"Gdy trzeba było, sama samochodem do szpitala wiozła, własne pieniądze dawała, radziła, co zrobić" – pisze J. Paradowska w "Polityce" o dotychczasowej minister zdrowia Ewie Kopacz. – Dzisiaj wozi w swej limuzynie zestaw do udzielania pierwszej pomocy. I udziela jej, gdy widzi w rowie rowerzystę lub ofiarę wypadku drogowego. Bo pani minister "wciąż czuje się lekarzem".
Ewa Kopacz jest bezwzględnie lojalna w stosunku do Donalda Tuska, którego uważa za niekwestionowanego lidera. Premier mógł liczyć na nią, gdy przeżywał poważną chorobę siostry, a potem matki. Teraz otrzymała pani minister propozycję zostania marszałkiem Sejmu, którą przyjęła – jak mówi – po krótkim zastanowieniu. Zostawia uporządkowany resort zdrowia – twierdzi i wymienia swe osiągnięcia: a) "najlepszy w Europie system ratownictwa przedszpitalnego, b) ułatwienie awansu młodych lekarzy, c) zdecydowaną poprawę w wielu dziedzinach".
O jej czynach w Smoleńsku pisze Paradowska: "Ona (Ewa Kopacz) była wtedy heroiczna. To ona szybko zidentyfikowała Marię Kaczyńską, bo Jarosław (przynależność PiS – przypis mój) ograniczył się do identyfikacji brata i wrócił do kraju. Ona była z rodzinami, z rosyjskimi lekarzami, polskimi psychologami, którzy często nie wytrzymywali tego, co zobaczyli. (…) Nie usłyszała – dziękujemy".
O minister zdrowia pisze też ostatnio – w całkiem innej jednak tonacji – "Nasz Dziennik". Anonimowi posłowie Platformy mówią o niej tak: "To osoba histeryczna, reagująca emocjonalnie w sytuacjach konfliktowych. Potrafi wybuchnąć płaczem, jeśli coś nie idzie po jej myśli. Jej metody rządzenia to krzyk, tupanie". Były członek PO Jan Artymowski stwierdza: "Ewa Kopacz to jedna z najbardziej rozchwianych emocjonalnie osób, jakie znam".
Rodziny, których bliscy zginęli w Smoleńsku, oraz Polacy, którym ta dziwna katastrofa nie jest obojętna, będą pamiętać przede wszystkim kłamstwa, jakich dopuściła się pani minister. Lekarze i śledczy polscy – wbrew temu, co twierdziła – nie uczestniczyli w badaniach sekcyjnych, a ziemia w miejscu tragedii nie została przekopana na głębokość ponad jednego metra. Mimo to podczas konferencji prowadzonej przez Wł. Putina opowiadała Ewa Kopacz z zachwytem o wspólnych ze stroną rosyjską działaniach:
"Pracujemy jak jedna rodzina. Powinnam powiedzieć, że pierwszy raz jestem świadkiem czegoś takiego, takiej dobrej, można rzec, wzorowej współpracy i wzajemnego uzupełniania się w pracy".
Błyskotliwa kariera Ewy Kopacz, będąca wynikiem bezwzględnego poparcia jej szefa D. Tuska, pozwala niektórym tabloidom sugerować, że kontakty premiera z panią minister są bardziej zażyłe niż wynikałoby to z relacji szef – podwładna. Autor tej notki jest jednak zbyt poważnym człowiekiem, by zajmować się plotkami.