Fatalny rok dla rynku kapitałowego
29/12/2011
445 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Czy po roku 2012 okaże się, że po piłkarskiej fieście zostaną nam jedynie wielomiliardowe długi i konieczność pokrywania comiesięcznych kosztów nikomu niepotrzebnych stadionów piłkarskich?
Ocena przyszłości jest trafniejsza jeśli wesprzemy ją wynikamy oczekiwań światowych inwestorów, zakładając że koniunktura w przyszłości jest zdyskontowana już dzisiaj. W tej analizie zaskakującym musi okazać się fakt, że ciągu ostatnich 50 lat S&P500 Index w roku 2011 osiągnął najniższą zmianę od 41 lat i to drugi wynik w historii. Podczas gdy jednocześnie działy defensywne takie jak zdrowotne, sektor dóbr osobistych, czy zwłaszcza użyteczności publicznej mają najwyższe wyceny od 2008 r. Przy czym co charakterystyczne gdy analizowałem wczoraj indeks przedsiębiorstw użyteczności publicznych to w ogóle nie wystąpił tam kolor czerwony. A gdy chodzi o DJ US HealthCare Index wzrósł on o 9,51% od początku roku, przy czym w jego ramach przemysł farmaceutyczny o 14,7%. Podobnie DJ US Utilities Index wzrósł o 14,57% przy czym o podobnej charakterystyce, ale w innym indeksie sektor rurociągów zanotował rekord – wzrost o 50,59%, podczas gdy tzw. sektor dóbr osobistych wzrósł niewiele mniej bo o 13,68%.
Charakterystycznym do oceny przyszłości jest stagnacja indeksu S&P 500, który osiągnął w ciągu roku zaledwie 0,6% wzrostu(z 1257,88 w ostatnim dniu roku 2010 do 1265,43 wczoraj). Podobnie było tylko w roku 1971 kiedy spadł on o 0,1% przy czym niewątpliwie zarówno w Europie jak i Japonii sytuacja była bardziej niekorzystna. O ile w Europie indeks Stoxx Europe 600 spadł o 11,87% (z 275,81 do 243,06 wczoraj) o tyle w Japonii jeszcze bardziej bo o 17,64% – Nikkei Av spadł z 10228,92 do zaledwie 8423,62 wczoraj. W efekcie nic dziwnego że przedsiębiorstwa najmniej powiązane ze wzrostem gospodarczym takie jak
Biogen Idec Inc. (BIIB develops, manufactures, and commercializes therapies, focusing on neurology, oncology, and immunology. The Company’s products addresses diseases such as multiple sclerosis, non-Hodgkin’s lymphoma, rheumatoid arthritis, crohn’s disease, and psoriasis) i
Hershey Co. (HSY) wzrosły przeciętnie o 15,7%, dając wzrost 8,2 raza wyższy niż Indeksu po korekcie co jest największą różnicą od co najmniej od 1989 r. Jak dodaje Bloomberg w artykule Inyoung Hwang i Alexis Xydias
„S&P Index in 2011 Moves Least Since 1970” fatalne warunki rynkowe spowodowały kryzysową sytuację na rynku kapitałowym, kiedy niewiele było akcji wartych kupienia, w sytuacji kiedy nawet akcje defensywne wzrosły zaledwie o 7,4%.
Jednocześnie mimo słabych wyników rok 2011 okazał się jednym z najbardziej zmiennych gdy weźmiemy pod uwagę ryzyko podejmowanych zaangażowań. Po wzroście o 8,4% i osiągnięciu niemalże rekordowego poziomu 1363,61 w ostatnich trzech latach w dniu 29 kwietnia, spadł on o 19% do poziomu 1099,23 w dniu 3 października. Akcje 85 przedsiębiorstw spadły o co najmniej 20%, w porównaniu z 11 w 2010 r. i 15 w 2009 r.
First Solar Inc. (FSLR) z Arizony zanotował najwyższy spadek aż o 73%, a
Alpha Natural Resources Inc. (ANR) z Wirgin spadł o niewiele mniej bo o 65%.
Dow Jones Industrial Average (INDU) zanotował spadki i wzrosty o ponad 400 punktów w ciągu czterech dni po raz pierwszy w sierpniu. Dzienne przeciętne zmiany S&P 500 w tym miesiącu wynosiły 2.2%, najwięcej w tym miesiącu od kryzysowego roku 1932. Index skakał o 1,3% dziennie od kwietnia, w porównaniu z przeciętną wysokością 0,6% jaką zanotowano w ciągu 50 lat przed przełomowym upadkiem Lehman Brothers Holdings Inc. w 2008 r. Wyniki powyższe są jak najgorszym prognostykiem co do wzrostu kosztów kapitału na przyszłość.
W Europie kryzys w pełni, a gdy chodzi o kryzys w bankowości to najbardziej jest on widoczny w bankowości inwestycyjnej. I chociaż nie widać tego tak wyraźnie w całości dochodów, które osiągnęły poziom $73 mld, a więc zaledwie o 8% mniej niż w roku poprzednim, to w Europie w M&A spadły do poziomu zaledwie $2,6 mld w ostatnim kwartale. A więc zanotowały rekordowy spadek o 35% w porównaniu z rokiem poprzednim. Wprawdzie załamanie $39 mld przejęcia przez
AT&TDeutsche Telekom’s T-Mobile USA przyczyniło się do nadania mijającemu okresowi nazwy
„Investment banks: annus horribilis” to jednak to co się dzieje w bankowości jest jedynie ostrzeżeniem przed gorszymi czasami, które nastąpią w sytuacji braku głębokiej restrukturyzacji branży. Przy czym sanacji nie należy szukać w nowych pakietach „pomocowych” typu “quantitative easing” o których pisze
Financial Times w artykule „Call for QE to stave off euro deflation”, lecz w przywróceniu bankierom możliwości odpowiadania za błędy które popełniają. Gdyż moim zdaniem ostatnie działania antykryzysowe zarówno EBC jak i UE pogłębiają jedynie chorobę największych instytucji bankowych, tworząc z nich piramidy finansowe, które są w stanie funkcjonować jedynie gdy zapewniony jest dopływ gotówki większy niż jej odpływ. Narażając kluczowe organizacje gospodarcze na dewastującą „pokusę nadużycia”.
Jednocześnie będąc jak najgorszym prognostykiem co do przyszłości naszego kontynentu też nie byłoby to optymistyczne świadectwo w nadchodzącym roku 2012. W którym może się okazać że po piłkarskiej fieście w Polsce, zostaną nam jedynie wielomiliardowe długi i konieczność pokrywania comiesięcznych kosztów nikomu niepotrzebnych aren.