Na ekranach TVP można od kilku tygodniu śledzić nowy serial zatytułowany „Faszyści w natarciu”. Wedle zapewnień reżyserów i scenarzystów film oparto o zdarzenia prawdziwe (sic!)
Od kilku dobrych tygodni mainstreamowe media serwują swoim odbiorcom nowy komediowo- sensacyjny serial zatytułowany „Faszyści w natarciu”. Pierwsze trailery premierowych odcinków tegoż serialu mogliśmy już oglądać kilka tygodni temu, kiedy to wszelkiej maści „dziennikarskie tuzy” grzmiały w głównych programach informacyjnych o powrocie tzw. „brunatnej fali”. Retrospektywne odwołania do totalnie zniekształconych obrazów z zeszłorocznego Marszu Niepodległości miały uświadomić zapewne nieco już znudzonym odbiorcom „publicznych kołchoźników”, że oto zbliża się istny serial wszechczasów, który zaserwuje ludziom dawkę emocji nie mniejszą niż filmy Hitchcocka. Zaczęło się od klasycznej ciszy przed burzą. Ot takie tam drobne sygnały, że oto gdzieś tam na dalekiej prowincji zaczyna dopiero coś powoli kiełkować.
Na początek z oddalonego od metropolii Lublina dotarły pocztą pantoflową wiadomości, iż czujne „Oko Saurona”, pilnie śledzące wszelkie, najdrobniejsze nawet poczynania faszyzmu odkryło dobrze zakonspirowaną kryjówkę „nacjonalistycznych rebeliantów”. Nieco później w biurach firm przewozowych całej Polski rozdzwoniły się telefony, z których pełen matczynej troski głos stróżów prawa i porządku przekonywał właścicieli współczesnych dyliżansów, iż na warto zabierać na swój pokład „dziarskich chłopców” z faszystowskimi, a jakże biało- czerwonymi flagami. Można by wręcz rzec ot takie tam sofcikowe preludium do głównego aktu, odegrane zgodnie z zasadą iż nie należy zjadać deseru przed obiadem.
Widz, który śledził pilnie pierwszy odcinek nowego serialu, ten mógł się niestety czuć nieco zawiedziony kolejnym. Rozbudzona przez media nadzieja na konkretną faszystowską zadymę, jaka miała się rozegrać na ulicach stolicy w dniu 11 listopada, okazała się być jednak nadzieją płonną. Co prawda można było obejrzeć na szklanym ekranie sceny pełne gazu łzawiącego, rac i kamieni, jednak zapowiadana buńczucznie bitwa nie mogło się nawet równać ani ze scenami batalistycznymi z „Szeregowca Ryana” czy choćby „Bravehearta”. Na dodatek zakończył ją nieco przydługi i przynudnawy przemarsz dziesiątek tysięcy ludzi, przeplatany faszystowskimi pieśniami i okrzykami. Jednym słowem ziew, skwitowany jedynie krótkim komentarzem odbiorcy: „Jak zwykle trailer okazał się być lepszy od samego filmu”. I oto gdy już wydawało się, że serial okaże się być totalną frekwencyjno- kasową klapą, niezwykłą inwencją twórczą wykazali się reżyserzy i scenarzyści, którzy będąc przecież starymi wyjadaczami, doskonale wiedzieli jak przemówić do serc i emocji swoich wiernych fanów.
Oto w zapowiedziach do kolejnego odcinka pojawiły się odwołania do wątków zupełnie nieobecnych w poprzednich. Okazało się bowiem, iż wstrętni faszyści nie tylko postanowili się zjednoczyć w ramach jednego ruchu, ale co więcej gotowi są nawet do podjęcia akcji zbrojnych. I choć obsada roli głównego bohatera trzeciego odcinka serialu, okazała się być kompletnie nietrafioną, zwłaszcza że okazał się on być jedynie zmanipulowanym narzędziem w rekach tajnych służb to i tak sam efekt okazał się być piorunujący. Zresztą kto by tam zwracał uwagę na tak nieistotne detale, skoro nawet najbardziej mizerna gra, nędznego aktorzyny może posłużyć za tło dla dalszego bardziej burzliwego rozwoju akcji. Tak się też zresztą stało tym razem.
Oto bowiem z głębin mrocznej wieży, odezwał się donośny głos samego Saurona, wzywający do wojny na śmierć i życie wszystkich rozproszonych po Mordorze orków i Uruk- hai. Jako pierwsi odpowiedzieli na zew towarzysze Miller i Palikot, którzy pomni tradycji walki z faszyzmem jęli ochoczo nawoływać do tworzenia frontu ludowego dla obrony wolności i demokracji. Na tym jednak nie koniec. Nie dalej bowiem jak dwa dni temu ogłoszono wszem i wobec powołanie specjalnej rady do zwalczania zagrożenia nacjonalistycznego i ksenofobicznego, w którym miało by zasiąść wielu wybitnych, nobliwych znawców problemu, którzy jak się okazuje już od jakiegoś czasu zmagają się ze stale odrastającymi głowami faszystowskiej hydry. Niewykluczone również, iż już niebawem doczekamy się powołania Brygad Międzynarodowych, które staną ochoczo do boju z polskim faszyzmem. Wszak spotkanie grupy G6 w tej sprawie jest tu niezwykle wymowne. Nie wyprzedzając jednak faktów wypada nam jedynie szczerze pogratulować pomysłodawcom, że zechcieli nas uraczyć tak zajmującym widowiskiem. Brawo!!