Stefan „osiem kól cudownie ocalony”. Wpadłem trochę przypadkiem na fragment programu TVP o Stefanie Niesiołowskim. Warto obejrzeć, ten program wiele wyjaśnia. Nasz zuch, bohater narodu gdzieś jakoś tak ostatnio pojawia się i znika. Zastanawiające jest tylko, dlaczego tak jest, a już spieszę z wyjaśnieniem, a mianowicie, bo w platformie już jest coraz mniej ludzi skłonnych robić za „pajaca”, odwracacza uwagi. Palikota, Kutza i jeszcze kilu wcięło, więc ktoś musi, po prostu Stefan musi. Pojawia się tylko po to by kolejny raz napluć na swoich adwersarzy, puścić bąka czy innego owada, pajacuje w sejmie, co marszałkowi nie przystoi, śmichy chichy a głupiemu radość. Co do przeszłości Pana marszałka nie bardzo chcę się wypowiadać, ale […]
Stefan „osiem kól cudownie ocalony”.
Wpadłem trochę przypadkiem na fragment programu TVP o Stefanie Niesiołowskim. Warto obejrzeć, ten program wiele wyjaśnia.
Nasz zuch, bohater narodu gdzieś jakoś tak ostatnio pojawia się i znika.
Zastanawiające jest tylko, dlaczego tak jest, a już spieszę z wyjaśnieniem, a mianowicie, bo w platformie już jest coraz mniej ludzi skłonnych robić za „pajaca”, odwracacza uwagi. Palikota, Kutza i jeszcze kilu wcięło, więc ktoś musi, po prostu Stefan musi.
Pojawia się tylko po to by kolejny raz napluć na swoich adwersarzy, puścić bąka czy innego owada, pajacuje w sejmie, co marszałkowi nie przystoi, śmichy chichy a głupiemu radość.
Co do przeszłości Pana marszałka nie bardzo chcę się wypowiadać, ale jak jest wszyscy chyba widzą, znamienne słowa Jarosława Kaczyńskiego o "małych dziewczynkach" w świetle tego materiału nabierają całkiem realnego znaczenia. A jaki był krzyk, wrzask, że niby ktoś kogoś obraził, szkalował a co teraz cicho żadnego dementi, kompletnie nic. Wnioski możemy wyciągnąć chyba sami?
MARIA KONOPNICKA „STEFEK BURCZYMUCHA”
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha,
– Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź… to dostoję!
Wilki?… Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty
To są dla mnie czyste żarty!
A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Lew!… Cóż lew jest?! – Kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Szakal, wilk,?… Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!…
(Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz za ocean jadę
I nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba!
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały,
Aż raz usnął gdzieś na sianie…
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, aż tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!
Pędzi jakby chart ze smyczy…
– Tygrys, tato! Tygrys! – krzyczy.
– Tygrys?… – ojciec się zapyta.
– Ach, lew może!… Miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi…
– Gdzie to było?
– Tam na sianie.
– Właśnie porwał mi śniadanie…
Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą… a tu myszka mała
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!…
Rodacy- nasz rzad stoi nad przepascia pomózmy mu zrobic krok na przód. Pomozecie?