 1925-1926 Jerzego Zdziechowskiego jako „monetaryzacja parytetu gospodarczego”. Państwo, po policzeniu przyrostu PKB powinno „wstrzyknąć” tę precyzyjnie obliczoną dawkę pieniądza nie poprzez system bankowy a bezpośrednio do społeczeństwa. I tu proszę się nie śmiać, tylko wytężyć wyobraźnie. Z braku innego sposobu można by, po prostu, rozsypać te banknoty z samolotu, przez co cała nadwyżka PKB (i tylko nadwyżka więc bez obaw o pobudzenie hiperinflacji) zostałaby wykupiona oszczędzając klientom 17,7 mld zł, a dług nie wzrósłby o kolejne 81 mld zł!!! (kwota przy uwzględnieniu rotacji pieniądza). Jeśli te argumenty do ciebie nie przemawiają, to jeszcze nie uzmysłowiłeś sobie skali szwindlu jaki dokonywany jest w obecnej architekturze finansowej na Polakach i nie tylko.
Bez obawy. Banki dalej będą działały: przyjmowały wkłady , udzielały kredytów i pośredniczyły w operacjach bankowych. Jednak zabrany im będzie „przywilej wtórnej emisji pieniądza”.
Jednak oprócz teoretycznie możliwych sposobów przekazywania społeczeństwu pieniędzy wynikających z potrzeb emisyjnych wywołanych przyrostem PKB i inflacją, istnieją sposoby daleko bardziej racjonalne: wyemitowany pieniądz powinien być przekazany społeczeństwu nie za pośrednictwem systemu bankowego a systemu emerytalnego. Sposób ten spełnia zarówno postulat powszechności jak i trudno mu zarzucić, aby działał demoralizująco na młodych i silnych.
Przy projektowaniu takiego „dodatku seniora” należy wziąć pod uwagę, że wielkość emisji będzie ulegała dużym wahaniom uzależnionym od szeregu czynników (wzrost PKB, stopa inflacji itd) zatem nie może mieć charakteru świadczenia stałego.
Dlaczego emisja poprzez system emerytalny a nie bankowy?
System emerytalny istnieje i społeczeństwo w stosunku do emerytów ma zobowiązania tak, czy owak.
System nie generowałby dodatkowych kosztów dla społeczeństwa,
Odpada argument o „demoralizującym działaniu”,
System byłby powszechny, gdyż dalsza redystrybucja dochodu odbywałaby się w rodzinach.
Emeryci ze względu na swoje skromne wymagania tworzą głównie popyt na dobra krajowe. Powiększają napędzający gospodarkę popyt wewnętrzny.
Ten sposób emisji byłby dobrym rozwiązaniem z zakresu „protekcjonizmu dydaktycznego”: tworzyłby popyt na produkty pochodzenia krajowego oraz wywierałby pozytywny wpływ na ograniczanie szarej strefy,
Zatem podstawowym postulatem w zakresie naprawy finansów państwa będzie zmiana sposobu „wstrzykiwania” emisji pieniądza do gospodarki: nie poprzez system bankowy a poprzez system emerytalny.
Nieodłącznym elementem finansów państwa jest system emerytalny. Uważam że oparcie jego o dwa filary: repartycyjny i kapitałowy jest dobrym rozwiązaniem z następującymi zastrzeżeniami:
Wydaje się nieporozumieniem utrzymywanie filaru kapitałowego za pośrednictwem OFE i giełdy dla pracowników sfery budżetowej. Zatem alternatywa ZUS czy OFE jest rozwiązaniem mało przekonywującym. Rolę utrzymywania realnej wartości nabywczej emerytur dla tej grupy pracowniczej powinien przejąć budżet państwa lub pozostawić to samym pracownikom.
Dla pracowników pracujących w sferze produkcji i usług, filar kapitałowy powinien odgrywać zdecydowanie większą rolę. Jednak pośrednictwo OFE i giełdy jest to zdecydowaną przeszkodą do osiągnięcia „partnerskiego modelu stosunków przemysłowych” w miejscu pracy. Pracownicy powinni mieć możliwość lokowania swych zarachowanych (i będących formalnie własnością ZUS) funduszy emerytalnych w przedsiębiorstwach w których pracują. Aspekt utożsamiania się pracownika z przedsiębiorstwem ma tu kapitalne znaczenie. Rozwiązanie takie byłoby możliwe jedynie w przedsiębiorstwach zorganizowanych na zasadach spółek właścicielsko-pracowniczych (powstaje nowa forma kapitału, więc musi powstać organ do zarządzania nim), o których była mowa w poprzednim rozdziale, po spełnieniu pewnych norm ostrożnościowych i na zasadzie przywileju. W spełnieniu tych „norm ostrożnościowych” pomocne byłyby związki gospodarcze o integracji produktowej (klastry).
Powinna istnieć możliwość przechodzenia z systemów – nazwijmy je – „budżetowych” do „produkcyjnych” i odwrotnie.
Zmiana architektury finansowej jest w chwili obecnej – bodajże – najważniejszym tematem do przyswojenia. Prostota rozwiązania może szokować. Sądzimy jednak, że kampania wyborcze jest najlepszym i jedynym czasem, w którym takie nowatorskie podejście powinno ujrzeć światło dzienne.
Jeśli uważasz, że takie głośne myślenie o Polsce nie jest tylko „czczą umysłu zabawą” wyraź swoją opinie na portalu http://prawybory.net (możesz oddać głos na autora). Zapraszam także do budowy baz analitycznych wokół postulatów na portalu http://partia50plus.pl